Szczęśliwy jak Fin

Państwo, zdają się myśleć Finowie, jest po to, by pomóc zorganizować wygodne i spokojne życie. I wierzą, że tak się właśnie dzieje.

Publikacja: 28.06.2024 17:00

U nas mówi się, że Fin różni się od Amerykanina tym, że mieszkaniec USA marzy o willi z basenem, a F

U nas mówi się, że Fin różni się od Amerykanina tym, że mieszkaniec USA marzy o willi z basenem, a Fin o skromnym domku nad jeziorem, pod warunkiem że będzie w nim sauna, a wokół nie będzie sąsiadów – wyjaśnia Frank Martela

Foto: Juan Pelegrín/ Getty Images

Wydawać by się mogło, że Polska i Finlandia to podobne kraje. W obu jest zielono, rosną te same drzewa, są piękne jeziora. Dzieli nas Morze Bałtyckie, ale rozumiemy, co znaczy graniczenie z Rosją i zagrożenie wojną hybrydową. Dlaczego więc w jednym żyją szczęśliwi ludzie, a w drugim nie? Finlandia po raz siódmy z rzędu została najszczęśliwszym krajem świata – wynika z „World Happiness Report”, opracowywanego przez Organizację Narodów Zjednoczonych.

– Wielokrotnie zastanawialiśmy się nad tym, co nas odróżnia od innych i co powoduje, że my, ale też inni mieszkańcy Skandynawii, jesteśmy najszczęśliwszymi narodami świata – mówi Frank Martela, wykładowca na Uniwersytecie Aalto, jednej z najlepszych uczelni w Finlandii. – Gdy sprawdziliśmy, jak to naukowcy, wiele współczynników, wyszło nam, że Skandynawów od mieszkańców innych regionów odróżnia wysokie spożycie kawy i heavy metalu. Jesteśmy szczęśliwi, bo pijemy kawę i mamy muzykę, która pozwala nam pozbyć się negatywnych emocji – śmieje się Frank. I dodaje, że Finowie piją 6,7 filiżanki kawy dziennie, Szwedzi 5,6, a Norwegowie 4,6. Dla porównania uważani za kawoszy Włosi piją 3,1 filiżanki kawy dziennie, a Polacy zaledwie 1,4.

Trzeba również dodać dla porządku, że Finowie mają też Świętego Mikołaja (trudno się nie uśmiechać, widząc w Helsinkach jego oficjalne sklepy i myśląc o Bożym Narodzeniu) oraz zorzę polarną, która fascynuje nie tylko turystów, ale też samych Finów (wielu ma na swoich komórkach zainstalowane aplikacje powiadamiające o jej pojawieniu się w okolicy).

Uproszczeniem byłoby jednak stwierdzenie, że Finom do szczęścia potrzebna jest kawa, muzyka i zorza. – U nas szczęście ma charakter instytucjonalny. Oczywiście, nie jest tak, że sprawnie działające państwowe instytucje automatycznie uczynią ludzi szczęśliwymi. Ale na pewno sprawne państwo może usunąć wiele źródeł nieszczęścia – tłumaczy Frank Martela. Potwierdza to właśnie ów ranking szczęścia. Jest on oparty na badaniach ośrodka Gallupa i przeprowadzany wśród mieszkańców 143 państw, którzy oceniają jakość życia w skali od zera do dziesięciu. Uwzględnia on sześć czynników: PKB na głowę mieszkańca, długość życia w zdrowiu według danych Światowej Organizacji Zdrowia (WHO), wsparcie społeczne (zgodnie z odpowiedzią na pytanie: „Czy masz krewnych lub przyjaciół, na których pomoc możesz liczyć, gdybyś miał kłopoty?”), postrzeganą swobodę podejmowania decyzji życiowych, szczodrość (mierzoną odpowiedzią na pytanie: „Czy w ostatnim miesiącu przekazałeś jakieś pieniądze organizacji charytatywnej?”) i poziom postrzeganej korupcji.

Czytaj więcej

Dzieci uciekają ze szkoły. Rodzice też

Wygoda to podstawa

Państwo, zdają się myśleć Finowie, jest po to, by pomóc zorganizować wygodne i spokojne życie. I wierzą, że tak się właśnie dzieje. Pytani np. o stosunek do sytuacji związanej z migrantami na granicy fińsko-rosyjskiej odpowiadają, że owszem, problem jest, są ludzkie dramaty i pushbacki, ale granica jest zamknięta, a państwo robi po prostu to, co musi. Gdyby to nie było konieczne, to by tak nie robiło.

Przekonanie o słuszności działań władzy skutkuje wysokim zaufaniem obywateli do państwa. – U nas od polityków wymaga się, by ich działania zmieniały naszą rzeczywistość na lepszą. Ci, którzy nic nie robią, nie mają szans w wyborach. To ich praca – wyjaśnia Frank.

I stąd właśnie w fińskim parlamencie jest najwyższa frekwencja. Mają też w nim najwięcej kobiet. Finlandia jest również w czołówce krajów wolnych od korupcji. Aż 90 proc. Finów mówi, że ufa policji (w Polsce takich osób jest o połowę mniej – 46 proc). Na bardzo wysokim poziomie jest też zaufanie do siebie nawzajem – 85 proc. Finów uważa, że można zaufać innym. To najwyższy poziom kapitału społecznego na Starym Kontynencie.

W Polsce, jak pokazują badania, ufamy co prawda bliskim, rodzinie i najbliższemu otoczeniu, ale już trudno jest nam zaufać osobom dalszym np. w biznesie. Co znacznie obniża skłonność do ryzyka przedsiębiorców i wpływa na wzrost gospodarczy.

– Najważniejsza jest możliwość zaspokojenia własnych potrzeb bytowych. Kiedy mamy co jeść i gdzie mieszkać, możemy zacząć się zastanawiać nad tym, co nas uszczęśliwia i w jaki sposób możemy spełnić nasze marzenia – mówi Joel, przewodnik w fińskim centrum naturalnym HALTIA. Jak opowiada, przez lata pracował jako pracownik socjalny i był dobry w tym, co robi, ale stwierdził, że nie o to mu w życiu chodzi. Zmienił więc pracę na taką, która daje mu wiele satysfakcji i pozwala mieć kontakt z naturą, co dla Fina jest ważne. Kluczowe jednak jest to, że cokolwiek by robił, jest w stanie w ten sposób zarobić na życie.

Oczywiście, łatwiej jest być szczęśliwym w kraju bogatym niż takim, w którym na wszystko brakuje. Według Banku Światowego dochód Finlandii per capita to w 2022 r. blisko 60 tys. dol., podczas gdy w Polsce – 42 tys.

Ale zamożność tego kraju nie bierze się znikąd, lecz wynika z pracy. Jak pokazują statystyki, pracuje 76,6 proc. mężczyzn i aż 76,4 proc. kobiet. Jest to możliwe dzięki dostępowi do opieki żłobkoweji elastycznym godzinom pracy pozwalającym godzić życie rodzinne i zawodowe. W dodatku 80 proc. ojców korzysta z urlopu rodzicielskiego, a czas, który kobiety i mężczyźni poświęcają na pracę w domu, jest podobny.

Jednak nie jest tak, że Finlandia to kraj mlekiem i miodem płynący. Ale dużo się robi, by poprawić jakość służby zdrowia, wyposażyć młodych rodziców w wyprawkę, gdy spodziewają się dziecka, dba się o zapewnienie mieszkań w zależności od potrzeb i możliwości finansowych obywateli, możliwość wyjścia z bezdomności, integrowanie migrantów czy potrzeby seniorów. W związku z gwałtownym starzeniem się społeczeństwa w Finlandii rusza budowanie bloków różnopokoleniowych, wyposażonych w części wspólne, takie jak ogród, basen czy siłownia, by zarówno młodzi, jak i starsi, mogli wspólnie spędzać czas.

Podobnym miejscem zachęcającym do wspólnego spędzania czasu i łączenia pokoleń jest np. miejska biblioteka Oodi w Helsinkach, gdzie oprócz możliwości wypożyczenia książek czy skorzystania z czytelni można zająć się swoim hobby – są sale do wspólnego grania na komputerze, część do zabaw dla dzieci, kącik szachowy, studia nagrań i komputery z programami graficznymi. W bibliotece wypożyczy się też planszówkę i uszyje sobie na maszynie bluzkę. A potem wydrukuje na niej odpowiedni napis. Natomiast w kuchni można ugotować razem z przyjaciółmi posiłek i zjeść go potem na kolację. Wszystko jest dostępne nieodpłatnie i finansowane z podatków, by służyło ludziom.

Ma to też jeszcze jedno uzasadnienie. Paradoksalnie, mimo wszystkich tych wskaźników szczęścia, Finowie od lat zmagają się z wysokim odsetkiem samobójstw – zwłaszcza wśród ludzi młodych. Zachęcanie ich do wspólnej aktywności to, obok dostępnego wsparcia psychologicznego i zachęcania do większej otwartości, jeden ze sposobów zapobiegania temu kryzysowi. I działa, bo widać w statystykach, że sytuacja się poprawia.

Prawo do własnych wyborów

U nas ważne jest to, by każdy żył tak, jak chce. Stąd duża akceptacja dla związków homoseksualnych – mówi Frank. Prawo do własnych przekonań, przekonanie o potrzebie wolności prasy, prawo do wyboru własnej ścieżki życiowej, akceptacja różnorodności, pozwala Finom czuć się lepiej i żyć spokojniej. Bo w sumie, po co się spieszyć i kłócić?

Finlandia stawia na równość – w życiu publicznym, ale także na równość szans. Każde dziecko ma dostęp do dobrej jakości edukacji, która pozwala osiągnąć sukces nawet wtedy, gdy nie można liczyć na wsparcie w nauce w domu. – Pochodzę z biednej rodziny. Ale to dzięki szkole poszłam na studia, a potem dostałam dobrą pracę. U nas każdy dostaje taką szansę – mówi mi jedna ze spotkanych w Helsinkach kobiet.

Finowie wiedzą, że dobra edukacja to podstawa, stąd stworzony przez nich system jest jednym z najlepszych na świecie (choć ostatnie wyniki PISA są już gorsze od poprzednich). Skąd ten sukces? Poprzez nastawienie na rozwój dziecka, uczenie go praktycznych umiejętności, szukanie, w czym jest dobre.

– My nie oceniamy dzieci, my je obserwujemy. Czasem przeprowadzamy testy, ale podstawą wiedzy o naszych podopiecznych jest właśnie obserwacja, wyszukiwanie mocnych i słabych stron oraz szukanie sposobu na radzenie sobie z problemami – opowiada mi nauczycielka wczesnoszkolna z placówki w Tampere.

Szanse na wnikliwą obserwację są spore już od najmłodszych lat, bo przykładowo w najmłodszych grupach przedszkolnych na jednego opiekuna przypada zaledwie czworo dzieci.

W tej beczce miodu jest jednak też łyżka dziegciu. W Finlandii, podobnie jak w Polsce, brakuje nauczycieli. Problem ten jest widoczny zwłaszcza w dużych miastach, a przyczyną są, również jak u nas, niskie zarobki. Przeciętny nauczyciel w Finlandii zarabia ok. 3,5 tys. euro. Dla porównania minimalne wynagrodzenie w tym kraju to 1,8 tys. euro, czyli pedagog zarabia dwa razy tyle, ile wynosi najniższa krajowa. W Polsce jest pod tym względem jeszcze gorzej: pensja nauczyciela, w zależności od stopnia awansu zawodowego, jest zaledwie o kilkaset złotych wyższa od minimalnej.

Czytaj więcej

Mieszkanie jako życiowy cel? A może to prawo człowieka?

Brak wysokich obcasów

Dla Finów natura jest święta. Pływamy w jeziorach, relaksujemy się na świeżym powietrzu, śpimy nocą w lesie, żeby zobaczyć zorzę. I szanujemy przyrodę – mówi Joel. – Jeśli ktoś wypocząć, to najlepiej mu w lesie, nad jeziorem, zimą na nartach – dodaje.

– U nas mówi się, że Fin różni się od Amerykanina tym, że mieszkaniec USA marzy o willi z basenem, a Fin o skromnym domku nad jeziorem, pod warunkiem że będzie w nim sauna, a wokół nie będzie sąsiadów – wyjaśnia Frank Martela.

Bo nie ma Finlandii bez saunowania. W tym niewielkim kraju na 5 mln mieszkańców jest aż 3 mln saun, z których korzysta się przy każdej nadarzającej się okazji. – Prawie codziennie zabieram do pracy torbę z rzeczami do sauny. Nigdy przecież nie wiadomo, czy nie zajdę do niej w drodze do domu – mówi Heidi Johansson, menedżerka z Helsinek. Po co to robi? – Czasami wystarczy pięć minut w saunie i zmęczenie znika. Wracam do domu w lepszej formie – tłumaczy.

Sauna jest nawet w makiecie domu muminków, w muzeum tych stworów w Tampere. – Muminki to fińskie trolle, więc sauna w ich domu być musi – wyjaśnia tamtejsza przewodniczka.

Sauna to miejsce, w którym ludzie nie tylko się relaksują, wzmacniają odporność i pozwalają zmierzyć się z samym sobą (kąpiel w zimnym jeziorze czy morzu po saunie to wyzwanie), ale także przestrzeń, gdzie wspólnie się imprezuje, a nawet prowadzi biznesowe spotkania. Ale nie nago – choć tak reguły saunowania tłumaczy się w Polsce. Finowie spotykają się w saunie w strojach kąpielowych, choć jeśli ktoś nago czuje się komfortowo, to może tak iść. Tym bardziej że nie zawsze są to sauny koedukacyjne.

Przykładanie wagi do samopoczucia i natury oznacza także, że Finka bez problemu wyjdzie na ulicę po saunie bez makijażu, bo zmyła go przed wejściem. Tak samo, jak bez problemu założy wygodne buty do eleganckiego stroju – na ulicy praktycznie nie widać kobiet noszących wysokie obcasy. I to z pewnością jest kolejny punkt, który pozwala fińskim kobietom poczuć, że ich życie to pełnia szczęścia.

Wydawać by się mogło, że Polska i Finlandia to podobne kraje. W obu jest zielono, rosną te same drzewa, są piękne jeziora. Dzieli nas Morze Bałtyckie, ale rozumiemy, co znaczy graniczenie z Rosją i zagrożenie wojną hybrydową. Dlaczego więc w jednym żyją szczęśliwi ludzie, a w drugim nie? Finlandia po raz siódmy z rzędu została najszczęśliwszym krajem świata – wynika z „World Happiness Report”, opracowywanego przez Organizację Narodów Zjednoczonych.

Pozostało 96% artykułu
Plus Minus
Oswoić i zrozumieć Polskę
Plus Minus
„Rodzina w sieci, czyli polowanie na followersów”: Kiedy rodzice zmieniają się w influencerów
Plus Minus
Bogusław Chrabota: Rok po 7 października Bliski Wschód płonie
Plus Minus
Gość "Plusa Minusa" poleca. Robert M. Wegner: Kawałki metalu w uchu
Plus Minus
Taki pejzaż
Plus Minus
Jan Maciejewski: Pochwała przypadku