Miałem nadzieję, że nie będę musiał szybko ponownie pisać o wojnie o pamięć o Janie Pawle II, ale zmusiła mnie do tego dyskusja po 80. rocznicy wybuchu powstania w getcie warszawskim. Ktoś mógłby zapytać, co ma wspólnego powstanie z Janem Pawłem II? Odpowiedzieć można pytaniem: czym różni się dyskusja o powstaniu w getcie od dyskusji o Janie Pawle? Otóż nie różni się zasadniczo, bo w obu balansujemy między dwiema skrajnościami.
Czytaj więcej
Z marszami papieskimi, które miały miejsce 2 kwietnia, mam ten sam problem co z Marszem Niepodległości.
Nie ma szczególnej różnicy między twierdzeniami prof. Barbary Engelking o roli Polaków podczas Holokaustu a tezami Ekke Overbeeka na temat tajemniczych relacji, jakie miały wiązać Karola Wojtyłę z kard. Sapiehą, co rzekomo wpłynęło na późniejszą tolerancję tego pierwszego wobec przestępców seksualnych w sutannach. Teza o powszechnym szmalcownictwie wśród Polaków jest przesadzona, podobnie jak ta, że Żydzi, którzy się uratowali, zawdzięczają to samym sobie. Równie przesadzone były tezy Overbeeka. I wreszcie tak samo przesadzona była odpowiedź na książkę o Janie Pawle II, jak przesadzone są reakcje na słowa profesor Engelking.
Znów największe oburzenie idzie ze strony prawej, która zwietrzyła okazję, by sprawę przekuć na profity w kampanii wyborczej. Wszak oburzenie ludzi na to, że ktoś atakuje świętość albo mit o narodowej niewinności, jest doskonałym paliwem politycznym. Wypowiedzi Mateusza Morawieckiego czy Przemysława Czarnka na temat relacji polsko-żydowskich w czasie wojny są równie nonsensowne, jak pomysł, by w odpowiedzi na książkę o papieżu przyjmować w Sejmie uchwałę dekretującą wielkość Jana Pawła II czy organizować marsze w jego obronie.