Szeroko krytykowana była także swobodna poza pierwszej damy Ukrainy. Kobiety w Ukrainie, a następnie na całym świecie zaczęły solidaryzować się z Zełenską. Udostępniają swoje zdjęcia wzorowane na fotografii pierwszej damy zamieszczonej na okładce „Vogue’a” z hasztagiem #sitlikeagirl. Ukrainki piszą, że mają prawo do własnych wyborów.
Podobnie do sprawy podeszły Finki. Symbolicznie popierają najmłodszą na świecie premier swojego rządu. Publikują liczne zdjęcia, na których tańczą, piją wino, śpiewają.
Media głównego nurtu informowały o tańcu premier Finlandii w słowach „afera na całą Europę”, „premier pod ostrzałem”, „dziwi zachowanie pani premier”. Szymon Hołownia pouczał panią premier i mówił, że Marin „zawiódł instynkt samozachowawczy”.
Na moim Facebooku skomentowałam wówczas: „Wolałabym premier Finlandii od naszego rządu. Ale też obserwuję działania polityczne pani premier w tym roku. I imponują mi jej decyzje w sprawie Ukrainy i NATO. Oraz zaangażowanie na rzecz osób pokrzywdzonych i dyskryminowanych. A to, co robi w sobotę wieczorem, to nie nasza sprawa”.
Dlaczego tak wiele osób zakłada, że w wywiadach, których ostatnio udzielają Zełenscy, nie ma celu społecznego, a jedynie PR? Zmniejsza się zainteresowanie reportażami o Ukrainie. Drastycznie spadły wyniki mediów w Stanach Zjednoczonych informujących o wojnie. Pierwsza dama przypomina o sytuacji w kraju, by zachęcić do solidarności i wsparcia. Pragnie utrzymać koncentrację uwagi krajów zachodnich w sprawie Ukrainy. A wywiady mogą się do tego przyczynić.
Po wielu wartościowych esejach Susan Sontag (zmarłej partnerki Annie Leibovitz, która jest autorką okładki „Vogue’a” z Ołeną Zełenską) zrozumiała jest dyskusja dotycząca granic fotografii. Lecz ważne, by przebiegała ona bez wyszydzania i ośmieszania. W końcu to Sontag pisała: „Nie obchodzi mnie, czy ktoś jest inteligentny; przy każdym spotkaniu, kiedy dwie osoby zachowują się wobec siebie naprawdę po ludzku, powstaje »inteligencja«”.
Ołena Zełenska na okładce „Vogue’a” siedzi z szeroko rozstawionymi nogami. Burza, jaką wywołała ta poza, jest nieadekwatna do rzeczywistości. To nie w tym miejscu jest istota spraw, które wymagają naszego gniewu.
Każdego dnia możemy zobaczyć zdjęcia zabitych i rannych w Donbasie. Tylko coraz mniej ludzi chce je oglądać, coraz mniej ludzi chce zrozumieć.
W czasie licznych chorób prezydenta Putina w siłę rośnie minister spraw zagranicznych Federacji Rosyjskiej Siergiej Ławrow. To on odbył ostatnio wiele podróży do krajów Afryki. Interesują mnie jego przemówienia i komentarze. Ławrow powtarza Afrykańczykom, że Rosja to jedyne z najsilniejszych państw europejskich, które nigdy nie kolonizowało afrykańskiego kontynentu. Oczywiście już można usłyszeć rady dla krajów tego kontynentu, że niemoralne jest wstrzymywanie się od głosu przy rezolucjach ONZ potępiających atak Rosji. A jakie zainteresowanie w Polsce budziła wojna w Kongo? W jakim stopniu Europejczycy są uprawnieni do pouczania o normach moralnych Afrykańczyków?
Pani premier Sanna Marin chce zakazu wiz dla Rosjan. Wprowadziła kraj graniczący z Rosją do NATO. Jej decyzje polityczne dotyczące okrucieństwa Władimira Putina są śmiałe i jednoznaczne. Lecz dla oceniających nie liczy się już, po której stronie najistotniejszego obecnie sporu się znajdujemy. Chodzi o chęć znalezienia słabości u drugiego człowieka. Spojrzenie na niego z góry. By choć przez chwilę poczuć się dowartościowanym.
Fragment książki Justyny Kopińskiej „Współczesna wojna”, która ukazała się w grudniu nakładem wydawnictwa Świat Książki, Warszawa 2022
Tytuł i śródtytuły pochodzą od redakcji
Justyna Kopińska jest dziennikarką, reportażystką i socjolożką. Publikuje w „Dużym Formacie”. Wielokrotnie nagradzana. Napisała: „Czy Bóg wybaczy siostrze Bernadetcie?” (2015), „Polska odwraca oczy” (2016), „Z nienawiści do kobiet” (2018).