Robert Mazurek: W wakacje odświeżam stare lektury

Ojczyzna literacka jest tam, gdzie zaczęła się nasza miłość do książek.

Publikacja: 22.07.2022 17:00

Robert Mazurek: W wakacje odświeżam stare lektury

Foto: Fotorzepa, Robert Gardziński

Skoro już wzięliście mnie z zaskoczenia i pytacie o literacką ojczyznę, to mam dwie: Rosję i Niziurskiego, czyli książki dzieciństwa, którymi nasiąknąłem. I wiem, że mówienie o Rosji z jednej strony jest banalne, a drugiej trzeba się tłumaczyć, bo ktoś pomyśli, że ma to jakieś podteksty. Otóż nie ma.

Czytaj więcej

Robert Mazurek: Smutny uśmiech soi

Nigdy nie miałem złudzeń co do natury władzy w Moskwie, ale to mi nie przeszkadzało jako studentowi podróżować po Rosji. To skończyło się ciężką rusofilią i nieuleczalną miłością do Wieniedikta Jerofiejewa, chyba jedynego pisarza, którego autentycznie czczę i wielbię. Czytałem oczywiście Sołżenicyna, Warłamowa, genialnie przetłumaczoną przez Andrzeja Mandaliana Jewgieniję Ginzburg, a później odkryłem Gieorgija Władimowa. „Generał i jego armia” oraz „Wierny Rusłan” bardzo mnie poruszyły. Kiedyś Igor Zalewski, znając moją niechęć do science fiction, polecił mi Kira Bułyczowa. Przeczytałem „Opowiadania guslarskie”, które na szczęście nie są żadnym s.f., tylko satyrą na życie w komunizmie, i się zachwyciłem.

Ojczyznę drugą, ale przecież historycznie pierwszą, symbolizuje dla mnie Edmund Niziurski. Jako dzieciak zacząłem go pochłaniać podobnie jak Bahdaja czy Ożogowską. A skoro od nich i Karola Maya zaczęła się moja miłość do książek, to pewnie to też moja ojczyzna. A propos Niziurskiego, wróciłem do niego dwukrotnie jako dorosły – raz, kiedy pojechałem z synem do Grecji i podkradłem mu „Sposób na Alcybiadesa”, a drugi raz, kiedy żegnałem mistrza Edmunda felietonem i by znaleźć cytat, przeczytałem w kilka godzin „Sposób…” po raz setny. Nadal zachwyca.

Czytaj więcej

Robert Mazurek: Nieznanemu patriocie, naród

W wakacje czytam stare książki, nie tylko dlatego, że jestem stary, ale też dlatego, że mam fatalną pamięć i muszę sobie wszystko odświeżać. Teraz sięgnąłem po Witalija Szentalińskiego: „Wskrzeszone słowo: z archiwów literackich KGB” i „Tajemnice Łubianki”. To dramatyczne historie rosyjskich pisarzy, którymi interesowało się KGB, ale i fascynujące opowieści o kontaktach Stalina z Bułhakowem czy Borysem Pasternakiem. Czytałem to 25 lat temu i stwierdziłem, że pora do tego wrócić. A skoro wszyscy czytają coś o Putinie, to i ja postanowiłem wpasować się w trend, biorąc się do „Wowa, Wołodia, Władimir. Tajemnice Rosji Putina” Krystyny Kurczab-Redlich.

Czytaj więcej

Robert Mazurek: Jedna teściowa w zupełności wystarczy

Uwielbiam biografie Mariusza Urbanka, więc niecierpliwie czekając na kolejne, umilam sobie czas autobiografią Daniela Wyszogrodzkiego. „Plac Leńskiego” to peerelowski bildungsroman, bardzo zabawny. „Czerwoną ziemię” Marcina Mellera dokończę w Afryce, a stertę książek historycznych po powrocie. Książką, do której najczęściej wracam, jest „Silva rerum” Mieczysława Grydzewskiego. Oczywiście w wydaniu papierowym, bo tylko moja żona czyta książki z czytnika.

Skoro już wzięliście mnie z zaskoczenia i pytacie o literacką ojczyznę, to mam dwie: Rosję i Niziurskiego, czyli książki dzieciństwa, którymi nasiąknąłem. I wiem, że mówienie o Rosji z jednej strony jest banalne, a drugiej trzeba się tłumaczyć, bo ktoś pomyśli, że ma to jakieś podteksty. Otóż nie ma.

Nigdy nie miałem złudzeń co do natury władzy w Moskwie, ale to mi nie przeszkadzało jako studentowi podróżować po Rosji. To skończyło się ciężką rusofilią i nieuleczalną miłością do Wieniedikta Jerofiejewa, chyba jedynego pisarza, którego autentycznie czczę i wielbię. Czytałem oczywiście Sołżenicyna, Warłamowa, genialnie przetłumaczoną przez Andrzeja Mandaliana Jewgieniję Ginzburg, a później odkryłem Gieorgija Władimowa. „Generał i jego armia” oraz „Wierny Rusłan” bardzo mnie poruszyły. Kiedyś Igor Zalewski, znając moją niechęć do science fiction, polecił mi Kira Bułyczowa. Przeczytałem „Opowiadania guslarskie”, które na szczęście nie są żadnym s.f., tylko satyrą na życie w komunizmie, i się zachwyciłem.

Plus Minus
Trwa powódź. A gdzie jest prezydent Andrzej Duda?
Plus Minus
Liga mistrzów zarabiania
Plus Minus
Jack Lohman: W muzeum modlono się przed ołtarzem
Plus Minus
Irena Lasota: Nokaut koni
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Plus Minus
Mariusz Cieślik: Wszyscy jesteśmy wyjątkowi