Premier Morawiecki podczas przemówienia w Sejmie 27 marca poskarżył się, że „Unia nie dała jednego eurocenta na walkę z koronawirusem". Dodał, że w czasie epidemii można liczyć jedynie na państwa narodowe. Wtóruje mu pani minister funduszy i rozwoju regionalnego, która w kilkustronicowym dokumencie przesłanym do Sejmu pięciokrotnie wytłuszczonym drukiem powtarza, że w ramach swoich działań Komisja Europejska (KE) nie dała Polsce żadnych nowych pieniędzy.
26 marca minister zdrowia Łukasz Szumowski informuje opinię publiczną, że Polska „nie ogląda się na Europę" i samodzielnie robi zakupy sprzętu ochronnego i medycznego, bo Unia nie jest solidarna i „nie działa". A ulubieniec polskich mediów europoseł PiS Ryszard Czarnecki w charakterystycznym dla siebie stylu podkreśla, że „Unia Europejska zachowuje się jak struś, który chowa głowę w piasek, jeśli chodzi o pomoc" w obliczu pandemii. Trudno jednak nie odnieść wrażenia, że to właśnie polski rząd „chowa głowę w piasek", a niektóre ze swoich błędów, brak przygotowania i potknięcia próbuje zrzucić na Brukselę.
Jest swoistym paradoksem tego kryzysu, że właśnie teraz najwięksi eurosceptycy – przeciwni jakimkolwiek próbom „wtrącania się w wewnętrzne sprawy" kraju – pytają: „gdzie jest Bruksela?". Czyżby nie wiedzieli, że Unia w obszarze ochrony zdrowia nie ma żadnych kompetencji decyzyjnych, bo na ich przekazanie państwa członkowskie nie zgodziły się podczas negocjowania unijnych traktatów? Nie, to raczej kolejna próba zdyskredytowania UE w oczach polskich obywateli.
7 mld euro dla Polski
Tymczasem – wbrew antyeuropejskiej propagandzie, która codziennie wylewa się z „mediów narodowych" – od samego początku kryzysu Komisja w sposób bezprecedensowy wspiera państwa członkowskie w walce z pandemią Covid-19, pełniąc także rolę koordynatora i informatora. KE codziennie organizuje konferencje prasowe, często z udziałem komisarzy, podczas których – w przeciwieństwie do konferencji prasowych polskiego rządu – udzielane są wyczerpujące odpowiedzi na wszelkie pytania dziennikarzy.
Przejdźmy do konkretów. 13 marca br. KE ogłosiła program Coronavirus Reaction Investment Initiative (CRII), w którym stawia do dyspozycji państw członkowskich na walkę z wirusem i jego skutkami ponad 37 mld euro, w tym ponad 7 mld euro dla Polski. Czy to nowe pieniądze, spoza ustalonego budżetu? Nie. Natomiast to są środki zakwalifikowane na projekty, które nie zostały zrealizowane, i z których część musiałaby być zwrócona do budżetu UE. Pamiętajmy, że UE nie ma własnych pieniędzy. Jej budżet to nic innego jak środki, na których przekazanie z własnych narodowych budżetów zgadzają się państwa członkowskie, później solidarnie wrzucając je do unijnej skarbonki.