Czy ambicje w pracy to droga do samotności?

Samotność w pracy nasiliły pandemia i kryzys ekonomiczny. Skupienie na sobie i brak potrzeby współpracy w grupie wzmacnia przekonanie, że kluczowe dla sukcesu zawodowego są samorozwój i samorealizacja.

Publikacja: 18.11.2022 17:00

Czy ambicje w pracy to droga do samotności?

Foto: Roger Wright/Getty Images

Samotność w pracy można porównać do udziału w dyskotece typu silent disco. Tańczymy w słuchawkach, w rytm muzyki, którą słyszymy tylko my. Nawet jeżeli robimy to tak zwinnie, że nie depczemy po stopach pozostałym uczestnikom imprezy, w pewnym momencie zaczyna nas niepokoić, że na parkiecie wokół nas jest coraz mniej osób. Inni też się bawią, ale coraz dalej od nas. To zaczyna psuć nam zabawę. W końcu może pojawić się myśl, że wyjście na dyskotekę nie miało sensu. Podobnie można było bawić się samemu w domu.

Analizy opublikowane przez Akademię Leona Koźmińskiego pokazują, że problem samotności w pracy występuje w wielu krajach, w tym w Polsce, i pojawia się nie tylko w korporacjach. Więcej niż dwóch na trzech pracowników (70 proc.) nie ma w pracy nikogo, kogo uważaliby za bliską osobę. Wskazują na to wnioski z 400 artykułów publikowanych na platformach ScienceDirect, Springer czy Oxford University Press. Ten indywidualny problem pracowników może według autorów analiz przerodzić się niebawem w kłopot organizacyjny dla właścicieli przedsiębiorstw. Osoby, które nie mają dobrych relacji ze współpracownikami, częściej myślą o zmianie pracy, gorzej oceniają swoją firmę i rzadziej polecają ją innym. Według The Gallup Organization, jeżeli mamy w pracy osobę, której ufamy i z którą swobodnie rozmawiamy, nasze zaangażowanie w zawodowe obowiązki rośnie siedmiokrotnie.

Syndrom piątkowego popołudnia

Jestem sam, ale nie samotny” – część singli w ten sposób tłumaczy, dlaczego dobrze czują się, gdy nie są w stałym związku. Są tak nasyceni kontaktami zawodowymi i towarzyskimi, że nie potrzebują relacji matrymonialnych. „Jestem samotny, choć nie osamotniony” – to z kolei poczucie dotyczy osób, które mają regularny kontakt z wieloma ludźmi, dostają dziennie dziesiątki e-maili, odbierają telefon za telefonem, a mimo to w pracy czują się samotni. Zazwyczaj czują się tak, bo brakuje im kompetencji społecznych, często z powodu uchylania się od zobowiązań, jakie mogą wynikać z bliższych relacji. Charakterystyczny dla tego zjawiska jest syndrom piątkowego wieczoru, gdy ich służbowy telefon nagle milknie. Na to zjawisko zareagowała część parafii, które działają w pobliżu biurowych dzielnic Warszawy. Właśnie w piątkowe wieczory kościoły organizują spotkania dla pracowników korporacji, którzy zostają z milczącym telefonem. W ten sposób chcą uchronić ich przed wahaniami nastroju, które mogą skutkować na przykład nałogiem.

Czytaj więcej

Czy czeka nas epidemia samotności?

Niebezpieczeństwo samotności w pracy w skrajnej formie przewidział w 1995 roku Douglas Coupland w książce „Poddani Microsoftu”. Głównymi bohaterami byli określani słowem „geek”, pracoholicy, którzy fanatycznie poszerzają wiedzę w jakiejś dziedzinie, większą część dnia spędzają w pracy i najlepiej rozumieją się ze współpracownikami, którzy są daleko i do których mogą tylko pisać, a nie rozmawiać twarzą w twarz.

„Geecy” przypominają automaty realizujące bez namysłu kolejne zadania. Można porównać ich do zapatrzonego w idee kapitalizmu i liberalizmu, a przy tym często samotnego człowieka jednowymiarowego, którego opisał Herbert Marcuse. Na skalę obecnej samotności w pracy duży wpływ miała pandemia koronawirusa. Jednak tego zjawiska nie wywołała. Wydarzenia ostatnich dwóch i pół roku przyspieszyły procesy, przez które samotność w pracy stała się bardziej zauważalna i dotkliwa.

Praca z przedmiotami

Życie zawodowe można oceniać przez pryzmat tego, z kim lub z czym spędzamy czas. Mogą być to godziny poświęcane kolejno: pracy z ludźmi, z przedmiotami i z symbolami. Ten podział w socjologii jest nazywany skalą złożoności pracy. Na przykład naukowiec nowe idee czerpie z książek, dużą część dnia spędza przed ekranem komputera, pisząc własne teksty i projektując prezentacje dydaktyczne, wreszcie rozmawia o pomysłach ze studentami. W czasie tych rozmów znów wykorzystuje przedmioty: programy do połączeń zdalnych czy komputer w sali wykładowej. Nie mógłby pracować z ludźmi, gdyby nie opanował pracy z przedmiotami. Ten mechanizm widać w wielu miejscach: jesteśmy skazani na przedmioty. Sukces w komunikacji z szefem, klientem czy współpracownikiem zależy w dużej mierze od tego, czy niezbędne nam urządzenia sprawnie działają.

Jeszcze w drugiej połowie XX wieku popularne było przekonanie, że pozycję społeczną i poziom prestiżu podnosi tylko praca z ludźmi i ideami. Od tamtej pory diametralnie zmieniła się ranga pracy z przedmiotami. Właśnie urządzenia takie jak komputery, samochody czy telefony komórkowe otwierają często jedyną drogę, by wykonać pracę.

Uwagę, troskę i dużo czasu przedmiotom poświęcają przedstawiciele różnych profesji: od pilota samolotu, przez informatyka i pisarza, po dziennikarza, tłumacza czy strażaka. Długie przebywanie z urządzeniami sprawia, że automatycznie mniej koncentracji i energii można przeznaczyć na kontakt z ludźmi. To stwarza dobre warunki do samotności w pracy. Zachowanie człowieka, który na stacjonarnym zebraniu w pracy jest wpatrzony w ekran komputera i wertuje tabele, na pierwszy rzut oka mogłoby sugerować, że próbuje odizolować się od grupy. Jego postępowanie ma w sobie być może więcej z chłodnej kalkulacji, a nie wynika z braku kultury czy problemów w kontaktach – może dać mu lepsze wyniki zawodowe.

Orły latają samotnie

Samotność w pracy wynikać może z dążenia do samodzielności i z indywidualnego rozliczania pracowników z zadań. Jeśli odniesiemy popularne zdanie „Orły latają samotnie” do życia zawodowego, może się okazać, że indywidualne strategie mają przewagę nad zbiorowymi. Mogą bowiem zmniejszyć ryzyko tego, że dotkną nas zwolnienia grupowe, a najdalej zaprowadzi nas autorski plan, nawet jeśli będzie nonkonformistyczny. Wpływ na takie podejście ma cały czas silne przekonanie, że w pracy kluczowe są samorozwój i samorealizacja. Od nich, nie tylko z semantycznego punktu widzenia, droga do samotności jest już krótka.

Czytaj więcej

Mężczyźni będą nienawidzić kobiet, a kobiety gardzić mężczyznami

Wokół nas jest wiele zachęt do podejścia, w którym przekraczając próg firmy, robimy wszystko na swój rachunek. O pracę staramy się wysyłając aplikacje i opowiadając, co możemy dać firmie. Krytyka i pochwały przekazywane są zazwyczaj konkretnej osobie. Wynagradzani jesteśmy też zwykle za własne zasługi. Pensja trafia na konto bankowe, które jest indywidualne – tak jak nasze ambicje, ograniczenia i zdrowie. W mediach społecznościowych też funkcjonujemy zwykle jako jednostki.

Samotności zawodowej sprzyja konkurencja o ograniczone zasoby. Samotne są często osoby bezrobotne. To grupa, która nie organizuje się w zrzeszenia czy stowarzyszenia, bo pracy szuka się zazwyczaj indywidualnie. Jednostkowe strategie jeszcze wyraźniej dochodzą do głosu, gdy zachowania w pracy są sformalizowane. Jak choćby przez formalne aplikacje do zgłaszania awarii informatycznych.

Pandemia pokazała też, że praca w samotności, gdy dociera do nas mniej bodźców, może być bardziej efektywna. Przygotowanie raportu czy opracowanie planu wielu osobom szło sprawniej, gdy robiły to w domu, gdzie nierzadko miały większą szanse na ciszę, niż w biurowym pomieszczeniu typu open space. Własny gabinet w miejscu pracy nie jest już postrzegany tylko jako oznaka pozycji w firmie, lecz także jako lepsze warunki do spokojnego wykonywania swoich zdań.

Samotność redukuje też to, co ekonomiści nazywają kosztami transakcyjnymi. Chodzi o cenę, głównie w postaci czasu, który trzeba poświęcić na koordynację działań. Samodzielny pracownik oszczędza nie tylko czas, lecz także uwagę i cierpliwość, jakie musiałby poświęcać na uzgadnianie z innymi szczegółów tego, co trzeba zrobić.

Segmenty rynku pracy

Rynek pracy w Polsce ma dwie cechy, które mogą sprzyjać poczuciu samotności. Pierwsza z nich to niski poziom uzwiązkowienia pracowników. Druga to wyraźne podzielenie rynku pracy na segmenty. Mimo tego, że rola związków zawodowych w Polsce rośnie, strategie zespołowe są postrzegane w miejscu pracy raczej jako te drugiego wyboru, gdy tego, na czym nam zależy, nie uda się osiągnąć indywidualnie.

Polski Instytut Ekonomiczny podaje, że zaledwie co dwudziesty Polak i co dziesiąty pracownik najemny należy do związku zawodowego. Sytuacja zmienia się powoli: ostatnie badania CBOS pokazały, że po raz pierwszy od 2008 roku w Polsce więcej osób wyraża zaufanie do związków zawodowych niż jego brak. Wciąż obserwujemy jednak konsekwencje wieloletniej marginalizacji takich organizacji. Socjologowie prof. Juliusz Gardawski i dr Piotr Ostrowski przekonują, że jest to konsekwencja historii Polski i innych posocjalistycznych krajów Europy Środkowo-Wschodniej. Związki zawodowe traciły na znaczeniu przez komercjalizację usług publicznych, outsourcing czy rosnącą liczbę małych, konkurujących ze sobą biznesów. W efekcie rynek pracy w Polsce jest niejednolity.

Socjologowie twierdzą, że wskaźniki ekonomiczne, jak stopa bezrobocia czy odsetek pracujących w sektorze usług, nie oddają tego, jak skomplikowany jest polski rynek pracy. Wskazują na nim segmenty, czyli minirynki ze specyficznymi regułami gry. Segmentami są branże kierowców zawodowych, piekarzy czy przewodników turystycznych. Pracownicy najlepiej znają swój segment, w jego ramach organizują się i rywalizują ze sobą, używają specyficznego dla niego słownictwa. Restaurator zazwyczaj niewiele wie o problemach instruktorów nauki jazdy i odwrotnie.

Segmentami są też lokalne rynki pracy. Na Mazowszu o zatrudnienie zdecydowanie łatwiej jest w Warszawie niż w położonym ponad 100 kilometrów od stolicy powiecie szydłowieckim, który od lat jest w czołówce regionów z najwyższym wskaźnikiem bezrobocia. Ludzie znają swój segment na tyle dobrze, że w jego obrębie świat wydaje się niewielki, łatwo jest w nim stracić reputację, trudno dostać drugą szansę, a to zwiększa ostrożność, hamuje otwartość i może prowadzić do samotności.

Samotny jak pracoholik?

Pracoholizm może być zarówno skutkiem, jak i przyczyną samotności w pracy. Amerykański psycholog Wayne Oates, który stworzył to pojęcie ponad pół wieku temu, uważał, że pracoholik dąży do tego, by pracować, bo w ten sposób chce pozbyć się poczucia niepokoju i podwyższyć swoją samoocenę. Jednak te próby wpływają negatywnie na jego zdrowie i relacje z innymi ludźmi. Zachowanie pracoholika może odstraszać od niego kolegów, którzy nie mogą go zrozumieć.

Według Bryana Robinsona pracoholizm ma kilka twarzy. Są pracoholicy niestrudzeni, pracujący o różnych porach dnia i nocy, dla których praca jest ważniejsza niż kontakt z ludźmi. Mówi się o pracoholizmie bulimicznym, gdy po nagłych napadach pracy nadchodzą stany bezczynności. Są rozkoszujący się pracą, którzy bardzo wolno i drobiazgowo wykonują zadania, a przez to długo nie mogą ich skończyć. Każdy z tych typów może być trudny we współpracy. To ma wpływ także na życie prywatne. Analizy księdza Krzysztofa Mierzejewskiego pokazały, że pracoholicy mają mniejsze szanse na udane małżeństwo.

Uzależnienie od pracy bywa nie tylko przyczyną, lecz także konsekwencją samotności. Człowiek, który czuje się odizolowany, ma skłonność do uciekania w pracę. Jay B. Rohrlich opisuje zjawisko pracoholizmu samotników, którzy pracują dużo i intensywnie, by uzyskać społeczną akceptację i zrobić wrażenie na innych. Wierzą, że gdy udowodnią swoją przydatność, łatwiej będzie im współpracować z innymi. Nie dzieje się tak jednak nawet wtedy, gdy odnoszą zawodowe sukcesy. Wiele prognoz wskazuje, że przyszły rok prawdopodobnie przyniesie jeszcze trudniejszą sytuację gospodarczą niż w ostatnich miesiącach. Trudniej ma być na rynku energii, co przełoży się na jeszcze wyższe ceny w sklepach. To z kolei może wywołać spadek popytu, przez który wiele firm stanie przed perspektywą upadku. Wszystkie te wizje zwiększają niepokój wśród pracowników i konkurencję między nimi. Tak trudna sytuacja prowadzi często do poczucia, że trzeba polegać tylko na sobie, a to zwiększa poczucie samotności w pracy.

Integracja, a nie rywalizacja

Dobra informacja jest taka, że wbrew pozorom z samotności można łatwo wyjść. Brytyjska ekonomistka Noreena Hertz w wydanej w 2020 roku książce „The Lonely Century”, w rozdziale na temat relacji zawodowych przyznawała, że ryzyko samotności w pracy zmniejsza nie tylko duże grono znajomych. Wystarczy jedna osoba, z którą współpracujemy, z którą udało się nawiązać więź i szczerą relację. Co więcej, nie musi być to osoba pracująca w tym samym dziale czy nawet w tym samym przedsiębiorstwie. Nawet posiadanie dobrego kolegi z innej firmy, z którym utrzymuje się regularny kontakt, robi się podobne rzeczy, uczy się od niego albo życzliwie mu podpowiada, obniża poczucie samotności w pracy.

Szybka i adekwatna reakcja na problem samotności w pracy to wyzwanie dla działów zasobów ludzkich wielu firm. Podpowiedzią, jak to zrobić, mogą być oczekiwania młodych. Cechą charakterystyczną zarówno pokolenia Y, czyli współczesnych 30-latków, jak i przedstawicieli tak zwanej generacji Z, czyli osób w wieku około 20 lat, jest chęć otrzymywania regularnej informacji zwrotnej od szefów. Wiele badań pokazuje, że częste komentarze o ich pracy motywują ich, bo czują, że ktoś poświęca im czas. Jednocześnie jest to forma ucieczki ze strefy zagrożonej samotnością w pracy.

Wiele firm może stanąć przed wyzwaniem zmiany zasad integracji. W czasie tego typu spotkań mniejszy nacisk może być kładziony na wspólną zabawę, przeżycia i gry, czyli w dużej mierze rywalizację, a większy na mówienie o sobie, by łatwiej było dowiedzieć się, z kim mamy szansę na lepszy kontakt. Coraz wyraźniej widoczna samotność w pracy może prowadzić do dwóch scenariuszy rozwoju zdarzeń. W pierwszym, coraz więcej osób będzie przychodzić do pracy tylko po to, by wykonywać zawodowe obowiązki. „Miłość, przyjaźń czy kumpla znajdę daleko od firmy” – tak można streścić strategię tej grupy. Z drugiej strony stres związany z trudną sytuacją gospodarczą może być tak duży, że wzrośnie potrzeba afiliacji w miejscu pracy. Niektórzy psychologowie uważają, że w ten sposób relacje zawodowe w czasach kryzysu staną się mniej formalne i zhierarchizowane, a to zmniejszy poczucie wyobcowania.

Po doświadczeniu pandemii ważny jest też aspekt zdrowotny. Lekarze potwierdzają, że samotność jest czynnikiem ryzyka wielu chorób. Mówi się o jej negatywnym wpływie na jakość snu, osłabienie układu immunologicznego czy zwiększenie ryzyka chorób serca i naczyń. – Jeżeli współwystępuje z izolacją oraz niskim wsparciem społecznym może predysponować do rozwoju depresji. Patrząc na to, jak dużą część dnia i życia poświęcamy na pracę, jeżeli tam czujemy się samotni, nasz organizm też to odczuwa – podkreśla w rozmowie z „Plusem Minusem” prezes Polskiego Towarzystwa Chorób Cywilizacyjnych prof. Filip Szymański.

Jeżeli nawet orły latają samotnie, to samotność w pracy w dłuższej perspektywie sprawia, że jako ludzie tracimy to, co jest naszym atutem. Umiejętność pracy w grupie i rozpoznawania emocji innych to cechy, które odróżniają nas od robotów i mogą wzmacniać naszą pozycję w obliczu automatyzacji.

Michał Dobrołowicz jest dziennikarzem RMF FM i doktorem socjologii, interesuje się socjologią pracy i organizacji

Korzystałem z artykułów P. Ostrowskiego „W poszukiwaniu przyczyn erozji i marginalizacji polskich związków zawodowych”, A. Żurek „Więzi społeczne a zjawisko samotności i osamotnienia” i książki pod red. ks. Jana Zimnego „Samotność. Rzeczywistość czy fikcja?”

Samotność w pracy można porównać do udziału w dyskotece typu silent disco. Tańczymy w słuchawkach, w rytm muzyki, którą słyszymy tylko my. Nawet jeżeli robimy to tak zwinnie, że nie depczemy po stopach pozostałym uczestnikom imprezy, w pewnym momencie zaczyna nas niepokoić, że na parkiecie wokół nas jest coraz mniej osób. Inni też się bawią, ale coraz dalej od nas. To zaczyna psuć nam zabawę. W końcu może pojawić się myśl, że wyjście na dyskotekę nie miało sensu. Podobnie można było bawić się samemu w domu.

Pozostało 96% artykułu
Plus Minus
Trwa powódź. A gdzie jest prezydent Andrzej Duda?
Plus Minus
Liga mistrzów zarabiania
Plus Minus
Jack Lohman: W muzeum modlono się przed ołtarzem
Plus Minus
Irena Lasota: Nokaut koni
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Plus Minus
Mariusz Cieślik: Wszyscy jesteśmy wyjątkowi