Powódź w Polsce. Bogdan Zdrojewski: W niektórych miejcach zrobiono za mało, w niektórych - za dużo

Nie ma takiego kraju, który zabezpieczyłby się przed wszelkimi klęskami żywiołowymi, ale na terenach górskich zrobiono zdecydowanie za mało - mówił eurodeputowany PO i były prezydent Wrocławia Bogdan Zdrojewski w rozmowie z Jackiem Nizinkiewiczem.

Publikacja: 19.09.2024 09:01

Bogdan Zdrojewski

Bogdan Zdrojewski

Foto: PAP, Radek Pietruszka

amk

Zdrojewski, który był prezydentem Wrocławia podczas powodzi w 1997 roku, powiedział, że dzisiejsze zagrożenie miasta jest mniejsze, przede wszystkim dzięki zbiornikowi Racibórz Dolny, który przyjął masy wody, oszczędzając stolicę Dolnego Śląska.

Gość programu zauważył, że od tamtej pory w miarę sprawnie realizowano projekty antypowodziowe na nizinach, ale na terenach górskich nie zdołano zapobiec takim katastrofom, jakie w ostatnich dniach dotknęły Lądek-Zdrój, Kłodzko czy Nysę.

- Nie ma takiego kraju, który zabezpieczyłby się przed wszelkimi klęskami żywiołowymi, ale tam zrobiono zdecydowanie za mało – mówił Zdrojewski. Dodał, że były prognozy bardzo obfitych opadów, ale nie przewidziano, że niż Boris zatrzyma się nad Polską.

Czytaj więcej

Nie tylko rok 1997. Wielka woda w dziejach Dolnego Śląska.

Powódź w Polsce. Zdrojewski o mobilizacji mieszkańców: Bez nich wojsko nie dałoby rady

Europoseł zauważył, że od powodzi w 1997 roku w niektórych miejscach w kraju zrobiono zbyt mało, a w niektórych – zbyt dużo. Wyjaśnił, że ma na myśli m.in. gigantyczną wycinkę drzew w ostatnich latach, co wpływa na zmniejszenie obszarów najlepiej wchłaniających wodę deszczową. 

Zdrojewski podkreślił wagę mobilizacji mieszkańców terenów dotkniętych powodzią, którzy z własnej inicjatywy zabezpieczali zagrożone tereny czy walczyli o uszczelnienie przepuszczających wałów. Ocenił, że skala zagrożenia była tak duża, że wysłane na miejsce służby, w tym wojsko, nie dałyby sobie w tej sytuacji rady.

Powódź w Polsce. Chaos po słowach Jacka Sutryka. „Gigantyczna nadwyżka informacji”

Polityk odniósł się do zamieszania, jakie wywołały, podczas jednego z posiedzeń sztabu kryzysowego, alarmistyczne słowa prezydenta Wrocławia, Jacka Sutryka, o pęknięciu wału zbiornika Mietków i konieczności natychmiastowej ewakuacji. Ta wypowiedź Sutryka wywołała panikę wśród mieszkańców osiedla Marszowice, które w takiej sytuacji byłoby poważnie zagrożone. 

Zdrojewski uważa, że tak jak w 1997 roku znaczącym problemem było zbyt mało informacji, tak obecnie problemem jest informacyjny chaos i wynikające z niego zamieszanie.

Czytaj więcej

Sztab kryzysowy we Wrocławiu. "W Opolu spadki, przygotować się na sytuację w Brzegu Dolnym"

- Mamy gigantyczną nadwyżkę informacji. Ich weryfikacja jest dla sztabu kryzysowego bardzo trudna. Rozumiem potrzebę precyzji, nieprzekazywania niesprawdzonych informacji, ale jest to bardzo trudne – mówił Zdrojewski.

Powódź w Polsce. Zdrojewski: Aktywność skrajnych sił, głownie prawicowych, ma cechy sabotażu

Zdrojewski, pytany, czy Prawo i Sprawiedliwość, krytykujące premiera Donalda Tuska za – jak twierdzi – spóźnione decyzje związane powodzią, zyska na tym, a rządzący stracą, stwierdził, że się tego nie obawia.

Europoseł wypunktował transparentne działania rządu Tuska związane z powodzią, podkreślając dobrą koordynację. Dodał, że ocena ich skuteczności będzie możliwa dopiero po powodzi. Podkreślił natomiast, że to, co się dzieje w mediach społecznościowych, nabiera cech sabotażu.

Mówił o wpisach m.in. na portalu X, które sieją panikę i destrukcję, nie maja nic wspólnego ze zwiększaniem szans na walkę z powodzią.

- To jest przerażające. Ta aktywność skrajnych sił, głownie prawicowych, ma cechy sabotażu. Próba uczynienia z premiera, który stoi na czele sztabu kryzysowego, głównego wroga publicznego, jest absurdem do entej potęgi. Tego typu zbrodnia merytoryczna jest na granicy sabotażu – mówił Zdrojewski. Zastrzegł, że nie wyklucza, iż część tych działań jest inspirowana przez ośrodki zewnętrzne, ale nie można się im poddać, jest to wbrew polskiej racji stanu.

Europejska pomoc dla Polski po powodzi. W czwartek głosowanie w PE

Zdrojewski jest współautorem rezolucji dotyczącej udzielenia pilnej pomocy dla krajów dotkniętych powodzią (oprócz Polski są to również m.in. Czechy, Rumunia i Austria). Głosowanie nad nią odbędzie się w czwartek w południe. Europoseł zagwarantował, że zdobędzie ona znaczną większość. I tak pieniądze „krajowe” na pomoc powodzianom już są w Polsce rozdysponowywane, a europejskie, które wymagają weryfikacji, będą dostępne w ciągu kilku, kilkunastu tygodni.

Dziś do Polski przyjeżdża szefowa KE Ursula von der Leyen. Ma odwiedzić tereny dotknięte powodzią i spotkać się z przedstawicielami rządu.

Zdrojewski, pytany o potrzebę wizyty na tych terenach prezydenta Andrzeja Dudy, stwierdził, że głowa państwa ma swoich wyborców i jest dla nich autorytetem, więc jego obecność -  ale „nieprzesadna”, jak podkreślił polityk – byłaby wskazana.

Zdrojewski, który był prezydentem Wrocławia podczas powodzi w 1997 roku, powiedział, że dzisiejsze zagrożenie miasta jest mniejsze, przede wszystkim dzięki zbiornikowi Racibórz Dolny, który przyjął masy wody, oszczędzając stolicę Dolnego Śląska.

Gość programu zauważył, że od tamtej pory w miarę sprawnie realizowano projekty antypowodziowe na nizinach, ale na terenach górskich nie zdołano zapobiec takim katastrofom, jakie w ostatnich dniach dotknęły Lądek-Zdrój, Kłodzko czy Nysę.

Pozostało 91% artykułu
Polityka
Hołownia po spotkaniach w Ankarze. Polska liczy na wojskową współpracę z Turcją
Polityka
Prokuratura wznawia dochodzenie w sprawie „plecaków Beaty Kempy”
Polityka
Beata Kempa została nowym doradcą prezydenta Andrzeja Dudy
Polityka
Rewolucja informatyczna w Senacie. Będą nowe maszynki dla senatorów
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Polityka
Wraca temat CPK. W środę złożenie podpisów pod ustawą