Z początku przeciw nowym rozwiązaniom będzie protestować obyczajowa lewica, jednak z czasem – wraz z postępującą gettoizacją, fragmentacją kultury i postępującym spadkiem bezpieczeństwa oraz spójności społecznej – ten opór zmaleje. Separatyzmy lub przedłużające się zamieszki migranckie podobne do tych, które mieliśmy w 2023 r. we Francji, będą asumptem do utrwalenia nowych rozwiązań i praktyk zarządzania. Migranci, którzy dostaną się do Europy, będą zgodnie z prawem i bez nadmiaru procedur automatycznie zawracani, jeśli nie przejdą oficjalnej ścieżki. Niestety, zanim ten system się ustabilizuje, będą ginąć i znikać ludzie.
Z perspektywy roku 2060 r. mogą też zanikać narody. W erze fragmentacji kulturowej nowe zwyczaje i nowe wizje świata już teraz wypierają te stare. Niczym późne Imperium Rzymskie ery Pax Romana – czyli 200-letniego pokoju – Europa staje się dziś wielkim etnicznym, religijnym i kulturowym tyglem, w którym różne prowincje próbują utrzymać stabilność.
Czy pochłonie nas chiński kapitalizm roju?
Tylko zachodnia etyka dzieli nas od koszmaru, jakim będzie rozwój techniki według zasad „czystego" kapitalizmu. Europa już niebawem ulegać będzie intensywnej „konfucjanizacji" poprzez ideały niosące w pakiecie roztopienie jednostki w sile kolektywu.
Równocześnie pogłębia się zmiana cywilizacyjna. Rzymianie odchodzą, choć będą trwali w sercach i kulturze cywilizacji potomnej. Wynika to z faktu, że Europa (rozumiana jako lokalna ludność przekazująca z pokolenia na pokolenie konkretne skrypty kulturowe) wymiera. Mamy katastrofę demograficzną, której najwyraźniej nie odwróci ani program 500+, ani świadczenia socjalne. Nawet jeśli dzietność wśród odmiennych kulturowo migrantów z pokolenia na pokolenie będzie spadać i równać do europejskiej średniej, to naddatek nowych migrantów z dekady na dekadę będzie wystarczająco duży, aby zmienili oni europejski pejzaż tożsamości. A ten naddatek będzie, bo mamy do czynienia dziś z wielką wędrówką ludów, porównywalną z tą, która stworzyła podwaliny dla przejścia starożytności w średniowiecze. Dlatego gdzie indziej nazywam obecną erę nowym średniowieczem.
Tak jak kiedyś Jagiellonowie w wieloetnicznej Rzeczypospolitej tworzyli warunki współistnienia dla wielu religii i etniczności, tak dziś w Polsce musimy stworzyć ramy dla nowej wielokulturowości. Ucząc się na błędach Europy Zachodniej, warto sprawić, by była to wielokulturowość oparta na małym dystansie kulturowym między grupami, dzięki czemu łatwiej będzie utrzymać spójność społeczną przyszłej Rzeczypospolitej.
W pewnym sensie jest to wyzwanie odwrotne do tego, które miało pokolenie Lecha Wałęsy. Podczas gdy pokolenie Solidarności miało zapewnioną spójność w obrębie stabilnej kultury i musiało walczyć o wolność, dziś pokolenie naszych dzieci ma zapewnioną wolność, ale musi walczyć o stabilność.
5. Sztuczna inteligencja Intymne związki z robotami
Czy ten obraz nie jest zbyt pesymistyczny? Z pewnością szklarnia Europa będzie miała przez najbliższe dekady jeden atut, o którym nie śniło się filozofom – wysoki poziom technologii. Mimo nie najwyższej innowacyjności Starego Kontynentu postęp technologiczny – poprzez sprzężenie Europy z amerykańską branżą Big Tech – jeszcze długo będzie skapywał do nas z USA. Jeśli Zachód zachowa tu polityczną jedność, będzie w stanie zostać liderem rozwoju sztucznej inteligencji (AI) oraz ukierunkować jej rozwój.
To bardzo ważne, bo dzięki AI Zachód nie tylko będzie mógł wygrać rywalizację geopolityczną z resztą świata o stanie się cyfrowym centrum. Będzie mógł też zbudować w Polsce i Europie świat starzejących się ludzi, którymi opiekują się roboty. Takie rozwiązanie częściowo pozwoli ograniczyć konsekwencje niskiej dzietności, która będzie wynikiem zamykania granic i studzenia presji migracyjnej w celu zachowania stabilności UE.
Część deficytu ludzkiego zapełnią więc chatboty oparte na generatywnej AI, które będą w stanie (już są) wchodzić w głębsze, osobiste relacje z ludźmi, częściowo przynajmniej zastępując relacje z drugim człowiekiem. Dziś wyobrażenie sobie intymnej relacji z robotem może niektórym wydać się nie do pomyślenia, ale nasze wnuki nie będą miały z tym żadnego problemu. Co z tego, że jesteś maszyną, skoro można porozmawiać jak przyjaciele?
Dojrzałe, wytrenowane algorytmy AI będą też pomocne w tworzeniu nowych źródeł dobrobytu i pomogą w zmniejszeniu spięcia egzystencjalnego, niepewności jutra oraz konieczności rywalizacji wśród młodych. To one są dziś głównymi czynnikami niskiej dzietności wśród wykształconych.
Jak twierdzi niemiecki filozof Gunnar Heinsohn, kultura europejska stała się w ostatnim stuleciu kulturą najemniczą, gdzie najemnicy (a więc większość zawodów opartych na służbie u kogoś: sprzedawcy, analitycy, dziennikarze, naukowcy, pracownicy korporacji) rywalizują o lepsze miejsce w systemie. Przewagę zaś zdobywa się, ofiarowując czas i zasoby, które można poświęcić alternatywnie na posiadanie i wychowywanie większej liczby dzieci. AI w tym kontekście niesie obietnicę cyfrowej lekkości bytu, czyli zupełnej zmiany życiowych priorytetów u młodych w świecie rządzonym przez algorytmy. Zmiana ta będzie polegać m.in. na oddelegowaniu części własnych procesów myślowych do algorytmu. Założę się o czapkę mikroczipów, że pokolenie starej Solidarności nie przygotowało na to swoich wnuków.
6. Pokolenie 2030+ Przegrani i przegłaskani
Pokolenie starej Solidarności przez ostatnie dekady starało się wzbogacić. To było twarde pokolenie, chciało stworzyć dobre czasy. Jedni wygrali, inni przegrali, większości poszło tak sobie. Ale wszyscy chcieli jak najlepiej dla swoich dzieci.
W przypadku dzieci przegranych rodziców, obecnych 30-latków, najczęściej do głosu dochodzą sympatie prawicowe, a u dzieci wygranych – miękkie i często przegłaskane tony liberalne. Problem w tym, że i przegrani, i przegłaskani są dziś na siebie skazani. Jedni i drudzy są trochę niedotuleni, a nadchodzą czasy trudne.
Z kolei wnuki pokolenia Solidarności – młodzież szkolna i nastolatki – to już pokolenie przesytu informacyjnego i skrolowania ekranu TikToka: jeśli nie zdobędziesz ich uwagi przez 8 sekund, przekierują ją gdzie indziej. Wbrew pozorom to nie wynik braku skupienia, lecz adaptacji do nadmiaru bodźców.
Jak zatem przekazać sztafetę polskości pokoleniu, które nie chce żyć, by pracować, ale chce pracować, aby żyć? Jak zapobiec rozpłynięciu się Polaków w cyfrową masę pozbawioną tożsamości? Żeby zakorzenić w nich narrację o polskości i solidarności, o sensie istnienia polskich instytucji państwowych w ogóle, nie można nic dekretować, ale trzeba świecić przykładem. Jak twierdzi socjolog Stanisław Burdziej, autor książki „Sprawiedliwość i prawomocność”, szacunku wobec norm i instytucji nie da się skonstruować z urzędu. Dla młodych liczy się praktyka, jakość traktowania przez decydentów i zwierzchników. Natomiast polska tożsamość wykuwa się „pomiędzy”. Dlatego potrzebujemy stworzyć niekonfrontacyjne mechanizmy inicjacji społecznej – co pozwoli na połączenie Polaków w poprzek podziałów klasowych i pokoleniowych. Inaczej aktywność społeczna będzie się nowym pokoleniom kojarzyć wyłącznie z protestem i wychodzeniem na ulice.
Państwo – niezależnie od tego, kto wygra wybory – musi już w tej dekadzie postawić na nowe mechanizmy wyciągania młodych z objęć smartfona i chatbota, aby skanalizować energię życiową w stronę prawdziwej solidarności. Jak? Poprzez wolontariat, harcerstwo, wojsko, cywilną służbę publiczną oraz inne aktywności dające doświadczenie bezpośredniej społecznej relacji. Polska nie rozsypie się tożsamościowo nawet w czasie wojen, jeśli będą istniały w jej obrębie atrakcyjne narracje o solidarności: rodzinnej, narodowej, cywilizacyjnej, klimatycznej, technologicznej.
Paradoksalnie, seniorzy i dziedzice Solidarności takich solidarnych narracji dla wnuków nie pomogli stworzyć, ponieważ dzień i noc klepią własne hagiografie.
Dr Grzegorz Lewicki
Konsultant ds. prognostyki i geopolityki dla sektora prywatnego, publicznego oraz wojska. Członek zarządu International Society for the Comparative Study of Civilizations. Obecnie przygotowuje książkę „Światy AI” o wpływie sztucznej inteligencji na cywilizację.