To jest naprawdę piękne. Kiedy dziecko spokojnie kładzie się spać. Kiedy nie musi uciekać, nie musi się zrywać. Ma ciepło, jest zaopiekowane. Mają swoje marzenia, wytyczają swoje własne cele”. Tak Beata opowiada o rodzinie zastępczej, którą tworzy razem z mężem. Jest mamą biologiczną dwojga dzieci, zastępczą dziesięciorga, a w domu dziecka, gdzie pracuje – wychowawczynią, powierniczką i przyszywaną ciocią dla kolejnych dziesiątek.
Na tę rozmowę rezerwujemy sobie z Beatą i jej mężem Mariuszem cały dzień. Odwiedzam ich w małym miasteczku na południowym wschodzie. Siedzimy w salonie, w jadalni obok długi stół z kilkunastoma krzesłami, komoda prawie co do centymetra zastawiona zdjęciami domowników. Dzieci jedno po drugim przychodzą ze szkoły, witają się i przechodzą do jadalni na obiad, który już na nie czeka w półmiskach i garnkach nieprzeciętnych rozmiarów, albo idą do własnych spraw na górę. Gospodarze czasem przerywają swoją opowieść i wymieniają krótkie komunikaty typu: „Daria przyszła?” „Daruni nie ma, Krzysia nie ma i Wiktora”. „To odliczanie ustaje dopiero wtedy, gdy ostatnie dziecko zamyka za sobą drzwi” – mówią. Wygasa na jakiś czas tryb czuwania – wszyscy są bezpieczni.
Czytaj więcej
Mam 41 lat. Kiedy w Czeczenii wybuchła wojna, miałam 13. Zostawiłam swój kraj i od 11 lat mieszkam w Polsce. Wyszłam za mąż, urodziłam dzieci, zmarło mi dziecko, dużo przeżyłam, ale nic nie było ważniejsze niż wojna. I wiem, że w moim życiu już nic ważniejszego nie może się zdarzyć. Jest wojna i reszta twojego życia, rozumiesz? – pyta Aisza, rozpoczynając swoją opowieść.
Człowiek dla siebie
Ich historia jako rodziców zastępczych zaczęła się dziesięć lat temu. Igor i Michał, biologiczni synowie, mieli wtedy lat 12 i 23, ale w domu zawsze były obecne też dzieci z domu dziecka, w którym pracuje Beata. – Dzieci z domu dziecka to są dzieci odrzucone. Poranione, każde w inny sposób. Każde niesie własny ciężki bagaż, którego nie dźwignąłby niejeden dorosły. I potrzebuje, tak jak my wszyscy, swojego małego, intymnego miejsca, człowieka dla siebie – mówi Beata.
Do wyjęcia dziecka z rodziny biologicznej i umieszczenia go w pieczy zastępczej (rodzinie zastępczej lub domu dziecka) dochodzi w Polsce niezwykle rzadko, biorąc pod uwagę skalę problemu przemocy domowej. Ze sprawozdania ministerialnego Krajowego Programu Przeciwdziałania Przemocy w Rodzinie wynika, że w 2022 r. 1172 dzieci zostało odebranych z rodzin w sytuacji bezpośredniego zagrożenia ich zdrowia lub życia. Dzieci krzywdzonych przez osoby najbliższe jest 40 razy więcej. W 2022 r. odnotowano 47 674 dzieci doświadczających przemocy w rodzinie i objętych działaniami w ramach procedury Niebieska Karta.