Dymisja Nicoli Sturgeon 15 lutego była takim zaskoczeniem, że w Edynburgu do dziś nie bardzo wiadomo, kto mógłby ją zastąpić na stanowisku pierwszej minister Szkocji, jak i liderki Szkockiej Partii Narodowej (SNP). Owszem, do boju o schedę po dynamicznej 53-latce stanęła minister finansów szkockiego rządu regionalnego Kate Forbes, jej kolega zajmujący się zdrowiem Humza Yousaf oraz dzierżąca w tej ekipie tekę bezpieczeństwa Ash Regan. Ale co z tego, kiedy Szkotom te nazwiska mówią niewiele. Faworytka, Forbes, jest wymieniana przez ledwie 10 proc. ankietowanych. A 54 proc. mówi wprost, że nie wie, kto teraz miałby kierować prowincją, w której jeszcze niedawno na poważnie mówiono o niepodległości.
Czytaj więcej
Analitycy wojskowi w USA na poważnie rozważają możliwość użycia broni jądrowej przez Rosję. Ale na świecie atomowe tabu zostało ostatnio złamane nie tylko za sprawą Moskwy.
Wybory jak referendum
A jednak to nie impuls spowodował, że Sturgeon postanowiła porzucić po dziesięciu latach swoje stanowisko. W krótkim przemówieniu wymieniała dwa powody tej decyzji: względy osobiste i zdrowie. Oraz porażkę „sprawy niepodległości”, której, jak przyznała, „poświęciła życie”.
Punktem zwrotnym okazał się opublikowany trzy tygodnie wcześniej przez instytut badania opinii publicznej Survation sondaż, który pokazał gwałtowne tąpnięcie liczby zwolenników porzucenia Zjednoczonego Królestwa. To już tylko 46 proc. Szkotów (54 proc. zachowuje lojalność wobec Karola III), najmniej od przegranego przez SNP referendum w 2014 r. I dobrych kilka punktów poniżej wyniku, jakim szkoccy nacjonaliści mogli pochwalić się jeszcze rok temu.
Sama Sturgeon jest przynajmniej częściowo temu winna. Długo rozważała, czy nie pójść katalońską drogą i rozpisać referendum niepodległościowe nawet bez zgody Londynu. Na takie głosowanie miałby wydać zgodę jedynie regionalny szkocki parlament (Holyrood) bez udziału władz w Londynie. Rozumowanie w Edynburgu było takie: skoro aktem z 1707 r. Szkocja dobrowolnie przystąpiła do związku z Anglią, tworząc Zjednoczone Królestwo, to czyż nie ma prawa teraz samodzielnie się z niego wycofać?