Robert Mazurek: Poprawka ze Styki

Cały pierwszy rok powinniśmy poświęcić na korepetycje z matematyki i fizyki. Musimy to robić, bo nie moglibyśmy ich niczego nauczyć. Czemu nie przyjmujemy tylko takich, którzy korepetycji nie potrzebują? Bo nie mielibyśmy kogo uczyć, a pamiętaj, że jesteśmy najlepszą politechniką w kraju.

Publikacja: 17.03.2023 17:00

Robert Mazurek: Poprawka ze Styki

Foto: Fotorzepa/Robert Gardziński

Rektor w dużym seminarium duchownym: Na pierwszy rok wysyłamy kleryków poza miasto. To trochę jak nowicjat w zakonach, podczas którego mają sprawdzić swoje powołanie, a trochę jak powtórka z liceum. Przychodzą do nas bardzo różni ludzie, na bardzo różnym poziomie, a ja jednak uważam, że ksiądz powinien wiedzieć, kim był Norwid. Każdy ksiądz.

Czytaj więcej

Robert Mazurek: Co lubią trupy

Autorzy dokumentów, które wstrząsnęły polskim Kościołem i całym życiem publicznym, nie studiowali ani w seminarium, ani na politechnice. A szkoda. Być może dowiedzieliby się, kim był kardynał Sapieha, książę Kościoła, człowiek z innego świata i epoki. To ostatnie ma znaczenie. Winston Churchill, młodszy od kardynała o siedem lat, gdy chciał spędzić z żoną noc, podsuwał jej podczas kolacji liścik z pytaniem, czy mógłby przyjść do jej sypialni. Dziennikarze każą nam wierzyć, że krakowski arystokrata nie panował nad swymi chuciami do tego stopnia, iż rzucał się na wszystko, co się rusza i nie jest kobietą. Gdyby zaś owi odkrywcy studiowali na politechnice, może umieliby liczyć, a wtedy łatwo porachowaliby, że – wedle ich własnych materiałów – kardynał rzucał się na swe młode, sprawne ofiary, bił je laską i siłą zniewalał, gdy sam był już zdrowo po osiemdziesiątce, i w dodatku po poważnym zawale serca. Aha, jakimś cudem robił to wszystko, nie wstając z własnego łóżka, do którego był przykuty. Gdyby wreszcie nasi Dziennikarze Roku zaliczyli choć pierwszy semestr historii, usłyszeliby o krytycznym podejściu do źródeł, o tym, że nie we wszystko, co usłyszymy i przeczytamy, powinniśmy od razu wierzyć. Ale po co sobie tym głowę zaprzątać?

Autorzy dokumentów, które wstrząsnęły polskim Kościołem i całym życiem publicznym, nie studiowali ani w seminarium, ani na politechnice. A szkoda. Być może dowiedzieliby się, kim był kardynał Sapieha, książę Kościoła, człowiek z innego świata i epoki.

Oni zamiast tego skorzystali z rady Krzysztofa Stanowskiego. Ten mój młody przyjaciel powtarza, że nie należy weryfikować żadnych wiadomości, bo jeszcze nie daj Boże okażą się nieprawdziwe i cała zabawa popsuta. To prawda, ponad 30 lat temu w tatrzańskim Murowańcu słyszałem, jak podekscytowany chłopak opowiadał innym, że widział bawiące się na śniegu małe niedźwiadki. To niebywała rzadkość, a one były trzy, tarzały się, wyglądały przekomicznie, ekscytacja zrozumiała. „I wtedy przyszedł ten sk…n taternik z lornetką. I wiecie co? To nie były niedźwiedzie, tylko zwykłe kozice”. Tyle że Stanowski kpi, a nasi odważni dziennikarze tak na serio. Nie weryfikują, bo boją się, że to nie niedźwiedź?

Pozazdrościć im można samopoczucia i sojuszników. Nie mówią oni o metodach pracy naszych demaskatorów, lecz o intencjach, dobrych i szlachetnych, rzecz jasna. Czy dziennikarz nie powinien dociekać prawdy, pytają? Ależ oczywiście, że powinien! Czy miałby bać się możnych tego świata, ich protektorów, odstępować od ujawniania prawdy w imię jakichś interesów? Po stokroć nie! To czegóż się czepiacie? Hm, pozwólcie państwo, że przypomnę debatę nad książkami Jana Tomasza Grossa. Wtedy też niemal wszyscy uczciwi historycy mówili, że gdyby taką pracę przedstawił im ich student, to wyrzuciliby ją do kosza, a delikwenta odprawili do poprawki, bo nie spełnia standardów, żadnych standardów, nawet tych najbardziej podstawowych. I wtedy też mówiono, że Gross może stawiać najbardziej nieprzyjemne nawet pytania, powinien badać i dociekać, ale właśnie: badać i dociekać, a nie pałką do łbów wbijać gotowe odpowiedzi.

Czytaj więcej

Robert Mazurek: Goła d... hitlerowca

Czy Karol Wojtyła mógł popełniać błędy? Państwo pozwolą, że odpowiem za chwilę, bo muszę się wyśmiać. Już. Otóż nie tylko mógł, ale je popełniał! Skąd ta pewność? Bo gdyby tego nie robił, to byłby pierwszym nieomylnym człowiekiem na ziemi. Jedyny taki przypadek w historii, no, dobrze, drugi, jeśli liczymy Jezusa. Ksiądz Wojtyła, biskup Wojtyła, papież Wojtyła był – proszę wybaczyć powtarzanie oczywistości – człowiekiem. Owszem, wielkim i świętym, ale tylko człowiekiem i jako taki mylił się, a nawet grzeszył. Czy można to badać i opisywać? Nie tylko można, ale trzeba, byle z głową. Nie odmalowujmy Wojtyły jak Styka Boga – na kolanach, ale tak, jak chciał Bóg, a więc dobrze. Pomoże to nauce i nie zaszkodzi świętemu.

Rektor w dużym seminarium duchownym: Na pierwszy rok wysyłamy kleryków poza miasto. To trochę jak nowicjat w zakonach, podczas którego mają sprawdzić swoje powołanie, a trochę jak powtórka z liceum. Przychodzą do nas bardzo różni ludzie, na bardzo różnym poziomie, a ja jednak uważam, że ksiądz powinien wiedzieć, kim był Norwid. Każdy ksiądz.

Autorzy dokumentów, które wstrząsnęły polskim Kościołem i całym życiem publicznym, nie studiowali ani w seminarium, ani na politechnice. A szkoda. Być może dowiedzieliby się, kim był kardynał Sapieha, książę Kościoła, człowiek z innego świata i epoki. To ostatnie ma znaczenie. Winston Churchill, młodszy od kardynała o siedem lat, gdy chciał spędzić z żoną noc, podsuwał jej podczas kolacji liścik z pytaniem, czy mógłby przyjść do jej sypialni. Dziennikarze każą nam wierzyć, że krakowski arystokrata nie panował nad swymi chuciami do tego stopnia, iż rzucał się na wszystko, co się rusza i nie jest kobietą. Gdyby zaś owi odkrywcy studiowali na politechnice, może umieliby liczyć, a wtedy łatwo porachowaliby, że – wedle ich własnych materiałów – kardynał rzucał się na swe młode, sprawne ofiary, bił je laską i siłą zniewalał, gdy sam był już zdrowo po osiemdziesiątce, i w dodatku po poważnym zawale serca. Aha, jakimś cudem robił to wszystko, nie wstając z własnego łóżka, do którego był przykuty. Gdyby wreszcie nasi Dziennikarze Roku zaliczyli choć pierwszy semestr historii, usłyszeliby o krytycznym podejściu do źródeł, o tym, że nie we wszystko, co usłyszymy i przeczytamy, powinniśmy od razu wierzyć. Ale po co sobie tym głowę zaprzątać?

Plus Minus
Trwa powódź. A gdzie jest prezydent Andrzej Duda?
Plus Minus
Liga mistrzów zarabiania
Plus Minus
Jack Lohman: W muzeum modlono się przed ołtarzem
Plus Minus
Irena Lasota: Nokaut koni
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Plus Minus
Mariusz Cieślik: Wszyscy jesteśmy wyjątkowi