The Interrupters to zespół rodzinny grający ska-punk – trzej bracia Bivona oraz obdarzona fenomenalnym głosem Aimee Allen, żona najstarszego z nich. Ich utwory charakteryzuje sekcja rytmiczna, energetyczna gitara oraz przebojowe melodie śpiewane przez charyzmatyczną liderkę. Bez względu na poziom zmęczenia czy rezygnacji muzyka tej kalifornijskiej grupy potrafią skłonić człowieka do szerokiego uśmiechu. Pomaga w tym przekaz tekstów, podkreślający, iż szczęśliwe życie, pomimo nie wiadomo jak ciężkiej przeszłości, jest w naszych rękach. Aimee Allen na każdej z płyt The Interrupters dzieliła się obrazami ze swojego nielekkiego życia. Rozwód rodziców, przemoc ze strony ojczyma, ucieczka z domu, problemy z alkoholem, myśli samobójcze… Lecz o ile na poprzednich albumach pojawiały się cząstki wspomnień, o tyle tegoroczny „In The Wild” brzmi jak terapia wokalistki, w której opowiada o wszystkim ze szczegółami.

Czytaj więcej

Do słuchania nie przy okazji

Takie utwory, jak „The Hard Way” i „Let’em Go” mogą pełnić rolę światowych ambasadorów muzyki ska. Szybkie tempo, rozbudowane partie basu, dźwięki trąbki i organów Hammonda, a do tego chórki w wykonaniu braci Bivona i niebanalne melodie stanowią doskonały zestaw w swoim gatunku. „Jailbird” i „Worst For Me” to z kolei przedstawiciele punk rocka. Obdarzona oryginalnym głosem Aimee świetnie radzi sobie, zarówno śpiewając melodie przebojowe, jak i krzykliwe partie. Na „In The Wild” po raz pierwszy też (z sukcesem) próbuje sił w balladach oraz muzyce reggae. Piosenek „Kiss The Ground” i „Love Never Dies” nie powstydziłyby się tuzy z Jamajki.