Gdy wskazano mi odpowiednią półkę, zauważyłem ze zdziwieniem, że cena sprzedaży prawie nie różni się od ceny podstawowej. No tak, pomyślałem, twórczości Milana Kundery, po prostu nie da się przecenić. Szkoda, że innego zdania zdawali się być członkowie Szwedzkiej Akademii, konsekwentnie pomijając go jako kandydata do literackiego Nobla. A Kundera dawał im wystarczająco dużo czasu do namysłu, bo przeżył 94 lata.
Jeżeli przyjmiemy, że polityka i seks to dziedziny wzbudzające największe zainteresowanie nie tylko czytelników, to nie powinniśmy się dziwić, dlaczego o Kunderze wciąż było głośno. W obu sferach wykazał się dużym zaangażowaniem. W młodości dał się poznać jako aktywny działacz Czechosłowackiej Partii Komunistycznej. Jak wspominał w jednym z wywiadów, wierzył, że może mieć realny wpływ na otaczającą rzeczywistość. Szybko się zorientował, że ze szlachetnej teorii pozostały już tylko hasła, z których coraz mniej wynika. W powieści „Nieśmiertelność” przyznał: „nic, co zostało po Marksie, nie tworzy już żadnego logicznego systemu”. Dawna ideologia ustąpiła czemuś, co nazwał „imagologią”. Dawne ideały dały miejsce „antyideałom” mającym krótki żywot, bo dostosowywanym do konkretnych potrzeb chwili. Ludzie – jak twierdził – chętnie wierzą w te prawdy pozorne, ponieważ podawane są im sugestywnie i wedle zasady „tak jest, jak się państwu zdaje”.
Czytaj więcej
Dlaczego ci, którzy teraz rzucają w Krystiana Lupę kamieniem, jeszcze do niedawna stali za nim murem.
Kundera, wierząc, że uda się zreformować komunizm, bardzo zaangażował się w ideę praskiej wiosny. Po jej zdławieniu stał się – jak mówił jego przyjaciel Bohumil Hrabal – „pisarzem w likwidacji”. W 1967 r. w powieści „Żart" rozliczał się z czechosłowackim stalinizmem i – jak wielu twierdzi – z osobistymi „błędami i wypaczeniami”.
Emigracja do Francji dała mu nowe życie jako pisarzowi i człowiekowi. Francuzi się zorientowali, że na ich literackim Parnasie pojawił się twórca, który nie tylko w mistrzowski sposób ukazał absurdy życia w systemie totalitarnym, ale też którego życiową ambicją stało się „połączenie najwyższej powagi pytania z najwyższą lekkością formy”. Bo, jak sam przyznał w wywiadzie do „The Paris Review”, „połączenie frywolnej formy i poważnego tematu od razu obnaża prawdę o naszych dramatach – zarówno tych rozgrywających się w naszych łóżkach, jak i tych, które rozgrywamy na wielkiej scenie Historii”.