Jak nie być szczęśliwym przegranym sportowcem

Pomysł, żeby wspomagać psychologicznie sportowców, wziął się z przekonania, że trening fizyczny zbliżył się do granic skuteczności. Dalszy postęp wymaga udziału mózgu, który, jak się okazało, też można wytrenować.

Publikacja: 19.08.2022 17:00

Zanim Daria Abramowicz związała się z Igą Świątek, pracowała z kadrami narodowymi kolarzy i pływaków

Zanim Daria Abramowicz związała się z Igą Świątek, pracowała z kadrami narodowymi kolarzy i pływaków

Foto: Adam Nurkiewicz/Forum

Starożytni Grecy, organizując igrzyska olimpijskie, mówili o osiąganiu harmonii ciała i umysłu. Wspominali o konieczności przygotowania w obu tych sferach, określili też klasyczną tetradę działań, koniecznych przed startem w zawodach: przygotowanie fizyczne, koncentracja, umiar i relaks.

Początek ściśle naukowemu podejściu do zagadnień psychologicznych w sporcie dały badania z końca XIX wieku, gdy zainteresowani sprawą sportowcy i edukatorzy zaczęli dociekać, jakie cechy wpływają na osiąganie doskonałych wyników. Pojawiły się pierwsze publikacje – w 1894 roku francuski lekarz Philippe Tissié prześledził zmiany psychiczne u cyklistów długodystansowych, amerykański psycholog Edward Scripture zbadał czas reakcji szermierzy i biegaczy, podobne prace prowadził profesor Harvardu George W. Fitz.

Nie była to psychologia w sensie ścisłym, ale zaczęło się zbieranie danych i eksperymentowanie, by zweryfikować subiektywne opinie oraz spróbować przenieść odkrycia do świata sportu. Swoją cegiełkę dołożył twórca nowoczesnego ruchu olimpijskiego baron Pierre de Coubertin, pisząc artykuły, np. o znaczeniu samoregulacji i roli czynników psychicznych w wydajności sportowej. Baron organizował też kongresy poświęcone tym zagadnieniom, można rzec, że rozgłos służył sprawie, choć nikt z zainteresowanych naukowców lub pedagogów nie nazwałby się psychologiem sportu i do lat 20. ubiegłego wieku wielkich efektów tych działań nie było.

Czytaj więcej

Czy to będzie polski Wimbledon?

W cieniu fizjologii i techniki

Międzywojnie przyniosło jednak postęp, może dlatego, że niektóre badania zyskały rozgłos medialny, zwłaszcza gdy w 1921 roku legendarny amerykański baseballista Babe Ruth został przetestowany psychologicznie przez badaczy z Columbia University, by odkryć, dlaczego potrafi tak często wybijać piłki poza granice boiska. W 1920 roku w Charlottenburgu w Deutsche Hochshule für Leibesübungen powstało pierwsze niemieckie laboratorium psychologii sportu. Dr Robert Werner Schulte dzięki pracy w tym miejscu mógł napisać książkę „Ciało i umysł w sporcie”.

W USA znaczący postęp dały prace prof. Colemana Griffitha, który na Uniwersytecie Illinois zajmował się przede wszystkim lekkoatletami, publikował wiele i dał powody, by nazywać go ojcem amerykańskiej psychologii sportowej. Jego laboratorium nie przetrwało Wielkiego Kryzysu, ale uczony przetrwał i próbował nawet przekuć wiedzę w praktykę, co jednak w owym czasie napotkało opór sportowców i trenerów.

Kolejne dekady były przygotowaniem do rozwoju dyscypliny naukowej, której znaczenia może jeszcze dobrze nie rozumiano, ale miała ona wytrwałych badaczy, którzy zarażali swym zaangażowaniem coraz więcej osób.

Z wdrożeniem wyników prac nigdy łatwo nie było, przede wszystkim dlatego, że świat sportu wciąż widział inne możliwości osiągania sukcesu: w technice (Fosbury flop w skoku wzwyż, oburęczny bekhend w tenisie), fizjologii (trening wysokościowy) czy coraz lepszym sprzęcie.

Choć Światowe Towarzystwo Psychologii Sportu (ISSP) powstało już w 1965 roku, to dopiero lata 80. XX wieku stały się czasem dynamicznego rozwoju tej dziedziny, wprowadzenia psychologii do codziennej praktyki treningowej oraz obecności psychologów w najważniejszych sportowych imprezach. Psychologa sportu stała się wówczas nauką stosowaną.

W Polsce ten proces przebiegał podobnie. Można uznać, że pierwszą próbą przełożenia wiedzy psychologicznej na wyniki sportowe stała się obecność pracownika naukowego Akademii Wychowania Fizycznego w Warszawie prof. Tadeusza Rychty w ekipie igrzysk olimpijskich w Moskwie (1980). Profesor Rychta współtworzył polską szkołę psychologii sportu, badał związki osobowości z zachowaniami, analizował także psychologiczne problemy związane z dopingiem farmakologicznym. Obecność psychologów na igrzyskach olimpijskich wkrótce stała się normą (dziś mają oficjalne akredytacje), w Komisji Medycznej Polskiego Komitetu Olimpijskiego działa od lat Zespół ds. Psychologii.

Te działania pozostawały jednak w cieniu do czasu, gdy pomoc psychologiczna w widoczny sposób zbiegła się z ogromnym sukcesem i o tym fakcie informował sam popularny sportowiec.

Czytaj więcej

100 lat polskiego tenisa

Indywidualne wyzwania

Dowiedzieliśmy się od Adama Małysza, że za jego niezwykłymi zwycięstwami stała m.in. praca psychologa Jana Blecharza. Na pomysł, żeby zatrudnić doktora (dziś profesora) Blecharza, wpadł trener Apoloniusz Tajner. Dwa lata pracy psychologa sportu z Małyszem, bazującej przede wszystkim na technikach relaksacyjnych, ćwiczeniach oddechowych i kontrolowanym wysiłku fizycznym pozbawionym rywalizacji, doprowadziły do istotnego przestawienia myślenia skoczka. – Nie skupiam się na tym, że mam wygrać konkurs, że walczę o nagrodę, albo zostanę liderem Pucharu Świata. Myślę tylko o tym, żeby dwa razy dobrze skoczyć. Nagrody przyjdą same, po drodze – mówił Małysz dziennikarzom i to była najprościej ujęta istota zmiany. Prof. Blecharz miał i ma sukcesy z innymi sportowcami, ale czas małyszomanii w szczególny sposób przekonał Polaków, że psychologia sportu naprawdę działa.

Podobnie spektakularny efekt dała praca dr Beaty Mieńkowskiej z Otylią Jędrzejczak. Pani psycholog przeprowadziła wybitną pływaczkę przez trudy przygotowań do startów olimpijskich, była z nią przez lata na największych imprezach, dzięki medalom i rekordom złotej Otylii, kibice ponownie zobaczyli skuteczność psychologa.

Dziś największy rozgłos ma praca Darii Abramowicz z tenisistką Igą Świątek. Pani Daria, kiedyś żeglarka, także trenerka żeglarstwa, pracowała wcześniej z kadrami narodowymi kolarzy i pływaków, ale dopiero sukcesy Igi sprawiły, że Komisja Sportu Kobiet przy PKOl przyznała psycholożce tytuł Trenerki Roku 2020. Daria Abramowicz jest obecna przy Idze niemal od początku jej zawodowej kariery, w tym czasie zmienił się główny trener tenisistki, także trener przygotowania fizycznego, a pani psycholog sportowy pozostaje na ławce, budując przekonanie, że jej praca ma trwałą i znaczącą wartość.

Zdecydowanie najwięcej „psychologizujących” książek i artykułów napisano o golfie, za nim należałoby postawić tenis. Da się to wytłumaczyć: sporty indywidualne stwarzają więcej zagrożeń psychicznych i powodują większą wewnętrzną presję w zawodniku niż zespołowe. W profesjonalnym golfie i tenisie nie ma gdzie się schować przed masową obserwacją, wygrana zależy wyłącznie od uczestnika rywalizacji. Sporty indywidualne są też zwykle bardziej obciążone wymaganiami technicznymi, co także sprzyja występowaniu zakłóceń psychicznych. Indywidualne sukcesy największych gwiazd sportu osiągane z psychologiem u boku mają również największy rozgłos medialny, więc można odnieść wrażenie, że im ta nauka służy najlepiej.

Skoro znacząca większość sportowców i trenerów potwierdza, że mocna sfera mentalna jest niezbędna i ma istotne znaczenie w rywalizacji, zwłaszcza na szczytach sportu wyczynowego, to dlaczego jest też spora grupa, która przyznaje, że rzadko ćwiczy umiejętności umysłowe? Można założyć, że brakuje im wiedzy, jak to robić lub nie mają dostatecznie pozytywnego nastawienia, by szukać pomocy. Są nadal sporty, w których określenie, że ktoś wymaga wsparcia psychologicznego, brzmi mniej więcej tak samo, jak „mięczak”, że psycholog jest potrzebny tylko sportowcom słabym mentalnie. Praktyka stanowczo zaprzecza takim twierdzeniom – wielu silnych psychicznie sportowców ze światowej elity regularnie korzysta z usług psychologów, gdyż mistrzom nie chodzi o przezwyciężanie słabości, tylko doskonalenie się i minimalizowanie możliwości porażki.

Czytaj więcej

Igrzyska ułomne i bez smaku

Krok poza możliwości ciała

Na pytanie fundamentalne, czy psychologia sportu może zmienić przegranego w zwycięzcę, odpowiedź brzmi: są liczne przykłady, że ta pomoc działa. Uważa się dziś również, że psychologia może pomóc sportowcom osiągać wyniki znacznie wykraczające poza to, co kiedykolwiek uważali za możliwe. Może wznieść ich na poziom, o którym nigdy nie marzyli.

Nie zawsze jest to proces szybki, choć zdarza się, że do osiągnięcia widocznej poprawy wystarczy jedna udana sesja. Niektóre korzyści można odczuć od razu, inne techniki wymagają czasu. Jeśli problem sportowca istnieje od dawna, to prawdopodobnie nie zostanie rozwiązany z dnia na dzień. Nie da się niczego osiągnąć na skróty, np. czytając ze zrozumieniem wartościowe prace z psychologii sportu. Ćwiczenia mentalne to w końcu też jest trening – z jego konsekwencją, powtarzalnością, skutecznym opanowaniem technik, które mogą być wykorzystywane w rywalizacji.

Przesadą są jednak spotykane czasem stwierdzenia, że intensywne działania psychologów sportu zmieniają osobowość i temperament zawodnika. Psychologia sportu nie ma na celu tej zmiany, nie ma też w żadnym sporcie jednego, idealnego wzorca osobowościowego przypisywanego mistrzom. Wygrywają introwertycy i ekstrawertycy, inteligentni i ograniczeni, samotnicy i dusze towarzystwa, bałaganiarze i pedanci.

Psychologia sportowa nie wymaga wyznawania jakiejkolwiek wiary, żadne przekonania religijne nie mogą zwiększyć lub zmniejszyć jej skuteczności. Nie jest oparta na dalekowschodniej filozofii, nie reprezentuje żadnej tradycji filozoficznej ani teorii głoszonych przez jakiegoś guru. Może się zdarzyć, że psychologowie stosują techniki medytacji, wizualizacji lub relaksacji zbliżone formą do jakiegoś systemu wierzeń, ale ich działanie opierają się na solidnej nauce, potwierdzonej badaniami i pracą ze sportowcami na wszystkich poziomach.

Psychologia nie zastępuje kondycji fizycznej i umiejętności. W żaden sposób nie jest w stanie przezwyciężyć słabej techniki, braku przygotowania szybkościowego, siłowego lub wytrzymałościowego. Jeden ze znanych trenerów tenisowych Vic Braden zwykł mawiać: „Jeśli masz kiepskie uderzenia i pozytywne nastawienie, to wciąż będziesz tylko szczęśliwym przegranym”. Psychologia jest dodatkiem do treningów, nie ich zamiennikiem. Żaden trening mentalny nie zastąpi ciężkiej pracy i poświęcenia. Nie istnieje jedna metodologia lub jeden system, który działa dobrze na wszystkich, we wszystkich sportach.

Są osoby, które widzą w psychologii sportowej coś w rodzaju nowoczesnej hipnozy. Choć klasyczna hipnoza bywa narzędziem pracy ze sportowcem, to celem psychologa nie jest przejęcie nad nim kontroli. Nikt nie zmusi pływaka, pięściarza lub lekkoatlety, by działali w sprzeczności z ich naturalnymi pragnieniami lub wartościami. Istotą rzeczy jest nauka większej samoświadomości, poczucia własnej wartości i samokontroli. Psycholog powinien stawać się z czasem coraz mniej potrzebny sportowcowi, ideał to wytrenowanie go w stopniu takim, by był w stanie funkcjonować na wysokim poziomie bez pomocy psychologicznej.

To jest ideał, życie pokazuje, że osiąga się go rzadko. Pracy dla psychologów sportowych przybywa, kozetki w ich gabinetach będą dla sportowców coraz ważniejsze.

Dr Beata Mieńkowska (pierwsza z prawej) przeprowadziła Otylię Jędrzejczak (z lewej)przez trudy przyg

Dr Beata Mieńkowska (pierwsza z prawej) przeprowadziła Otylię Jędrzejczak (z lewej)przez trudy przygotowań do startów olimpijskich, była z nią przez lata na największych imprezach

Tytus Żmijewski/pap

Jan Blecharz (z lewej) zdobył popularność jako psycholog Adama Małysza. Ale współpracował z wieloma

Jan Blecharz (z lewej) zdobył popularność jako psycholog Adama Małysza. Ale współpracował z wieloma innymi polskimi sportowcami – m.in. ze skoczkiem wzwyż Sylwestrem Bednarkiem

ŁUKASZ SZELĄG/REPORTER

Starożytni Grecy, organizując igrzyska olimpijskie, mówili o osiąganiu harmonii ciała i umysłu. Wspominali o konieczności przygotowania w obu tych sferach, określili też klasyczną tetradę działań, koniecznych przed startem w zawodach: przygotowanie fizyczne, koncentracja, umiar i relaks.

Początek ściśle naukowemu podejściu do zagadnień psychologicznych w sporcie dały badania z końca XIX wieku, gdy zainteresowani sprawą sportowcy i edukatorzy zaczęli dociekać, jakie cechy wpływają na osiąganie doskonałych wyników. Pojawiły się pierwsze publikacje – w 1894 roku francuski lekarz Philippe Tissié prześledził zmiany psychiczne u cyklistów długodystansowych, amerykański psycholog Edward Scripture zbadał czas reakcji szermierzy i biegaczy, podobne prace prowadził profesor Harvardu George W. Fitz.

Pozostało 94% artykułu
Plus Minus
Grób Hubala w Inowłodzu? Hipoteza za hipotezą
Plus Minus
Kiedy będzie następna powódź w Polsce? Klimatolog odpowiada, o co musimy zadbać
Plus Minus
Filmowy „Reagan” to lukrowana laurka, ale widzowie w USA go pokochali
Plus Minus
W walce rządu z powodzią PiS kibicuje powodzi
Materiał Promocyjny
Zarządzenie samochodami w firmie to złożony proces
Plus Minus
Aleksander Hall: Polska jest nieustannie dzielona. Robi to Donald Tusk i robi to PiS