Francuski autor sztuk teatralnych, scenariuszy filmowych i słuchowisk od lat bawi masową publikę i inkasuje kolejne nagrody. Jest uznawany za mistrza komedii, ale takiej rozprawiającej przy okazji o ludzkiej naturze, obyczajach, czasach. Niekiedy wybiera samą szampańską zabawę. Teatr Współczesny gra sztukę „Berlin Berlin”, której Sibleyras jest współautorem. Nie o realia późnego NRD w niej chodzi, lecz o brawurową eksplozję gagów i zwrotów akcji.
W „Napisie” idzie o realia współczesnego (premiera w roku 2004) świata paryskich mieszczuchów. Oto lokator kamienicy, pan Lebrun, który dopiero co sprowadził się z przedmieścia, odkrywa w windzie wulgarny napis na swój temat. Próbuje zainteresować tym sąsiadów, trochę jakby ich obwinia. Ale czy z ich strony mamy do czynienia z empatią? Ostatecznie próba naprawienia relacji przy drinku kończy się awanturą. W tle jest spór o zasady, o różne podejścia do życia społecznego. Lebrun odkrywa, jak bardzo jest samotny wśród nowych sąsiadów.
Ateneum reklamuje spektakl jako opowieść o „uprzedzeniach”. Ale jakie to uprzedzenia, skoro sąsiedzi recytują formułki o tolerancji i Europie, a nawet żądają, by nie używać słowa „Murzyn”, bo nie wypada? Mamy do czynienia z komedią mieszczańską i zarazem antymieszczańską. Tyle że ci nowi mieszczanie zasłaniają się polityczną poprawnością, tak jak mieszczanie dawniejsi tradycją czy religią. I gotowi są zgotować bliźnim piekło.
Czytaj więcej
Krystyna Janda przygotowała „Dom otwarty” Michała Bałuckiego w Teatrze Polskim w Warszawie na 111. rocznicę tej sceny. Andrzej Seweryn znów zaprosił byłą żonę do reżyserowania. Z „Wiśniowym sadem” Czechowa udało się znakomicie.
„Napis” jest popularny też w Polsce. Naliczyłem od prapremiery w roku 2005 aż 14 inscenizacji. Grał to przez lata warszawski Teatr Współczesny, mieliśmy teatr telewizji. Tu zabierał się za to Bogusław Linda, ale wycofał się, podobno z powodów zdrowotnych. Spektakl dokończył dyrektor Ateneum Artur Tyszkiewicz. Reżyserował już „Napis” w lubelskim Teatrze im. J. Osterwy.