„Lajla znaczy noc” Aleksandry Lipczak to eseistyczno – reporterska opowieść o Al-Andalus, rozciągnięta na stulecia, oparta na bogatych źródłach książka o przenikaniu się kultur, mieszaniu, wzajemnym inspirowaniu i wzmacnianiu. Ale to także opowieść o tolerancji i nietolerancji.
- Lipczak opowiada o średniowiecznej Andaluzji. Ale pisze też o współczesnym świecie. Co ważne, pisze tak, że jesteśmy porwani rytmem, swobodą i zarazem precyzją tej prozy. W tle jej opowieści kryją się kryzysy, zapaści społeczne, wykluczenia, migracje, moralna panika jako reakcja na inność - mówiła w laudacji Anna Kałuża, członkini jury. - Autorka szuka odpowiedzi na aktualne pytania w odległych czasach. Są one związane z możliwością i koniecznością wspólnego zamieszkiwania tego samego skrawka ziemi przez różnych ludzi, różne języki, różne religie, wartości idee. Lipczak pokazuje nam alternatywne porządki wobec modelu kulturowych relacji, jakie dziś znamy. Zwraca uwagę, że moralność, prawo i edukację powinniśmy i możemy ugruntować na różnych współistniejących ze sobą podstawach.
Laureatka dziękowała współnominowanym, wydawnictwu i bliskim. Ale główną część swojego wystąpienia postanowiła wykorzystać na skierowany do wszystkich apel. Jak mówiła, chce wykorzystać ten moment uwagi, jaki daje jej nagroda.
- Wczoraj polski Sejm przyjął ustawę legalizującą to, co się dzieje na naszej wschodniej granicy, legalizującą tortury, wywożenie ludzi bez dania im jakichkolwiek szans na to by się ubiegać o ochronę międzynarodową – mówiła laureatka. - Nie pozwalajmy, by nasze państwo rzekomo w naszym imieniu dopuszczało się takich zbrodni, by traktowało tak bestialsko ludzi, których jedyną przewiną jest to, że szukają w Europie bezpiecznego schronienia.
W tym roku po raz pierwszy kapituła wręczyła także nagrodę dodatkową – miesięczną rezydencję w Vence na południu Francji, mieście, w którym ostatnie lata życia spędził Witolda Gombrowicz.