Wizyta prezydenta Zełenskiego w Warszawie odgrzała kwestię federacji polsko-ukraińskiej. Temat wraca po dyskusji latem 2022 roku, gdy Marek Budzisz, ekspert Strategy & Future, zaproponował stworzenie w przyszłości wspólnego państwa federacyjnego. Podobny postulaty zgłaszał na łamach „Rz” Tomasz Grzegorz Grosse.
Braterstwo między Polską a Ukrainą ma do bólu realistyczne podłoże. W ramach współpracy odbywają się dostawy broni, pomocy humanitarnej i promowanie ukraińskiego stanowiska w gremiach międzynarodowych. Wynika to z prostej kalkulacji – Ukraińcy odsuwają rosyjskie zagrożenie od naszych granic. Realistyczny ogląd sytuacji odsunął spór o ludobójstwo na Wołyniu czy kwestię polskiego dziedzictwa kulturowego. Te tematy zostały wygaszone, ale nie rozwiązane. Gdy już zapanuje pokój, będą to pierwsze kwestie wymagające rozwiązania.
Budowa narodu
Propozycja federacji godzi w ukraiński wysiłek wojenny. Proces budowy nowoczesnego narodu w Ukrainie zaczął się wraz z rosyjską agresją w 2014 roku, a znacząco przyspieszył w 2022 roku. Przelana krew dała początek formowaniu się nowego, prozachodniego etnosu ukraińskiego, odrębnego od Rosji. Ukraińcy jasno zdecydowali, że ich miejsce jest na zachodzie, a nie w ruskim mirze. Morze przelanej krwi w obronie swojej suwerenności nakazuje poszanowanie i życzliwe promowanie budowy nowoczesnego narodu. Trudno spodziewać się, by tak wytworzoną narodową substancję Ukraińcy zaraz chcieliby rozpuścić w jednym organizmie państwowym z inną historią, innymi bohaterami i tradycjami. Nie wspominając o odrębnym systemie polityczno-gospodarczym, religii czy edukacji.
Czytaj więcej
Międzynarodowy zespół śledczy (JIT), w którym jest także Polska, będzie badał także przypadki ludobójstwa w związku z napaścią Rosji na Ukrainę. Siedem państw oraz Trybunał Karny w Hadze rozszerzyły zakres prac zespołu.
Nikt też zdaje się nie brać pod uwagę tego, czy sami Ukraińcy chcą takiej federacji. Pomysł opiera się na idealistycznych, życzeniowych postulatach spadkobierców prometejskiej polityki wschodniej w Polsce. W Ukrainie nikt o takich rozwiązaniach nie myśli, a gdyby nawet pomyślał, to zostałby wzięty za rosyjskiego agenta. Jako Polacy nie mamy moralnego prawa ani możliwości, by wskazywać drogę budowy państwowości innego kraju.