Niemal niezauważona przeszła w ostatnim tygodniu pewna wypowiedź Donalda Tuska. Po posiedzeniu rządu we wtorek premier został zapytany o swoją wizytę w poprzedni weekend na granicy polsko-białoruskiej. Tusk przyznał, że sytuacja tam jest bardzo trudna. Zapewniał, że funkcjonariusze starają się postępować bardziej humanitarnie, ale to tylko sprawia, że ci, „którzy chcą przełamać naszą granicę i dostać się na Zachód”, zachowują się jeszcze bardziej agresywnie i bezczelnie. Słuchając tych słów, można było odnieść wrażenie podróży w czasie do rządów PiS, gdy politycy Zjednoczonej Prawicy przy każdej okazji wygłaszali slogany o szacunku do polskiego munduru.
Czytaj więcej
Czy Karina Bosak ma prawo wypowiadać się w imieniu kobiet? Czy mogą to robić tylko przedstawicielki liberalno-postępowego obozu?
Donald Tusk przemawia do liberalnych i lewicowych elit
Ale odłóżmy na bok złośliwości i spróbujmy się zastanowić, do kogo skierowane są słowa premiera? Na pewno do części własnego obozu politycznego. Sam mówił, że chce uspokoić część swoich ministrów, którzy mocno się angażowali w działania humanitarne na granicy. Gotów jestem jednak postawić tezę, że głównym adresatem były liberalne i lewicowe elity, dzięki którym koalicja 15 października doszła do władzy, a które mocno atakowały PiS za kryzys humanitarny na granicy. Jeśli tak jest, to przekaz premiera jest jasny: słusznie krytykowaliście PiS za tamte działania. Ale ich rządy się skończyły, teraz my odpowiadamy za to, co się dzieje na naszej granicy, staraliśmy się, by było bardziej humanitarnie, ale to sytuacja wojny hybrydowej.
Gotów jestem jednak postawić tezę, że głównym adresatem były liberalne i lewicowe elity, dzięki którym koalicja 15 października doszła do władzy, a które mocno atakowały PiS za kryzys humanitarny na granicy.
Tusk odwołał się nawet do współczucia wobec funkcjonariuszy, którzy pełnią niewdzięczną służbę. Trudno zapomnieć, jak za poprzednich rządów porównywano ich do psów, morderców, strażników w obozach koncentracyjnych. Gdy rządził PiS – takie porównania dzisiejszym rządzącym nie przeszkadzały, były jednym z narzędzi do krytykowania nielubianej władzy. Teraz stanowią jednak poważny problem. Tusk zwraca się więc do swojego zaplecza, by odwróciło wzrok.