Tomasz P. Terlikowski: Niezwykła beatyfikacja rodziny Ulmów

Beatyfikacja rodziny Ulmów to wydarzenie dla Polski i Polaków niezwykłe. W czasie trudnych wyzwań migracyjnych otrzymujemy ważny przykład chrześcijańskiej postawy.

Publikacja: 08.09.2023 17:00

Tomasz Terlikowski

Tomasz Terlikowski

Foto: Fotorzepa/Rafał Guz

Mam słabość do rodziny Ulmów. Może dlatego, że chrześcijańskiej miłości bliźniego uczyli się, czytając „Rycerza Niepokalanej” o. Maksymiliana Marii Kolbego, a może dlatego, że – choć w zupełnie innych warunkach niż moje – byli rodziną wielodzietną. Niesamowite jest również to, że beatyfikowani zostaną wszyscy razem, wraz z dopiero co narodzonym dzieckiem, które nie zostało nawet ochrzczone, a któremu przysługuje „chrzest krwi”. Wbrew wielu sugestiom Watykan wyjaśnił, że zostało ono zamordowane już po narodzinach.

Czytaj więcej

Tomasz P. Terlikowski: Przypadek Romana Giertycha, rzecz o wierności sumieniu

To niesamowity przykład tego, jak wielkie bohaterstwo rodziców zostaje niejako w darze przekazane dzieciom. Świętość jednych obejmuje innych. Jest w tej beatyfikacji także ważne przypomnienie, jak ważna jest postawa wobec bliźnich, nawet tych społecznie odległych, umiejętność sprzeciwu nie tylko wobec zasad ustanowionych przez władzę, ale także wobec dominującego podejścia wśród bliskiej społeczności.

To wszystko jest szczególnie ważne, gdy Polska stała się kolejną drogą tranzytową dla uciekinierów, nielegalnych migrantów i uchodźców, gdy Białoruś i Rosja wykorzystują cierpienie ludzi szukających lepszego życia do szantażowania Polski. Politycy – i to różnych partii – już zrobili z podejścia do migracji sprawdzian naszego patriotyzmu i politycznej odpowiedzialności. I właśnie w takich niełatwych politycznie i społecznie warunkach Ulmowie stanowią doskonały przykład tego, jak należy się zachować wobec ludzi w potrzebie, jak należy ich przyjąć, ugościć, potraktować, i to nawet gdy grozi za to śmierć. My nie stajemy wobec takich wyzwań, nas może spotkać co najwyżej polityczna dyskredytacja, atak czy nieprzyjemności. Nic więcej. Jeśli więc w takiej sytuacji nie potrafimy zachować się jak trzeba wobec ludzi potrzebujących pomocy, to warto sobie zadać pytanie: czy rzeczywiście Ulmowie czegoś nas nauczyli?

To niesamowity przykład tego, jak wielkie bohaterstwo rodziców zostaje niejako w darze przekazane dzieciom. Świętość jednych obejmuje innych. 

Ich przykład pokazuje także – i to właśnie w naszej sytuacji – jak istotne jest to, by nie ulegać dominującym emocjom. Jest fikcją powtarzana opowieść, że rodzina Ulmów to symboliczny przykład tego, jak zachowywali się wówczas Polacy. Tak nie było, szczególnie że to właśnie Polacy złożyli na nich donos, i to z powodu tego donosu oni ponieśli śmierć. Pomagali Żydom nieliczni. Tak, to prawda, że groziły za to surowe kary i że heroizmu nie wolno wymagać. Ale zapewne także nieliczni donosili czy niszczyli rodziny żydowskie, a ogromna większość była obojętna, przy czym część z obojętnych korzystała z prześladowań Żydów, przejmowała ich majątki itd. To na tym szarym tle świętość Ulmów jaśnieje dopiero pełnym blaskiem. Musieli mieć świadomość, że ich działania narażają na śmierć nie tylko ich samych, lecz także dzieci. Takiej odwagi, takiego zaangażowania, takiego postępowania wbrew odczuciom społecznym możemy i powinniśmy się od nich uczyć.

Czytaj więcej

Tomasz P. Terlikowski: Najważniejsza rewolucja papieża Franciszka

Beatyfikacja ta jest jednak ważna z jeszcze jednego powodu. Otóż pokazuje, że bohaterstwo, oddanie życia za pomoc drugiemu człowiekowi jest drogą do świętości. Takie rozumienie męczeństwa utwierdził Jan Paweł II, kanonizując jako męczennika Maksymiliana Marię Kolbego, a dziś Kościół idzie krok dalej i za pomoc Żydom w czasie okupacji beatyfikuje całą rodzinę, która zresztą wiary i zaangażowania uczyła się od Kolbego. Niesamowity to moment i cieszę się, że mogę w nim uczestniczyć. Cieszę się jako Polak i jako chrześcijanin.

Mam słabość do rodziny Ulmów. Może dlatego, że chrześcijańskiej miłości bliźniego uczyli się, czytając „Rycerza Niepokalanej” o. Maksymiliana Marii Kolbego, a może dlatego, że – choć w zupełnie innych warunkach niż moje – byli rodziną wielodzietną. Niesamowite jest również to, że beatyfikowani zostaną wszyscy razem, wraz z dopiero co narodzonym dzieckiem, które nie zostało nawet ochrzczone, a któremu przysługuje „chrzest krwi”. Wbrew wielu sugestiom Watykan wyjaśnił, że zostało ono zamordowane już po narodzinach.

Pozostało 88% artykułu
Plus Minus
Trwa powódź. A gdzie jest prezydent Andrzej Duda?
Plus Minus
Liga mistrzów zarabiania
Plus Minus
Jack Lohman: W muzeum modlono się przed ołtarzem
Plus Minus
Irena Lasota: Nokaut koni
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Plus Minus
Mariusz Cieślik: Wszyscy jesteśmy wyjątkowi