Cywilizacje się starzały, chyliły ku upadkowi, upadały, by się potem podnieść z kolan albo nie. Ludzkość była tyle razy świadkiem upadku kolejnych cywilizacji, że nic nie powinno jej już dziwić. Po niektórych zostały perły architektury, dorobek intelektualny, który przyjmujemy dziś za swój, fantastyczne tradycje, albo nic, popiół i pokiereszowane kamienie.
Niekiedy – poza wąskim kręgiem ekspertów – nic nie mówią nawet nazwy państw czy całych narodów. Kto dziś wie, czym była starożytna Kizzuwatna. Albo narodzone na brzegach Indusu wielkie miasta Mohendżo Daro i Harappa. Ktoś zgadnie, że w tych ośrodkach miejskich przed niemal 5 tys. lat całkiem sprawnie funkcjonował już rozwinięty system wodno-kanalizacyjny, a w większości domów były łazienki z bieżącą wodą i toalety? W dużej części sąsiedniej Rosji do dziś to wciąż abstrakcja. A jednak o Mohendżo Daro wiedzą nieliczni.
Czytaj więcej
Jan Paweł II zasłużył na swoje „santo subito” tytaniczną pracą, wysiłkiem, cierpieniem. Zmienił świat, zwłaszcza naszą jego część, ale czy można mu przypisywać atrybuty bezgrzeszności czy nieomylności?
A co wiemy o poprzednikach Rzymian – Etruskach? Nie znamy ani ich genezy, ani języka. Podziwiamy nieliczne rzeźby, jakieś potłuczone sarkofagi i wracamy do Tarkwiniuszy, których pamięć dość obraźliwie potraktowali zazdrośni Rzymianie. Nieco tylko pociesza fakt, że z tymi ostatnimi historia też obeszła się nie najlepiej. Najpierw wśród rzesz niewolników przyciągnęli do centrum swego imperium wyznawców pewnego zaborczego syryjskiego kultu, a potem nie potrafili go ani oswoić, ani wytrzebić. Ostatecznie Rzym zdradzili nawet jego ostatni cesarze, porzucając stare wyznanie i składając hołd Chrystusowi, co musiało się wiązać z ostatecznym upadkiem imperium.
Czy ktoś dziś żałuje Etrusków, Sabinów, jakąś cholernej azjatyckiej Kizzuwatny czy legendarne Mitanni? Przebrzmiał Rzym, przebrzmiało państwo faraonów, zapomniano o Hetytach. I dobrze. Na gruncie tej zgasłej starości wyrósł nowy świat. W cieniu krzyża wznoszono gotyckie katedry i palono heretyków. Potem zafundowaliśmy sobie rewolucje, których efektem nie było nic poza milionami ofiar. Ci, którzy przeżyli, budowali potem kapitalizm czy socjalizm w szczerym przekonaniu, że fundują nowy, szczęśliwy świat, a tworzyli tylko zręby dostatku, w którym dziś żyją nasze dzieci i nasi rówieśnicy.