W 2017 r. redakcja „Guardiana” zgłosiła się do Eleny Ferrante z prośbą poprowadzenia cotygodniowej rubryki. Chodziło o stworzenie przestrzeni, gdzie autorka słynnej powieściowej tetralogii „Genialna przyjaciółka” dzieliłaby się z czytelnikami przemyśleniami na tematy bieżące i refleksjami podpowiadanymi przez pisarski instynkt. Włoszka podsycająca zainteresowanie swoją twórczością za sprawą swej anonimowości (skrzętnie strzeże życia prywatnego), zgodziła się, by – jak sama stwierdziła – regularnie „opuszczać wiadro do ciemnej studni głowy”.

I tak czytelnicy dostali kilkadziesiąt felietonów. Kilka wątków wybija się na czoło. Przede wszystkim zaniepokojenie stanem planety i dewastacyjnymi skłonnościami ludzi powodującymi liczne szkody. Niezwykle negatywnie autorka wypowiada się o naszych nawykach i sposobach radzenia sobie z nudą. Piszę o chaosie informacyjnym, który dezintegruje nasze punkty widzenia i powoduje nawrót zabobonnego myślenia, a przesądy uznajemy za samodzielne opinie.

Czytaj więcej

Poezja wysokiego libido

W felietonach znajdziemy też wiele przemyśleń związanych z pisarskich fachem. O tłumaczach czytamy, że są być może jedynymi dzisiaj bohaterami, gdyż za ich sprawą możemy opuścić kontekst, który zdeterminowało nasze urodzenie, językowa przynależność. Mówi także o tym, że literatura i fikcja jest potrzebna, gdyż zabezpiecza nasze prawdy. Bo choć wszystko jest możliwe, a człowiek ciągle się stwarza na nowo, to trzeba dbać o porządek w bałaganie naszych obaw i resentymentów.Bartosz Suwiński