Robert Mazurek: Pozdrowienia spod celi

„Opowiadaj / Nikt nie opowiada tak, jak ty / Choć bajeczki te na pamięć znam / Jakże wszystko to cudownie brzmi”. Wodecki nawet nie wiedział, że śpiewa o kampanii wyborczej.

Publikacja: 22.09.2023 17:00

Robert Mazurek

Robert Mazurek

Foto: Fotorzepa, Robert Gardzin?ski Robert Gardzin?ski

Radiowe studio, dosłownie przed sekundą, dwiema gaśnie światło „on air”, jesteśmy już poza anteną, ale wciąż siedzę z politykiem X. „Ale wy tego nie zlikwidujecie” – bardziej stwierdzam, niż pytam. „Nie” – skwapliwie przyznaje rozmówca, który właśnie skończył publicznie zapewniać, że na pewno zlikwidują. „Jezus Maria, ale wyłączyliście mikrofony?!” – przerażenie dopada go na chwilę. Wyłączyliśmy, jest bezpiecznie. I jednak śmiesznie. To było w tym tygodniu.

Czytaj więcej

Robert Mazurek: Tusku, ty Rusku

Dalej narrację można poprowadzić na dwa sposoby. Klasyczny wymagałby potępienia hipokryty, który co innego mówi służbowo, co innego prywatnie. Należałoby się przykładnie oburzyć, rwać włosy z głowy i ryczeć gromko: „Ha, zdemaskowaliśmy!”. Jest i podwariant, który zamiast odstawiania psychodramy poszedłby w kpinę, szyderstwo nawet. W nim kłamca zostałby napiętnowany i wyśmiany, a sprawiedliwości stałoby się zadość. Ale jest i narracja druga, tylko tu założenie jest odmienne. Najlepiej ujął je (owo założenie) wielki znawca natury ludzkiej, Leszek Długosz, we wspomnianej – napisanej dla Wodeckiego – piosence. Może to naprawdę tak jest? Znamy doskonale wszystkie sztuczki, te chwyty i zaloty, tylko ani trochę w to nie wierzymy, lecz „jakże wszystko to cudownie brzmi”? Długosz myślał, że pisze o relacjach męsko-damskich, a wieszczem się okazał, prorokiem cholernym. Bo my im nie dowierzamy, ale przecież tak bardzo chcemy, by ktoś o nas zabiegał, że z uśmiechem słuchamy wszystkich tych bredni, godzimy się na każdą manipulację, jeśli poprawić ma nasze samopoczucie. A skoro jest popyt, to i podaż się znajdzie.

Ot, taka 13. emerytura. Nie, emeryci nie są tak głupi, by nie wiedzieć, że te niespełna 1,5 tys. zł rocznie to żadna emerytura. Ot, zasiłek, dodatek i tyle. Mógłby więc łaskawy PiS dorzucić każdemu po stówce miesięcznie i załatwione, prawda? 

Ot, taka 13. emerytura. Nie, emeryci nie są tak głupi, by nie wiedzieć, że te niespełna 1,5 tys. zł rocznie to żadna emerytura. Ot, zasiłek, dodatek i tyle. Mógłby więc łaskawy PiS dorzucić każdemu po stówce miesięcznie i załatwione, prawda? No, ale wtedy nikt nie byłby zadowolony. Przecież PiS za marną stówę wdzięczności by się nie doczekał, bo co to znaczy przy takich cenach, przy tej inflacji? A tak, proszę, dodatkową emeryturę dają, troszczą się o człowieka, ludzkie pany. Z drugiej strony też tak to działa – emeryt, szanowni państwo, nie byłby z takiej zwykłej, ledwo zauważalnej podwyżki kontent, bo to jednak radość większa jest, jak dają człowiekowi 1,5 tys., niż jak ze stówką głupią wyskakują, zgodzicie się? Trwa więc ten teatr w najlepsze, nikt tego nie burzy, bo frekwencja się cieszy i klaszcze.

Inny przykład – oto Platforma ogłasza, że jak tylko wygra, to zarabiający do 6 tys. brutto nie zapłacą podatku. Na bogato, przyznać trzeba. Hm, tylko czy ktoś w to uwierzy? Abstrahując od historii Tuska z rozmaitymi obietnicami – tu trzeba przyznać, że on w składaniu ich nie jest może najlepszy, ale w wycofywaniu się zdobył mistrzostwo świata – jest jeszcze detal. Oto całkiem niedawno to PiS podnosił kwotę wolną od podatku do 30 tys. No i co zrobiła Platforma? Jak to co – była przeciw. Miałaby więc teraz sama dawać dwa razy tyle? Myślę, że wątpię, raczej skorzystałaby z lamentów samorządowców, że już zupełnie nie będą mieli pieniędzy z podatków. No, sami widzicie, chcieliśmy dobrze, grunt, że Kaczor w więzieniu siedzi.

Czytaj więcej

Robert Mazurek: Rzeki polskie

No właśnie, siedzi? To było ponad 20 lat temu, SLD ledwo przejęło władzę, jak po mieście poszedł chyr, że będą wsadzać polityków AWS, aferzystów się zamknie. Moja pierwsza reakcja? Ubrał się diabeł w ornat i ogonem na mszę dzwoni. Oni będą złodziei łapać? Koniec świata. Skończyło się na tym, że nawet skręcona na maksa kampania wyborcza Krzaklewskiego, na którą forsę znoszono w reklamówkach, rozeszła się po kościach. Niewielka szkodliwość społeczna, wyobraźcie sobie państwo. Potem Platforma miała wsadzić PiS, ale się rozmyśliła, PiS obiecywał, że złodzieje z PO skończą w celach i osiem lat im nie starczyło, a dziś Tusk zapewnia, że Kaczyński z Dudą wylądują we Wronkach.

Elektorat tak bardzo tego chce, że udaje, iż w to wierzy. Na razie jednak jedynymi politykami, którzy za korupcję do mamra trafili, byli ci komuniści, których Miller z Belką niechcący wsadzili. Kraj taki, że nawet do więzienia cię swoi muszą zamknąć.

Radiowe studio, dosłownie przed sekundą, dwiema gaśnie światło „on air”, jesteśmy już poza anteną, ale wciąż siedzę z politykiem X. „Ale wy tego nie zlikwidujecie” – bardziej stwierdzam, niż pytam. „Nie” – skwapliwie przyznaje rozmówca, który właśnie skończył publicznie zapewniać, że na pewno zlikwidują. „Jezus Maria, ale wyłączyliście mikrofony?!” – przerażenie dopada go na chwilę. Wyłączyliśmy, jest bezpiecznie. I jednak śmiesznie. To było w tym tygodniu.

Pozostało 91% artykułu
Plus Minus
Trwa powódź. A gdzie jest prezydent Andrzej Duda?
Plus Minus
Liga mistrzów zarabiania
Plus Minus
Jack Lohman: W muzeum modlono się przed ołtarzem
Plus Minus
Irena Lasota: Nokaut koni
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Plus Minus
Mariusz Cieślik: Wszyscy jesteśmy wyjątkowi