Mariusz Cieślik: Zagubiona kaseta Jarosława Marka Rymkiewicza

Zmarły niedawno poeta prorokował, że wymrzemy, a po nas, ludziach, przyjdą jeże, pająki i ślimaki.

Publikacja: 10.02.2022 21:00

Mariusz Cieślik: Zagubiona kaseta Jarosława Marka Rymkiewicza

Foto: Fotorzepa/ Jerzy Dudek

W najsłynniejszym ogrodzie Milanówka, na który pierwszy raz wtedy patrzyłem, jeszcze nic nie kwitło. O ile pamiętam, był koniec marca. W roku 2007, niemal równo 15 lat temu, Jarosław Marek Rymkiewicz był kimś zupełnie innym niż poeta, którego dziś wspominamy.

To było tuż przed publikacją „Wieszania”, „Kinderszenen” i całej tzw. tetralogii polskiej, która postawiła wielkiego pisarza w centrum politycznego sporu. Pośrednią konsekwencją wyboru, którego właśnie wtedy dokonał Rymkiewicz, były: głośne wywiady, równie głośne procesy sądowe i najsłynniejszy polski wiersz naszych czasów – „Do Jarosława Kaczyńskiego”.

Czytaj więcej

Jarosław Marek Rymkiewicz: Wielkość pełna sprzeczności

Wbrew temu, co wielokrotnie słyszałem od rozmaitych ludzi, uważam ten utwór za udany, choć nie ze wszystkim, co tam napisano, się zgadzam. Podobał mi się zresztą również wcześniejszy wiersz „Warszawa Śródmieście – Milanówek godzina 23.42” z frazą: „w gazecie było foto we krwi trup Rywina”, który w momencie przeprowadzania pierwszego (z bodaj siedmiu) wywiadu z Jarosławem Markiem Rymkiewiczem już znałem.

Jak inne były to czasy, niech świadczy fakt, że rozmowa ukazała się w „Newsweeku”. Moim współwywiadowcą był zmarły kilka miesięcy temu Piotr Bratkowski. Pisarz i publicysta, którego do dziś uważam za jedno z najlepszych polskich piór. Tak, zatem większość uczestników tego spotkania już nie żyje i tylko ja mogę zdać relację.

Tego akurat jestem pewien: nie padło ani jedno słowo na tematy bieżące. Żadnej polityki, żadnych anegdot. Wybraliśmy się z wizytą do wielkiego poety, laureata nagrody Nike, a nie kontrowersyjnego eseisty. Rozmawialiśmy zatem o poezji, śmiertelności, patosie, granicach języka i przede wszystkim nadchodzącym kresie cywilizacji Zachodu. Zdaniem Rymkiewicza jest ona skazana na klęskę, bo w niczym nie widzi wartości i nie ma żadnego celu. Poeta prorokował, że wymrzemy, a po nas, ludziach, przyjdą jeże, pająki i ślimaki. Wywiad trwał jakieś półtorej godziny, ale pytalibyśmy jeszcze dłużej, gdyby nie skończyła się taśma. Później, przez nieuwagę, redakcyjny praktykant spisał tylko jedną stronę kasety, a że i tak przekraczało to ramy publikacji w tygodniku, machnęliśmy na resztę ręką.

Czytaj więcej

Łukasz Warzecha: PiS nie czytał Rymkiewicza

Przy licznych przeprowadzkach kaseta gdzieś zaginęła i dziś nie sposób odtworzyć, co wtedy powiedział Rymkiewicz. Pamiętam tylko, że rozmawialiśmy o zmartwychwstaniu, bo był to czas Wielkanocny. Poeta kwestionował wizję chrześcijańską, a ja jej broniłem. Jeden z nas już dziś wie, kto miał w tym sporze rację.

W najsłynniejszym ogrodzie Milanówka, na który pierwszy raz wtedy patrzyłem, jeszcze nic nie kwitło. O ile pamiętam, był koniec marca. W roku 2007, niemal równo 15 lat temu, Jarosław Marek Rymkiewicz był kimś zupełnie innym niż poeta, którego dziś wspominamy.

To było tuż przed publikacją „Wieszania”, „Kinderszenen” i całej tzw. tetralogii polskiej, która postawiła wielkiego pisarza w centrum politycznego sporu. Pośrednią konsekwencją wyboru, którego właśnie wtedy dokonał Rymkiewicz, były: głośne wywiady, równie głośne procesy sądowe i najsłynniejszy polski wiersz naszych czasów – „Do Jarosława Kaczyńskiego”.

Opinie polityczno - społeczne
Bogusław Chrabota: Powódź 2024. Raport NIK jak lekcja
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Państwo to strażak i urzędnik. W powodzi nie zawiedli
Opinie polityczno - społeczne
Maciej Miłosz: Czy powódź przekona polityków, by oddali komunikację w ręce specjalistów
Opinie polityczno - społeczne
Renaud Girard: Polska - czwarta siła w Europie
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Opinie polityczno - społeczne
Kazimierz Groblewski: Igrzyska w Polsce – podrzucajmy własne marzenia wrogom, a nie dzieciom