Logika tego sporu jest nieubłagana. Żadna ze stron nie ustąpiła i nie ustąpi, bo to wbrew jej najważniejszym, choć wyłącznie partyjnym, interesom. PiS nie może odpuścić sprawy Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika, bo uderza to w fundamenty jego wizji Polski i diagnozy rzeczywistości. Na dodatek oznaczałoby to – z perspektywy Jarosława Kaczyńskiego – zdradę najbliższych towarzyszy. Prezydent Andrzej Duda też się raczej nie cofnie. Nie tylko dlatego, że wywodzi się z Prawa i Sprawiedliwości, ale również dlatego, że będzie walczył o przestrzeń władzy dla urzędu prezydenta (i siebie samego), a także by nie uznać konieczności zmiany swojej wcześniejszej decyzji w sprawie ułaskawienia Wąsika i Kamińskiego podjętej zanim zapadł prawomocny wyrok. Symboliczne dociskanie go, próba poniżenia zdecydowanie nie ustawia go w pozycji, z której może zrobić krok w tył.
Czytaj więcej
Schizmy nie będzie, ale Kościół globalny czekają w 2024 jeszcze głębsze podziały. W Polsce będzie to czas oczekiwania na zmiany personalne wśród biskupów, a także na skutki polityki nowego rządu.
Ale i nowa koalicja, jeśli chce pozostać w ramach obowiązującego prawa, a zarazem spełniać wyborcze obietnice, wielkiego ruchu nie ma. Wyrok zapadł w sądzie, władza wykonawcza niewiele ma z nim więc wspólnego. Obietnice przygotowania cel dla polityków PiS złożone elektoratowi (pozostawiam pytanie na ile sensowne) będę spełniane, bo tego domaga się twarda jego część. A chaos prawny – zapoczątkowany przez Zjednoczoną Prawicę – sprawia, że nie ma prostego wyjścia z żadnej niemal nowej prawnej sytuacji. Co zresztą obecna opozycja wykorzystuje niezwykle skutecznie.
Efekt? Zaostrzający się spór, retoryka sięgająca zenitu i rów, którego naprawdę nie da się już zakopać. A wszystko to w sytuacji, gdy za naszą wschodnią granicą wciąż toczy się wojna i obecnie przyjmuje ona wymiar o wiele groźniejszy niż jeszcze rok temu. Z kolei Unia Europejska wchodzi w okres kryzysu i zmiany, a to oznacza, że istotne będzie pilnowanie naszych polskich interesów i debata nad nimi, a nie ciągłe przerzucanie się oskarżeniami o dyktaturę, Białoruś czy putinizm. Wreszcie zarówno kryzys klimatyczny, jak i migracyjny wymagają współpracy, szukania rozwiązań, a nie budowania z każdego tematu argumentów w wojnie kulturowej, w której – jak wskazuje Michał Szułdrzyński – nie ma nigdy wygranych.