Nie Ministerstwo Sprawiedliwości, ale grupa posłów PiS skierowała do Sejmu zmiany w kodeksie karnym, w części dotyczącej przestępstwa szpiegostwa. Rok temu taki projekt autorstwa Marcina Warchoła, wiceministra sprawiedliwości, trafił do zamrażarki klubu PiS. Jego nową wersję – już grupy posłów PiS – przedstawił Jarosław Krajewski, wiceprzewodniczący sejmowej Komisji ds. Służb Specjalnych. Według naszych informacji nowy projekt, choć zachowuje sporą część zapisów ministra Warchoła, skonstruowano głównie na bazie propozycji służb.
Obecne przepisy pochodzą z czasów zimnej wojny, nie obejmują nowych zagrożeń, a stary kodeks nie zawiera nawet definicji działalności wywiadowczej, która znalazła się w projekcie ministra Warchoła. Poza tym wyroki dla osób, które zdecydowały się za pieniądze lub „dla idei” ujawniać agentom obcego wywiadu informacje są symboliczne – średni to rok.
Czytaj więcej
Rozpowszechnianie nieprawdziwych lub błędnych informacji ma być karane więzieniem, jeśli dopuści się go osoba działająca na rzecz obcego wywiadu, a celem dezinformacji jest wywołanie poważnych zakłóceń w ustroju lub gospodarce Polski, innego państwa czy organizacji międzynarodowej.
„Podwyższenie wymiarów sankcji karnej jest uzasadnione tym, że w przypadku przestępstwa szpiegostwa zagrożenie karą ma mieć głównie walor prewencyjny. Szpiedzy »zawodowi« najczęściej analizują zagrożenia karne w prawodawstwach poszczególnych państw, podejmując decyzje o podjęciu ryzyka prowadzenia swojej działalności na terytorium tych państw” – wskazuje uzasadnienie projektu.
Nad zmianami w prawie pracowano od lat, w tym w komisji ds. specsłużb, aż nagle cztery lata temu się z nich wycofano, by wrócić w ubiegłym roku, po napaści Rosji na Ukrainę. „Obecnie w państwach Europy toczą się debaty dotyczące nowych przepisów w zakresie ścigania sprawców przestępstw o charakterze szpiegowskim. Jest to związane ze zmieniającą się sytuacją bezpieczeństwa w regionie, ale również wynika ze zmian, jakie zachodzą w sposobie działania obcych wywiadów przeciwko krajom Zachodu” – przyznają autorzy.