To tylko fragment maila, który Mateusz Morawiecki rozesłał dwa lata temu do najbliższych współpracowników wspierających go w tym, co dla jego rządu zdaje się być absolutnym priorytetem – knuciu i lansie. I choć powinnam w tym miejscu zastrzec, że korespondencja regularnie wyciekająca rzekomo ze skrzynki Michała Dworczyka wcale nie musi być prawdziwa, to skoro sami zainteresowani postanowili konsekwentnie milczeć na temat jej autentyczności, dużo bardziej prawdopodobne wydaje mi się, że unikają w ten sposób komentowania niewygodnych faktów, niż że ze stoickim spokojem znoszą sfabrykowane kłamstwa na swój temat.
Czytaj więcej
Michał Romanowski: „Stuhr będzie oczekiwał sądu: wolnego, z sędzią aktywistą KOD-u. Na adwokata mdlejący Giertych, a prokuratorem Ewa Wrzosek i cyrk gotowy. Wyrok uniewinniający lub niska grzywna gwarantowane. Kasta sędziowska dla ochrony swoich jest gotowa na kpiny z wymiaru sprawiedliwości”.
Zakładam zatem, że ten mail jest równie autentyczny, jak wiele wcześniejszych, w których na przykład proszono o znalezienie pracy dla znajomka, a potem okazywało się, że choć mail z prośbą o protekcję miał być pisaną cyrylicą fałszywką, to ów znajomek faktycznie stanowisko w nim wymieniane dostawał. Takie to przypadki chodzą po ludziach bliskich władzy – maile fałszywe, ale fuchy się zgadzają.
Takie to przypadki chodzą po ludziach bliskich władzy – maile fałszywe, ale fuchy się zgadzają.
Historia rządów Mateusza Morawieckiego pisana wyłącznie mailami wyciekającymi ze skrzynki Dworczyka będzie kiedyś fascynującą, choć smutną lekturą. Znamy dopiero niewielki fragment obfitej korespondencji, dobierany pod kątem interesów tego, kto przeciekami realizuje własną agendę, ale skala patologii poraża. Bo można sobie tylko wyobrażać, jakie haki musi mieć Ziobro na premiera, jeśli premier, wiedząc o nim to wszystko, co pisze całkiem wprost w tym mailu, nie ma na swojego ministra żadnego przełożenia, i może jedynie wykonywać kolejne pojednawcze gesty w jego kierunku – jak awansowanie do wiceministerialnych funkcji największych radykałów, w osobach Janusza Kowalskiego i Arkadiusza Mularczyka, czy tolerowanie coraz bardziej absurdalnych inicjatyw ziobrystów.