Wielu rodziców domaga się od szefów, aby pozwolili zabrać dziecko do pracy, choćby na godzinę. Wskazują na wyjątkowe sytuacje, np. skrócenie lekcji w szkole, chorobę opiekunki czy odwołane w wakacje zajęcia półkolonijne. Dzieci są też ciekawe, jak wygląda praca mamy czy taty, a i rodzic chciałby pokazać miejsce, w którym spędza dużo czasu.
Jednak zatrudniający, którzy spełniliby takie prośby podwładnych, zastanawiają się, czy wprowadzanie dzieci do zakładu jest dozwolone. Jakie mogą być tego skutki dla pracodawcy? Czy może on sprzeciwić się takim odwiedzinom i w jaki sposób?
Zakaz z regulaminu
Prawo wprost nie reguluje takich sytuacji. Kodeks pracy ani nie zakazuje takich wizyt, ani na nie nie zezwala. Pobyt przedszkolaka czy ucznia w miejscu pracy rodzica, gdzie jest ono narażone na zagrożenia, budzi opory. Od małego dziecka w żadnym wypadku nie można przecież wymagać, aby zapoznało się z funkcjonującymi w zakładzie zasadami, w tym z zakresu bezpieczeństwa i higieny pracy oraz aby ich przestrzegało.
Dostrzegając zagrożenia związane z pobytem dziecka na terenie zakładu, wielu pracodawców w regulaminach czy wewnętrznych politykach wprowadza postanowienie zabraniające wpuszczania małoletnich do firmy. Takie rozwiązanie jest jak najbardziej zgodne z prawem oraz w pełni chroni pracodawców przed ryzykiem wypadków lub ewentualnych szkód z udziałem dziecka. Oczywiście pod warunkiem, że pracodawca sam przestrzega ustanowionego zakazu i nie przymyka oka na pobyt małych członków rodziny pracowników w firmie.
Jaka odpowiedzialność
Co się dzieje, gdy u pracodawcy nie ma takiego zakazu, a rodzic przyprowadzi pociechę i w tym czasie dojdzie do wypadku z jej udziałem? Trzeba rozważyć dwa scenariusze. Pierwszy, gdy dziecko wyrządziło szkodę pracodawcy, a drugi, gorszy, kiedy to ono jest osobą poszkodowaną.