Jak wiele współczesnych musicali ten także powstał na podstawie filmu. „Śmiertelne Zauroczenie” z 1988 roku określane jako czarna komedia odniosło taki sukces, że zainteresował się nimi teatr, tym bardziej że w tym czasie musical zaczął starać się zdobyć również młodzieżową publiczność.
„High School Musical”, „Glee”, a teraz „Heathers”
Muzycznych opowieści dla niej mamy już zatem sporo: „Footlose”, „Grease” i oczywiście „High School Musical”, który stał się żyłą złota dla Disneya. Film, który doczekał się kolejnych sequeli i zdobył 200 mln widzów, zamienił się w wielki biznes z płytami CD i DVD, grami wideo i gadżetami. Ma też rewiową wersję łyżwiarską i właśnie adaptację teatralną. Pomysł „High Scool Musicalu” twórczo rozwinęli potem autorzy słynnego serialu szkolnego „Glee”.
Czytaj więcej
Po ogromnym sukcesie „We Will Rock You” z przebojami zespołu Queen Teatr Roma przygotowuje „Wicked”, jeden z najsłynniejszych musicali XXI wieku.
Wszystkie te historie o prawie młodzieży do wyrażania siebie (przede wszystkim w muzyce nieakceptowalnej przez dorosłych) i o pierwszej miłości wykorzystujące nieśmiertelny pomysł z Szekspira (przedstawiciele dwóch wrogich szkolnych „klanów” zakochują się w sobie) nie wyłamywały się z musicalowych schematów. „Heathers” idzie znacznie dalej.
Nie ma tu konkursu muzycznego czy prób do szkolnego przedstawienia będących kanwą akcji. To opowieść o Veronice, która trafia do nowej szkoły i musi zostać w niej zaakceptowana. Inaczej nie będzie miała życia, co należy rozumieć wręcz w sensie dosłownym.