Mariusz Królikowski: Sędziowie gorszego sortu

Czyżby „zły dotyk” KRS powodował nieodwracalne skutki dla niezawisłości?

Publikacja: 01.03.2022 10:13

Mariusz Królikowski: Sędziowie gorszego sortu

Foto: rp.pl

Nie traci na aktualności kwestia statusu sędziów nominowanych na wniosek Krajowej Rady Sądownictwa w składzie powołanym w 2018 r. Pojawiają się kolejne orzeczenia polskie i międzynarodowe, a także projekty ustaw, mające zdaniem ich twórców zmierzać do naprawienia sytuacji.

Zanim jednak przejdzie się do etapu leczenia, trzeba postawić diagnozę. Grono prawników całkowicie neguje nominacje dokonane po 2018 r. i postuluje usunięcie z urzędu sędziów z przedrostkiem „neo”. Inni uważają, że nie ma potrzeby ani możliwości dokonywania zmian, zwłaszcza pod naciskiem trybunałów międzynarodowych.

Jak jest w rzeczywistości? Nie należy chyba wrzucać wszystkich nowych sędziów do jednego worka. Różny jest bowiem stopień naruszenia standardów traktatowych i konwencyjnych poszczególnych grup sędziów nominowanych po 2018 r.

Nie warto ginąć za Izbę

Wspólnym mianownikiem jest oczywiście tryb wyboru KRS w 2018 r. Popularna jest teza, że niekonstytucyjny. Wiele osób traktuje tę tezę jako dogmat. Tymczasem sprawa nie jest jednoznaczna.

O tym napisano już dużo, dość więc przypomnieć, że przepis Konstytucji RP stanowi, iż KRS składa się m.in. z 15 członków wybranych spośród sędziów, nie precyzuje jednak, kto ma ich wybierać. Wykładnia systemowa i historyczna wskazuje raczej na wybór przez sędziów. Równie dobrze można jednak bronić tezy przeciwnej, gdyż władza zwierzchnia w Rzeczypospolitej Polskiej należy do narodu, który ją sprawuje przez swoich przedstawicieli lub bezpośrednio (art. 4). Dotychczasowy tryb wyboru KRS w niewielkim stopniu zapewniał narodowi sprawowanie zwierzchniej władzy nad procesem wyłaniania sędziów – tylko 8 na 25 członków wskazanych przez organy pochodzące z wyborów powszechnych.

Dodatkowym argumentem formalnym jest wyrok TK uznający, iż obecne przepisy są zgodne z konstytucją (sprawa K 12/18). Ten argument też bywa kwestionowany, z uwagi na udział tzw. dublerów w składzie TK. Ostatnio SN, powołując się na orzeczenie Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w sprawie Xero Flor, uznał nawet, że można pomijać wyroki TK wydane w takim trybie. Wyroki TK są jednak ostateczne i powszechnie obowiązujące. Nawet jeśli dany wyrok TK, z uwagi na udział w składzie osób nieuprawnionych, dotknięty jest nieważnością (w rozumieniu stosowanego k.p.c.), to należy tę nieważność w odpowiednim trybie stwierdzić, a do tego czasu dany wyrok obowiązuje i wiąże. Teraz nie ma takiego trybu, ale kiedyś można go sobie wyobrazić, choć i tak tę nieważność musiałby stwierdzać sam TK.

Czytaj więcej

Kardas, Gutowski: Trzeba naprawić mechanizm powoływania sędziów

Sąd Najwyższy nie ma uprawnień do podważania wyroków TK, nawet tych kontrowersyjnych. Uprawnienia takiego nie daje wspomniany wyrok ETPC, bo przyznanie odszkodowania za naruszenie europejskiej konwencji praw człowieka nie powoduje automatycznie nawet zmiany ustawy zwykłej, a co dopiero składu konstytucyjnego organu RP.

Ważnym punktem odniesienia dla oceny sytuacji prawnej poszczególnych sędziów jest w dalszym ciągu uchwała trzech Izb SN z 23 stycznia 2018 r. Co prawda jej konstytucyjność została podważona przez TK, można więc wątpić, czy wiąże inne składy SN, jednak zawarte w niej tezy mają znaczenie dla oceny poszczególnych grup nowych sędziów. Przede wszystkim należy rozróżnić trzy grupy sędziów o różnej według orzecznictwa sądów i trybunałów sytuacji prawnej:

1) sędziowie ID SN,

2) sędziowie pozostałych izb SN,

3) sędziowie sądów powszechnych.

Bez wątpienia najgorsza jest sytuacja sędziów ID. Zdaniem trzech Izb SN jej orzeczenia są dotknięte nieważnością (bezwzględną przesłanką odwoławczą) od momentu ich wydania. Orzeczenie ETPC jednoznacznie stwierdza, iż składy ID nie stanowią niezawisłego sądu w rozumieniu konwencji. Zdaniem TSUE nie spełniają też warunku niezawisłości według traktatów europejskich. Co gorsza, w tym przypadku TSUE orzekł jednoznacznie, że należy ID zlikwidować, a wobec niespełnienia tego nakazu nałożył na nas sankcję w kwocie miliona euro dziennie. Komisja Europejska na tej podstawie wstrzymuje przekazanie należnych Polsce środków. Sprawa jest więc poważna i dalece wykracza poza kwestię odpowiedzialności dyscyplinarnej sędziów. W tej sytuacji likwidacja ID jawi się jako pilna konieczność. Nie warto ginąć za Izbę Dyscyplinarną.

Układu zamkniętego nie widać

Pojawiły się też przypadki ignorowania orzeczeń ID przez sądy krajowe. Sędzia Paweł Juszczyszyn wygrał już (nieprawomocnie) sprawę o ochronę dóbr osobistych, a co ważniejsze – także sprawę o przywrócenie do pracy orzeczniczej. W dwóch przypadkach doszło także do nieprawomocnego umorzenia postępowań karnych toczących się po uchyleniu immunitetów prokuratorskich przez ID. Sytuacja dojrzała do tego, by zamiast ścigać dyscyplinarnie i karnie sędziów, którzy kwestionują istnienie wyroków ID, wprowadzić zmiany ustawowe, które doprowadziłyby do likwidacji tego organu.

Inna jest sytuacja sędziów pozostałych izb SN. Wszystkie orzeczenia z ich udziałem wydane po ogłoszeniu styczniowej uchwały mają być dotknięte nieważnością niezależnie od okoliczności. Wydaje się jednak, że nie ma podstaw do aż tak rygorystycznego podejścia. Całkowite pozbawienie niemal 40 sędziów SN prawa do orzekania jest wątpliwe pod względem prawnym i praktycznym, bo trudno przyjąć, że dla dobra obywateli połowa składu SN powinna być na wiele lat wyłączona od orzekania.

Nie bez znaczenia jest, że praktyka działalności „nowych” sędziów SN – w przeciwieństwie do kilku nader kontrowersyjnych orzeczeń ID – większych wątpliwości merytorycznych nie budzi. Generalnie trudno znaleźć, na ile orzecznictwo tych sędziów miałoby być „upolitycznione”, a właśnie zarzut zależności politycznej jest tu stawiany. Przeciwnie, z analizy orzecznictwa Izby Kontroli Nadzwyczajnej wynika, że jej sędziowie są np. bardzo krytyczni wobec uchwał nominacyjnych KRS. Uchylonych uchwał KRS jest bodaj najwięcej w historii. Żadnego politycznego „układu zamkniętego” tu nie widać. Przeciwnie.

W dodatku orzecznictwo TSUE nie jest jednoznaczne. Owszem, uznało, że tryb powołania sędziów SN może naruszać traktatową zasadę niezawisłości sędziów, jednak nie zostało to stwierdzone tak kategorycznie jak w przypadku ID. Pozostawiło tu swobodę oceny sądom krajowym. Za orzekanie nowych sędziów SN nie grożą nam też żadne konsekwencje finansowe.

Owszem, pojawiło się bardziej rygorystyczne orzecznictwo ETPC, który trzy razy uznał, że „nowi” sędziowie SN nie zapewniają prawa do niezawisłego sądu w rozumieniu konwencyjnym. Wygląda więc na to, że Polska ma kolejny już problem systemowy ze stosowaniem konwencji. Oczywiście nie jest tak dokuczliwy jak sankcje za ID (także pod względem finansowym), niemniej warto pomyśleć o jego rozwiązaniu.

Miecz na „nowych”

Najlepsza jest bez wątpienia sytuacja „nowych” sędziów sądów powszechnych. SN uznał, że ich orzeczenia mogą być podważane, tylko jeżeli w realiach konkretnej sprawy tryb powołania przez obecny skład KRS miał wpływ na treść orzeczenia. Można więc uznać, że uchwała trzech Izb SN stanowi tarczę dla sędziów sądów powszechnych i zmierza do stabilizacji systemu. Zupełnie inaczej niż sam SN, gdzie ta sama uchwała jest swoistym mieczem na „nowych” sędziów.

Trybunały europejskie też nie były rygorystyczne dla sędziów sądów powszechnych. TSUE pozostawił ich ocenę sądom krajowym, wskazując jedynie kryteria tej oceny. Jednoznacznie orzekł tylko zakaz ścigania dyscyplinarnego sędziów za dokonywanie takich ocen.

ETPC w sprawie sądów powszechnych nie wypowiadał się dotąd w ogóle, koncentrując uwagę na TK i SN. Owszem, tezy wypowiadane w uzasadnieniach dotyczących SN odnoszą się krytycznie do trybu powołania i funkcjonowania KRS, a ten zarzut dotyczyć może w przyszłości także sądów powszechnych. Ale to tylko jeden z elementów negatywnej oceny powołania sędziów SN. W każdym razie, w dotychczasowych orzeczeniach ETPC o sądach powszechnych nie ma ani słowa i nie dają powodów do podważania statusu ich sędziów.

Analiza tych orzeczeń prowadzi do wniosków wprost przeciwnych. Tak, zarzut braku bezstronności może być skutecznie podnoszony, ale rzadko i na pewno nie ma podstaw, by taką praktykę stosować na skalę masową. Tak się zresztą nie dzieje.

Niemniej jest problem systemowy. Zostało już kilkakrotnie stwierdzone naruszenie traktatów europejskich i konwencji. Nie zmieniają tej konstatacji kolejne wyroki TK, uznające niekonstytucyjność podstaw orzekania trybunałów międzynarodowych. Nawet bowiem, gdy ta traktatowa podstawa orzeczeń jest sprzeczna z naszą konstytucją, będącą aktem wyższego rzędu niż umowy międzynarodowe, to i tak organy zagraniczne nie są związane wyrokami TK.

Jak rozwiązać problem? Trudno coś poradzić, gdy według ETPC połowa składu SN i może 20 proc. sędziów sądów powszechnych nie spełnia norm konwencyjnych, a z drugiej strony sędziowie są nieusuwalni. Podobny problem pojawił się w Islandii (sprawa Astradsson). Tam jednak dał się łatwo rozwiązać poprzez powołanie w skład sądu wyższego rzędu także innej osoby startującej w konkursie. A sędzia wadliwie powołana pozostała na stanowisku. Takie rozwiązanie nie wydaje się możliwe w naszej skali problemu, nie sposób przecież powołać na stanowiska sędziowskie ok. 5 tys. osób, które przegrały konkursy przed nową KRS.

Są projekty mające na celu rozwiązanie problemu. Projekt złożony przez dwie partie opozycyjne zakłada masowe usuwanie nowych sędziów ze stanowisk. Tak jakby „zły dotyk” KRS powodował nieodwracalne skutki dla niezawisłości, a sędziowie, którzy przeszli procedurę nominacyjną stali się z dnia na dzień janczarami partii rządzącej i sędziami gorszego sortu.

A licznik bije...

Co gorsza, projekt zakłada likwidację zasady nieusuwalności sędziów. Nie jest możliwe przywracanie praworządności poprzez jej łamanie. Smutne, że autorem tych antykonstytucyjnych rozwiązań jest SSP Iustitia.

Drugi projekt zgłosił prezydent Duda. Zakłada likwidację ID, z możliwością przeniesienia jej sędziów do innych izb, co może tworzyć dalsze problemy. Sprawy dyscyplinarne miałyby być sądzone przez składy wylosowane z wszystkich izb (nowych i starych). Projekt zakłada „tarczę antykagańcową”, czyli brak odpowiedzialności sędziów za zadawanie pytań prejudycjalnych i badanie trybu powołania innych sędziów. Otwiera też drogę do uchylania prawomocnych orzeczeń ID. I wprowadza specjalny tryb rozpoznawania wniosków o wyłączenie sędziego z powodu trybu nominacji. Projekt idzie w dobrym kierunku, choć w ogóle nie dotyka trybu wyboru KRS. A szkoda, bo koniec jej kadencji jest dobrym momentem, aby go zmienić.

Projekt rządowy co prawda nie zakłada likwidacji ID, ale wyłącza jej udział w orzekaniu w sprawach sędziów. Mają być rozpoznawane przez składy losowane spośród wszystkich sędziów SN. Zawiera też „tarczę antykagańcową”, w dodatku napisaną językiem wprost przeniesionym z uzasadnienia TSUE. Jest to plan minimum, zmierzający tylko do realizacji orzeczeń TSUE z 14 i 15 lipca 2021 r.

Czwarty projekt przygotował minister sprawiedliwości, który idzie w kierunku przeciwnym niż orzecznictwo europejskich trybunałów. Zakłada utrzymanie ID i zaostrzenie odpowiedzialności sędziów, a także prawdopodobnie znaczące ograniczenie liczebności SN.

Jak rozwinie się kwestia odpowiedzialności dyscyplinarnej sędziów? Nie wiadomo. Do wprowadzenia zmian niezbędna jest jednak tzw. wola polityczna. Na to się w najbliższym czasie raczej nie zanosi. A licznik kar bije nieubłaganie.

Autor jest sędzią Sądu Okręgowego w Płocku, prezesem oddziału płockiego SSP Iustitia.

Tekst pochodzi z bloga Votum Seperatum

Nie traci na aktualności kwestia statusu sędziów nominowanych na wniosek Krajowej Rady Sądownictwa w składzie powołanym w 2018 r. Pojawiają się kolejne orzeczenia polskie i międzynarodowe, a także projekty ustaw, mające zdaniem ich twórców zmierzać do naprawienia sytuacji.

Zanim jednak przejdzie się do etapu leczenia, trzeba postawić diagnozę. Grono prawników całkowicie neguje nominacje dokonane po 2018 r. i postuluje usunięcie z urzędu sędziów z przedrostkiem „neo”. Inni uważają, że nie ma potrzeby ani możliwości dokonywania zmian, zwłaszcza pod naciskiem trybunałów międzynarodowych.

Pozostało 95% artykułu
Rzecz o prawie
Łukasz Guza: Szef stajni Augiasza
Rzecz o prawie
Jacek Dubois: Premier, komuna, prezes Manowska i elegancja słów
Rzecz o prawie
Mikołaj Małecki: Konstytucyjne credo zamiast czynnego żalu
Rzecz o prawie
Witold Daniłowicz: Myśliwi nie grasują. Wykonują zlecenia państwa
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Rzecz o prawie
Joanna Parafianowicz: Wybory okazją do zmian