Poszukiwacz złota, jak każdy, kto stracił pieniądze w ulicznym hazardzie, zbyt późno zdał sobie sprawę, że gra była ustawiona. W przeciwieństwie do większości ofiar takiego kantu, które czują się potem zbyt głupio, by robić awanturę, poszedł na policję. W tamtym czasie cała miejscowa społeczność miała już dość wielkiego, prężnie działającego przestępczego biznesu Soapy Smitha. Tłum rozeźlonych mieszkańców zgromadził się, aby zażądać sprawiedliwości; bez wątpienia część z nich nadal oczekiwała odpowiedzi na wysłany telegram. Następnego dnia rano Smith natknął się na nich i wywiązała się strzelanina, podczas której zginął. Kiedy opuszczano trumnę do grobu, jakiś mężczyzna wrzucił trzy muszelki i ziarenko grochu, adekwatny hołd dla gry, która najpierw stworzyła, a w końcu zniszczyła Smitha.
Gra, tak prosta, na jaką wygląda, jest zaprojektowana tak, że nie można w nią wygrać. Nic dziwnego, że ludzie przegrywają. Trik polega na zmyleniu postrzegania rzeczywistości w taki sposób, że ludzie nie są w stanie zauważyć, co naprawdę się dzieje, i dlatego nie mogą stwierdzić, że zostali oszukani. Dla przykładu, przekręt z wystrzałowym mydłem odbywał się następująco: Smith stał na rogu ulicy i sprzedawał starannie owinięte w papier kostki mydła po dolarze za sztukę. Kiedy zachwalał zebranym swój towar, ludzie mogli obserwować, jak niektóre kostki najpierw owija w banknoty, a następnie opakowuje w papier, by niczym się nie wyróżniały wśród innych. Niektóre kawałki mydła, jak wyjaśniał, kryją banknoty jednodolarowe, inne pięcio-, dziesięcio- lub dwudziestodolarowe, a w jednym lub dwóch znajduje się sto dolarów. Jeśli ktoś kupi jeden z nich, będzie mógł zatrzymać pieniądze.
Nic prostszego, prawda? To przecież tylko kwestia szczęścia i ewentualnie tego, ile kostek mydła zechcesz kupić… no i tego, czy widziałeś to, co wydawało ci się, że widzisz.
Tłum obserwował, jak Smith szybko i zręcznie miesza specjalne mydła z pozostałymi. Niemal natychmiast po rozpoczęciu sprzedaży jeden szczęśliwiec znajdował gotówkę i wymachiwał nią podekscytowany. Ludzie, chcąc zdobyć jedną z „wystrzałowych” kostek, kupowali coraz większe ilości mydeł, jakby to były kupony lotto. Kiedy jeden z klientów rozpakował swoje mydło i obwieścił, że znalazł banknot studolarowy, Soapy przerywał grę i wystawiał na licytację pozostałe kostki mydła (również tę opakowaną w sto dolarów).
W te gry nie da się wygrać
Ani kupujący jedną kostkę mydła, ani ten, kto wylicytował najwyższą stawkę i kupił wszystkie pozostałe – płacąc znacznie więcej niż dolara za sztukę – nie mieli najmniejszej szansy na znalezienie drugiego banknotu studolarowego, ponieważ w rzeczywistości, niezależnie od tego, co ludziom się wydawało, że widzą, w żadnej paczuszce nie było ani centa, nie mówiąc już o banknocie studolarowym. Smith na oczach wszystkich owijał kostki mydła w banknoty, ale pakując je w brązowy papier zręcznie chował banknot w dłoni. Kiedy kostki mydła przeznaczone na sprzedaż były już zapakowane, w żadnej nie było pieniędzy. Podstawieni oszuści odgrywali role „szczęśliwców” z tłumu, by przekonać resztę, że w niektórych paczuszkach są pieniądze i każdy ma realne szanse na wygraną. Podobnie dzieje się podczas gry w trzy karty – oszust korzysta z pomocy wmieszanych w tłum wspólników, mających uwiarygodnić szanse na wygraną.
W te gry nie da się wygrać, ani w karty, ani w kubki, ani – jak w tym wypadku – kostki mydła, ponieważ działasz, kierując się tym, co widzisz na własne oczy (Gdzie to jest? Co się z tym stało?), choć naprawdę nigdy nie ma tam wygrywających fantów. Soapy Smith był brutalnym przestępcą i odrażającą postacią, ale umiał sprawić, by inni wierzyli, że widzą to, co on chciał, by widzieli. Był przy tym tak skuteczny, że do dzisiaj cieszy się uznaniem magików i showmanów z całego świata. W Magic Castle w Los Angeles każdego roku obchodzone są jego urodziny, a baza operacyjna na Alasce (biuro z telegrafem bez drutu) jest udostępniona do zwiedzania.