Wieczorem 16 grudnia, gdy ministrowie WE debatowali w Brukseli nad losem Jugosławii, Karadžić wracał z Belgradu samochodem po czterech dniach spotkań. O ich deklaracji dowiedział się następnego ranka. Milošević zadzwonił do niego z pesymistyczną oceną działań wspólnoty. „To kompletny […] koniec Jugosławii – oświadczył – skoro pozwalają się zgłosić każdemu, kto chce zostać uznany […] Myślę, że nie możemy oczekiwać niczego od konferencji w Hadze ani od dwunastu [członków WE]”. Powiedział Karadžiciowi, że decyzja ta oznacza złą wieść dla bośniackich Serbów. „Wiesz, co będzie największym problemem dla was i dla nas wszystkich? – spytał retorycznie. – Fakt, że Alija Izetbegović wystąpi o uznanie w imieniu Bośni”.
Buntownicza odpowiedź
Perspektywa uznania przez Europę niepodległości republiki rozgniewała Karadžicia. „Bośnia nie ma prawa się o to ubiegać – odpowiedział. – To oznacza wojnę”. Milošević zachęcił go do przekazania groźby Izetbegoviciowi: „Powinieneś wyjaśnić Alii, co to oznacza, jeśli wystosuje prośbę”. Karadžić kontynuował: „Wtedy będzie wojna, to nie może […] nic […] nikt zdoła temu zapobiec”.
Zgodnie z przewidywaniami Miloševicia najwyżsi urzędnicy boszniaccy i chorwaccy z Bośni uznali, że nie mają innego wyjścia niż wystąpienie z wnioskiem. W rzeczywistości tylko nieliczni opowiadali się za nagłym ogłoszeniem niepodległości, jednak w zaproszeniu WE dostrzegli jedyną okazję, by dzięki wsparciu Europy wyrwać republikę ze szponów Miloševicia. Chcąc uniknąć powtórki burzliwej sesji zgromadzenia, na której przyjęto memorandum i deklarację, całkowicie pominęli parlament. Zamiast tego zwrócili się do siedmioosobowego prezydium bośniackiego oraz Rady Ministrów – w żadnym z tych organów nie istniała procedura umożliwiająca zgłoszenie weta pojedynczemu narodowi. 20 grudnia pięciu boszniackich i chorwackich członków prezydium poparło wniosek do WE o uznanie Bośni za niepodległe państwo. Członkowie SDS Koljević i Plavšić zaprotestowali, nazywając to pogwałceniem konstytucji SFRJ. Bośniacka Rada Ministrów opowiedziała się za wnioskiem 12 głosami wobec 8 przeciw; wszystkie sprzeciwiające się należały do Serbów. W efekcie Bośnia wystąpiła do WE o uznanie niepodległości.
21 grudnia Karadžić i inni liderzy SDS na 4. sesji Zgromadzenia Serbów Bośniackich wystosowali do przywódców boszniackich i chorwackich buntowniczą odpowiedź. Zgromadzenie zatwierdziło list do przewodniczącego Konferencji WE do spraw Jugosławii lorda Carringtona, ostrzegając, że wniosek prezydium bośniackiego o uznanie niepodległości „może jedynie doprowadzić do pogłębienia kryzysu oraz kulminacji w postaci niewyobrażalnych i tragicznych konsekwencji”. Podjęto decyzję o „rozpoczęciu przygotowań do ustanowienia Republiki Srpskiej w Bośni i Hercegowinie jako jednostki sfederalizowanej w obrębie Jugosławii”, w ten sposób ogłaszając zamiar stworzenia odrębnego serbskiego organizmu państwowego w granicach Bośni.
Odpowiedź na wniosek republiki zawarta w Opinii numer 4 okazała się nieprzychylna dla serbskich nacjonalistów – choć komisja przyznała, iż wielu Serbów jest przeciwnych inicjatywie. Rozpoczynało ją stwierdzenie, że Bośnia wystąpiła o uznanie niepodległości oraz wyraziła swą wolę, głosując w parlamencie nad memorandum o suwerenności 15 października. Dalej przytoczono trzy kroki poczynione przez Serbów, by sprzeciwić się niepodległości: zainicjowany przez SDS plebiscyt z 9 i 10 listopada, rezolucję Zgromadzenia Serbów Bośniackich z 21 grudnia o przygotowaniach do powołania serbskiego państwa oraz stanowcze proklamowanie Republiki Srpskiej przez zgromadzenie 9 stycznia 1992 roku. Konkludowano, że w świetle sporu między Serbami a rządem bośniackim „nie można uznać, iż wola narodów Bośni i Hercegowiny, by ustanowić […] suwerenne i niepodległe państwo, została w pełni poparta”. Serbskich nacjonalistów mniej zirytowało to sformułowanie niż rekomendacja, by pogodzić sprzeczne żądania za pomocą „referendum wszystkich obywateli [Bośni] bez różnicy przeprowadzonego pod nadzorem międzynarodowym”. Zwrot „bez różnicy” sugerował, że rząd bośniacki powinien zliczyć wszystkie głosy w sumie, zamiast je podzielić wedle kategorii etnonarodowych. Oznaczało to, że żadna wspólnota etnonarodowa, nawet gdyby wszyscy jej członkowie zagłosowali tak samo, nie zdołałaby podważyć woli większości.