Lepiej późno niż jeszcze później. Po ośmiu latach akceptowania praktycznie wszystkiego, czego zaakceptowania sobie życzył prezes jego partii, prezydent zauważył oczywistość. Niestety, znowu wyłącznie dlatego, że oczekiwał tego jego własny obóz, rozczarowany biernością głowy państwa wobec przejmowania przez rządzących mediów publicznych. Pojawiały się nawet głosy, że prezydent powinien stawić się osobiście w siedzibie telewizji, dołączając do okupujących ją polityków PiS i ich medialnych sojuszników.

Czytaj więcej

Kataryna: Tusku, musisz!

Jako poturbowany polityczną rzeczywistością państwowiec nawet się zgadzam z tym uzasadnieniem prezydenckiego weta do ustawy okołobudżetowej przekazującej 3 mld zł na media publiczne. I nawet, podobnie jak prezydent, sposób i styl przejęcia mediów przez grupę Sienkiewicza uważam za polityczną gangsterkę i nie będę rozczarowana, jeśli ostatecznie okaże się nieskuteczna. Od zasady „cel uświęca środki” wolę trudną prawdę, że to raczej „środki uświniają cel” i jakkolwiek rozstrzygnie się sprawa mediów publicznych, nawet zwycięstwo będzie dla Tuska pyrrusowe.

Lepiej późno niż jeszcze później. Po ośmiu latach akceptowania praktycznie wszystkiego, czego zaakceptowania sobie życzył prezes jego partii, prezydent zauważył oczywistość.

Ciągle jednak zaskakuje mnie słabość prezydenta w politycznych grach, nie radzi sobie w nich ani z Kaczyńskim, ani z Tuskiem. Z zawetowaniem tych 3 miliardów na media publiczne mógł przecież poczekać, aż się ostatecznie wyjaśni, któremu obozowi te pieniądze faktycznie odbiera. I wykorzystać swoje chwilowe znaczenie do wynegocjowania sobie wpływu na to, kogo PiS ostatecznie zrobi prezesem TVP. Tymczasem prezydent rozegrał to tak, że chcąc nie chcąc, dał swoją twarz nominacji Michała Adamczyka, a jeśli ten się ostatecznie utrzyma na stołku, będzie musiał robić telewizję jeszcze słabszą niż dotychczasowa, bo mu prezydent właśnie zabrał pieniądze. Andrzej Duda, jak rzadko, miał tym razem wyjątkowo mocną kartę i wyjątkowo głupio ją zmarnował. Przy okazji zamykając sobie chyba drogę do międzynarodowej kariery, bo PiS nie będzie miał okazji go promować, a PO nie będzie mieć powodu. Tyle przegrać…