W jednej ze scen filmu „Forrest Gump" tytułowy bohater zostaje zaproszony do telewizyjnego talk-show, gdzie zajmuje miejsce obok Johna Lennona. Forrest wrócił właśnie z Chin i prowadzący dopytuje go, jak tam jest. „Cóż... – duka nasz bohater – w Chinach ludzie prawie niczego nie mają". „Żadnej własności?" – podchwytuje eks-Beatles. „W Chinach nikt nie chodzi do kościoła". „Nie ma religii?" – pyta kolejnym cytatem z „Imagine" Lennon.

Przypomniała mi się ta scena podczas oglądania ceremonii otwarcia – właśnie zakończonych – igrzysk olimpijskich w Pekinie. Wykonanie podczas niej piosenki manifestu, zachęcającej do wyobrażenia sobie świata bez krajów, granic, wojen, głodu, religii, własności i jeszcze paru innych rzeczy, wywołało sporo emocji. Wielu zarzucało hipokryzję organizatorom celebrującym prestiżowy sukces totalitarnego państwa przy dźwiękach hymnu pokolenia dzieci kwiatów. Jakby nie zauważając przy tym, że „Imagine" jeszcze chyba nigdy nie było u siebie tak bardzo jak właśnie tamtego wieczora w Pekinie.

Komunistyczna Partia Chin od dłuższego czasu dość intensywnie wyobraża sobie świat bez tych wszystkich rzeczy, które i Lennon chciał wyrzucić na śmietnik historii. I za jej sprawą wizja ta jest bliższa realizacji niż kiedykolwiek wcześniej. Bo czy Ziemia po – bardzo prawdopodobnym – zwycięstwie Chin w rywalizacji o pozycję globalnego hegemona nie przypominałaby tej, o której śpiewał chłopiec z Liverpoolu? Jednego tylko w tej piosence zabrakło, i ten właśnie brakujący element czyniący z utopii realny scenariusz dołożył Pekin. Gwarancją braku religii, własności etc. jest istnienie totalitarnej władzy. Władzy przekraczającej granice, stawiającej się w miejscu Boga, odbierającej własność, zapewniającej, że jest jedyną siłą zdolną uchronić świat przed głodem i wojnami. Władzy zaglądającej w każdy kąt i do wnętrza naszych umysłów. Kontrolującej wszystkich i każdego. I taką właśnie władzę – totalitaryzm na cyfrowych sterydach, napędzany energią kapitalizmu uwolnionego od demokratycznych brewerii i zachcianek – posiada dziś Państwo Środka.

Zakończenie piosenki Lennona: „Mam nadzieję, że pewnego dnia do nas dołączysz, i świat stanie się jednością", zabrzmiało w Pekinie jak groźba.