Tomasz Terlikowski: Opowieści o świętych naszych czasów

Ludzie wciąż potrzebują opowieści o bohaterach, współczesnych świętych, herosach słusznej sprawy. Laicyzacja nie tylko tego nie zmienia, ale wręcz umacnia to pragnienie.

Publikacja: 02.12.2022 17:00

Tomasz Terlikowski: Opowieści o świętych naszych czasów

Foto: Fotorzepa, Rafał Guz

Mity są i będą wiecznie żywe. Człowiek potrzebuje wciąż na nowo opowieści o tym, jak dobro zwycięża, a zło jest karane. Mitologiczna opowieść o walce dobra ze złem, światła z ciemnością, moralności z głęboką niemoralnością jest istotnym elementem budowania naszej tożsamości. I choć czasy się zmieniają, myślenie o tym, co jest dobre, a co złe, podlega ewolucji, to akurat ta cecha naszej natury nie podlega zmianie. A świetnym tego przykładem jest znakomity amerykański film „Jednym głosem” Marii Schrader.

Czytaj więcej

Fatalne zauroczenie Romanem Dmowskim

Opowiada o dziennikarskim śledztwie, które doprowadziło do ujawnienia skandalicznych i przestępczych działań wpływowego producenta filmowego Harveya Weinsteina. Mamy więc w tym filmie dwie dynamiczne dziennikarki, które z pasją poświęcają się ujawnieniu prawdy o tej straszliwej sprawie. Mamy wielką redakcję, której szefostwo wcale nie szuka sposobów na zwiększenie czytelnictwa i wyników (w to akurat nie wierzę), ale szlachetnie chce walczyć z wypaczeniami naszych czasów, angażować się ideowo. Współczesnych „siedmiu samurajów”, którzy bronią świat przed złem. To nie jest zarzut – ten film nie jest miejscem, by pokazywać skomplikowane relacje wewnątrz mediów, czy by zadawać pytania o ich intencje. To nie o nich jest ta opowieść, ale o zdeterminowanych, dobrych ludziach, którzy chcą zatrzymać zło.

 I choć czasy się zmieniają, myślenie o tym, co jest dobre, a co złe, podlega ewolucji, to akurat ta cecha naszej natury nie podlega zmianie. A świetnym tego przykładem jest znakomity amerykański film „Jednym głosem” Marii Schrader.

Film, który oglądałem w niemal pustym kinie (zawsze fascynuje mnie, że najlepsze filmy tłumów nie przyciągają) był oszczędny, realistyczny, bogaty w emocje. Większość scen rozgrywa się między dwoma, trzema osobami. To rozmowy telefoniczne, docieranie do skrzywdzonych. Ich twarze czasem mówią więcej niż słowa. Bohaterowie są po prostu dobrzy, głównej, negatywnej postaci w zasadzie na ekranie nie ma, a jego poplecznicy są słabymi ludźmi, którzy w dość brzydki sposób ujawniają, co naprawdę myślą. Ale i oni nie budzą wielkiej wrogości, raczej obrzydzenie czy niekiedy współczucie. Nie znamy ich jednak, nie poznajemy intencji, nie jesteśmy w stanie zapoznać się z tym, jak sami sobie tłumaczyli sobie swoje wybory. Ta oszczędność wcale nie sprawia, że nie chce się filmu oglądać. 130 minut wbija w fotel, szczególnie, gdy zna się mechanizmy wykorzystania zależnych dorosłych. Tym bardziej że reżyserka ukazała długofalowe skutki przestępstwa. Oba te elementy są, być może, najważniejszymi aspektami filmu, bowiem mogą one uświadomić widzom, na czym polega wykorzystanie ludzi i dlaczego często wcale nie chodzi o seks, a o zademonstrowanie władzy.

Dla mnie osobiście zaś jest to film przypominający, jak istotna jest walka ze złem wykorzystania seksualnego, krzywdy i przemocy związanej z władzą, także w Kościele. Część ze scen przypominała mi własne rozmowy ze skrzywdzonymi. Ich emocje, ból, krzywda powracały, nie sposób się było od nich uwolnić.

Czytaj więcej

Cerkiewna piąta kolumna

Część z rozmów z prawnikami, przyjaciółmi, obrońcami Weinsteina przypominała mi rozmowy z obrońcami ludzi Kościoła. Mechanizmy krzywdy i obrony tych, którzy mają władzę są niezmienne. I w Kościele, i w kinematografii, i w mediach, i w sporcie – to często wygląda dokładnie tak samo. Jeśli coś jest innego w Kościele, to co najwyżej to, że tu dokonuje się dodatkowo skandaliczna sakralizacja ukrywania przestępstw czy milczenia. To czyni sprawę jeszcze trudniejszą.

Mity są i będą wiecznie żywe. Człowiek potrzebuje wciąż na nowo opowieści o tym, jak dobro zwycięża, a zło jest karane. Mitologiczna opowieść o walce dobra ze złem, światła z ciemnością, moralności z głęboką niemoralnością jest istotnym elementem budowania naszej tożsamości. I choć czasy się zmieniają, myślenie o tym, co jest dobre, a co złe, podlega ewolucji, to akurat ta cecha naszej natury nie podlega zmianie. A świetnym tego przykładem jest znakomity amerykański film „Jednym głosem” Marii Schrader.

Pozostało 86% artykułu
Plus Minus
Trwa powódź. A gdzie jest prezydent Andrzej Duda?
Plus Minus
Liga mistrzów zarabiania
Plus Minus
Jack Lohman: W muzeum modlono się przed ołtarzem
Plus Minus
Irena Lasota: Nokaut koni
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Plus Minus
Mariusz Cieślik: Wszyscy jesteśmy wyjątkowi