Gułag XIX wieku

Podróż na Sachalin 30-letni Czechow rozpoczął w lipcu 1890 r. w dość dziwnych okolicznościach. Nie działał na zlecenie rządowe, nie był wysłannikiem prasy, po prostu zamierzał napisać książkę o Sachalinie, znanym w Rosji miejscu zesłań. Co ciekawe, nie wzbudziło to u władz Sachalinu podejrzeń, sam generał-gubernator Korf dał mu dostęp do osób, miejsc i dokumentów niezbędnych do pracy. Czechow skwapliwie z tego skorzystał, zjeździł Sachalin od północy do południa, rozmawiał z tysiącami katorżników, wolnych i urzędników, ukrywając swój krytyczny stosunek do systemu penitencjarnego carskiej Rosji. Dopiero po publikacji książki nastąpiły reperkusje: wprowadzono reformy, a od 1905 r. Sachalin przestał być celem zsyłek ciężkich przestępców.

Publikacja: 08.04.2022 17:00

Gułag XIX wieku

Foto: materiały prasowe

Książkę, wydaną ponad sto lat temu, porównywaną z „Zapiskami z domu umarłych" Dostojewskiego, czyta się dziś jako zapowiedź systemu łagrów w bolszewickiej Rosji. W wymierzanie kary wprzęgnięto surowe warunki panujące na tym najbardziej wysuniętym na wschód obszarze Syberii. Karanie połączono z kolonizacją wyspy – nikt nie przybyłby tam z własnej woli. Liczono również na korzyści ekonomiczne – katorżnicy i ci, którzy odbyli karę, z czasem mieli doprowadzić do samowystarczalności kolonii. Czechow pokazał przede wszystkim, jak odległe od realiów były te mrzonki i jak podłe, spychające ku ostatecznej degradacji, życie wiedli ludzie osadzeni. Kto tylko mógł, legalnie czy nie, uciekał na kontynent.

Czytaj więcej

Ślepe rekiny pod lodem

Książka sprawia wrażenie przeładowanej liczbami i danymi uzyskanymi z lektury dokumentów i sprawozdań. W chwili lądowania Czechowa na Sachalinie przebywało prawie 6 tys. katorżników; autor osobiście przeprowadzał ankiety socjologiczne, zapisywał ich dane, z każdym rozmawiał. Największe jednak wrażenie robi to, co sam zobaczył: ludzi żyjących latami w niegodnych zwierząt warunkach, o głodzie, chłodzie i wilgoci, w błocie i bez nadziei na polepszenie swej doli. W tzw. barakach rodzinnych nie ma osobnych izb, tylko wspólne cele z narami i kiblami, jak w więzieniu. Mieszkają tam katorżnicy, ich rodziny, dzieci, w tym dorastające córki. Po pokrytej błotem podłodze przemieszcza się prosiak, a gdzie indziej psy; mimo wybitych szyb cuchnie tu kwaśno, a pluskwy nie dają żyć. „Ściany i sufit zdawały się pokryte żałobną krepą, falującą jak na wietrze; szybko i chaotycznie wędrujące punkciki na krepie pozwalały pojąć, z czego składała się owa buzująca, przelewająca się masa".

Jedną z najbardziej wstrząsających scen jest opis wymierzania pewnemu więźniowi 90 batów za ucieczkę; zajmuje się tym kat, funkcja w tym porządku niezbędna. Czechow nie wytrzymuje nawet połowy, wychodzi; inni jednak śledzą przebieg kaźni z upodobaniem. Takich egzekucji podczas pobytu Czechowa bywało na wyspie i pół setki dziennie. W innym miejscu grupa obszarpańców znajduje się w stanie takiego wyczerpania i nędzy, że autor jest przekonany, iż niżej upaść się nie da. „W ten deszczowy, błotnisty poranek zdawało mi się, że widzę skrajne, ostateczne poniżenie człowieka, że dalej nie ma już nic". Kwitną wyzysk, szwindle i działania pozorowane, gospodarka jest, jak to w Rosji, nieracjonalna. Głupie decyzje podejmuje się pochopnie i potem skrupulatnie pilnuje ich wypełniania... Gdy obserwuje się dzisiejszą Rosję, można odnieść wrażenie, że od stu lat, a pewnie i dłużej, w praktykowaniu rosyjskości zmieniło się niewiele.

Czytaj więcej

Prehistoria Diuny

Sachalin, przypominający z kształtu rybę, ma dziś oczywiście inny wygląd. Pokazuje się jasne zdjęcia, pisze o coraz większym napływie turystów. Po lekturze książki Czechowa łatwo uwierzyć, że wojska rosyjskie porywają cywilów ukraińskich z Chersonia i Mariupolu,  a następnie ekspediują ich poprzez obozy filtracyjne w miejsca takie jak na Sachalin.

„Wyspa Sachalin. Notatki z podróży", Anton Czechow, tłum. Małgorzata Buchalik, wyd. Zysk i S-ka

Książkę, wydaną ponad sto lat temu, porównywaną z „Zapiskami z domu umarłych" Dostojewskiego, czyta się dziś jako zapowiedź systemu łagrów w bolszewickiej Rosji. W wymierzanie kary wprzęgnięto surowe warunki panujące na tym najbardziej wysuniętym na wschód obszarze Syberii. Karanie połączono z kolonizacją wyspy – nikt nie przybyłby tam z własnej woli. Liczono również na korzyści ekonomiczne – katorżnicy i ci, którzy odbyli karę, z czasem mieli doprowadzić do samowystarczalności kolonii. Czechow pokazał przede wszystkim, jak odległe od realiów były te mrzonki i jak podłe, spychające ku ostatecznej degradacji, życie wiedli ludzie osadzeni. Kto tylko mógł, legalnie czy nie, uciekał na kontynent.

Pozostało 84% artykułu
Plus Minus
Kiedy będzie następna powódź w Polsce? Klimatolog odpowiada, o co musimy zadbać
Plus Minus
Filmowy „Reagan” to lukrowana laurka, ale widzowie w USA go pokochali
Plus Minus
W walce rządu z powodzią PiS kibicuje powodzi
Plus Minus
Aleksander Hall: Polska jest nieustannie dzielona. Robi to Donald Tusk i robi to PiS
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Plus Minus
Prof. Marcin Matczak: PSL i Trzecia Droga w swym konserwatyzmie są bardziej szczere niż PiS