Tarabasz, Czyżewski: Czy dalej możemy wierzyć własnym oczom

W Polsce ochrona prawna przed deepfake' ami może się okazać iluzoryczna.

Publikacja: 21.06.2022 11:08

Tarabasz, Czyżewski: Czy dalej możemy wierzyć własnym oczom

Foto: Adobe Stock

W sportach motorowych, takich jak wyścigi Formuły 1, przed właściwym wyścigiem zawodnicy rywalizują o zajęcie najdogodniejszej pozycji, tzw. pole position. Termin ten pochodzi z wyścigów konnych, w których najszybszy koń kwalifikacyjny uzyskiwał przywilej biegu na wewnętrznej części toru, zdobywając już na starcie przewagę nad pozostałymi. W wyścigu o technologię AI, w tym możliwości, jakie daje „deepfake”, największe szanse mają te państwa, które przygotują najlepszy grunt prawny do jej rozwoju. Nie jest to może tak dynamiczne i widowiskowe jak wyścig konny czy Formuła 1, ale stawka jest tu o wiele większa, a kwalifikacje do wyścigu już się zaczęły.

Algorytmy już się uczą

Trudno odróżnić gołym okiem manipulację typu deepfake od rzeczywistego nagrania. Można to zrobić, poklatkowo analizując każde ujęcie. A i tak nie będzie to proste. Możemy sobie wyobrazić automatyzację tego procesu i użycie własnych dyskryminatorów opartych na sieciach neuronowych. Powoduje to jednak, że powstaje tzw. pętla uczenia się. Algorytmy uczą się od siebie nawzajem. W ten sposób masowe wykorzystanie algorytmów wykrywających deepfaki szybko może doprowadzić do stworzenia deepfake’ów tak doskonałych, że ich wykrycie bez dostępu do najnowszej technologii będzie niemożliwe.

Czytaj więcej

Tarabasz, Czyżewski: O wyzwaniach prawnych. Czy dalej możemy wierzyć własnym oczom

Decydenci w Stanach Zjednoczonych już widzą ten problem. W USA na poziomie ustawy powołano specjalne instytucje zajmujące się badaniami nad sposobami wykrywania przeróbek typu deepfake. Ustawa o określaniu wyników generatywnych sieci przeciwnych (GAN) tzw. Networks Act (IOGAN Act) przewiduje, że National Science Foundation (NSF) ma przeprowadzać analizy autentyczności materiałów typu deepfake na potrzeby National Institute of Standards and Technology (NIST). Ponadto ustawa zobowiązuje Department of Homeland Security (DHS) do prowadzenia badań nad sposobami generowania, wykrywania i przeciwdziałania fałszerstwom. Stany Zjednoczone już przygotowują się do zajęcia dogodnego miejsca startowego w przyszłym wyścigu technologicznym, tym razem z wykorzystaniem algorytmu.

To także rodzaj rozrywki

Amerykańskie stany Kalifornia i Teksas jako pierwsze w USA przyjęły w 2019 r. ustawy dotyczące wykorzystania deepfake’ów w kampanii wyborczej. Zgodnie z kalifornijskim prawem nielegalne jest rozpowszechnianie w okresie 60 dni przed wyborami zmanipulowanych treści dotyczących kandydatów politycznych, których celem jest zaszkodzenie reputacji kandydata lub oszukanie wyborcy. Prawo teksaskie jest w zasadzie bardzo podobne, a różnica sprowadza się do tego, że okres, w którym zabronione jest rozpowszechnianie deepfake’ów, to 30 dni przed wyborami. Argumenty, jakie podnosili przeciwnicy tych regulacji, dotyczyły potencjalnego naruszenia prawa do wolności słowa. W końcu deepfake to często pewien środek wyrazu artystycznego i rodzaj rozrywki, a politycy muszą liczyć się z tym, że ich dobra osobiste nie są tak mocno chronione jak dobra innych obywateli. Z racji pełnionej funkcji muszą mierzyć się z krytyką, satyrą czy pastiszem.

Pewnym wyzwaniem jest również egzekwowanie wspomnianego prawa nie gdy dyskredytowany jest przeciwnik polityczny, ale gdy generowane są fikcyjne rozmowy, w których polityk świetnie ripostuje swojego ulicznego oponenta lub też odmawia moralnie nagannym propozycjom w prywatnej rozmowie. Kto zgłaszałby i czy w ogóle byłyby zgłaszane tego typu oszustwa?

Z problemem identyfikacji oszustwa związana będzie też kwestia ochrony ukradzionego wizerunku. Pewien przedsmak problemów, jakie mogą na nas tu czekać, daje kilka procesów dotyczących komercyjnego wykorzystywania wizerunku znanych osób poprzez wykorzystanie ich sobowtórów. O ile w USA takie praktyki często kwalifikowane są jako naruszenia (uznawane za formę wkroczenia w szersze prawo zwane right to publicity), o tyle w Polsce niektóre sądy dotąd miały wątpliwości, czy wykorzystanie wizerunku osoby upodobnionej do znanej osobistości można uznać za wykorzystanie wizerunku tej osobistości. A czy w deepfake właśnie nie o takie (chodź technologicznie bardziej zaawansowane) upodobnienie chodzi?

Trudno będzie znaleźć biegłych

W polskich warunkach uzyskanie ochrony prawnej przed nadużyciem poprzez wykorzystanie deepfake’a może okazać się iluzoryczne z bardzo prozaicznych powodów. Trudno będzie znaleźć biegłych dysponujących odpowiednim warsztatem i technologią do wykrycia przeróbki. Specyfika wykorzystania deepfake’ów powoduje też, że szkody powstają szybko, a ewentualny wygrany proces sądowy po latach nie spełni swojej funkcji. Problemów prawnych jest bardzo wiele. Bardzo często ofiara nie będzie też w stanie zidentyfikować sprawcy, który często działa anonimowo. Na świecie pojawiają się już specjalne narzędzia prawne choć w części ułatwiające dochodzenie swoich praw. Przykładem jest jedna z ustaw ze stanu Kalifornia, która wprowadziła prywatne prawo do wniesienia pozwu dla osób widzących pornograficzne deepfaki, aby uprościć proces składania indywidualnych skarg .

Trudno oczekiwać, że Polska z jej potencjałem będzie rywalizowała o pierwsze miejsce w globalnym wyścigu o nową technologię. Na razie nasi decydenci zdają się przyjmować zupełnie inną taktykę. Być może idą za radą św. Mateusza, pamiętając, że ostatni będą pierwszymi, a pierwsi ostatnim (Mt 20, 1-16).

Autorzy są adwokatami z Czyżewscy kancelaria adwokacka

W sportach motorowych, takich jak wyścigi Formuły 1, przed właściwym wyścigiem zawodnicy rywalizują o zajęcie najdogodniejszej pozycji, tzw. pole position. Termin ten pochodzi z wyścigów konnych, w których najszybszy koń kwalifikacyjny uzyskiwał przywilej biegu na wewnętrznej części toru, zdobywając już na starcie przewagę nad pozostałymi. W wyścigu o technologię AI, w tym możliwości, jakie daje „deepfake”, największe szanse mają te państwa, które przygotują najlepszy grunt prawny do jej rozwoju. Nie jest to może tak dynamiczne i widowiskowe jak wyścig konny czy Formuła 1, ale stawka jest tu o wiele większa, a kwalifikacje do wyścigu już się zaczęły.

Pozostało 87% artykułu
Rzecz o prawie
Łukasz Guza: Szef stajni Augiasza
Rzecz o prawie
Jacek Dubois: Premier, komuna, prezes Manowska i elegancja słów
Rzecz o prawie
Mikołaj Małecki: Konstytucyjne credo zamiast czynnego żalu
Rzecz o prawie
Witold Daniłowicz: Myśliwi nie grasują. Wykonują zlecenia państwa
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Rzecz o prawie
Joanna Parafianowicz: Wybory okazją do zmian