Decydująca bitwa o Donbas. „Chyba chcą tu zrobić drugą Wołnowachę czy Mariupol”

Mimo ostrzału z rosyjskiej strony front na razie nie drgnął. Obrońcy utrzymują swe pozycje, czekając na pomoc Zachodu.

Publikacja: 20.04.2022 21:00

Zniszczenia w Jaćkiwce (miejscowość w obwodzie donieckim, w pobliżu mającego strategiczne znaczenie

Zniszczenia w Jaćkiwce (miejscowość w obwodzie donieckim, w pobliżu mającego strategiczne znaczenie Izjumu)

Foto: afp

– Nam wszystko jedno, na jakie fazy okupanci dzielą wojnę – powiedział doradca w biurze ukraińskiego prezydenta Mychajło Podolak.

Od wtorku rosyjscy urzędnicy zaczęli mówić, że właśnie rozpoczęła się „druga faza operacji specjalnej na Ukrainie”. Jednak narastający ostrzał artyleryjski, rakietowy i bombardowania trwają w Donbasie od piątku. Rozpoczęły się też w końcu na różnych odcinkach frontu rosyjskie ataki na ukraińskie pozycje.

Czytaj więcej

Najeźdźcy niszczą ukraińską infrastrukturę. Jak ją odbudować?

Nie doprowadziły jednak do znaczących zmian. W jednym miejscu atakujący zdobyli miasteczko Kremiennaja, w innym utracili Marijkę (leżącą na przedmieściach Doniecka).

20 godzin na dobę

– Teraz możemy mówić, że ta decydująca bitwa już się zaczęła – powiedział jednak rzecznik ukraińskiego ministerstwa obrony pułkownik Ołeksandr Motuzniak. – Bitwa ukraińskich obrońców z rosyjskimi okupantami o Donbas trwa już kilka dni. (…) Miasteczka i wsie w tej strefie są małymi warowniami – dodał.

Część wojskowych uważa jednak, że z rosyjskiej strony cały czas jest to tylko „rozpoznanie walką”: seria niedużych ataków, które mają ujawnić, jak wygląda obrona przeciwnika. Dopiero później miałoby nastąpić decydujące uderzenie w najsłabszym miejscu.

Ale przeczy temu zarówno intensywność ostrzału artyleryjskiego, jak i ilość ataków na ukraińskie pozycje, co prawda dokonywanych niedużymi oddziałami. – Można mówić o tym, że mniej więcej połowę tych sił, którymi Rosja zaczynała atak (w lutym – red.) obecnie już działa w Donbasie. Ale trzeba pamiętać, że tam działają też siły tzw. republik ludowych Ługańskiej i Donieckiej (rosyjskich separatystów – red.), tworzące pierwszy i drugi korpus (wchodzący od kilku lat w skład rosyjskiej ósmej armii – red.). No i znaczna część obywateli zmobilizowanych na okupowanych terytoriach – wyjaśnia analityk Kiriłł Michajłow z grupy dziennikarzy śledczych Conflict Intelligence Team.

Czytaj więcej

Kreml chce Ukraińcami zaludnić Syberię. Wywieziono ich już pół miliona

– Na linii frontu walki i ostrzał trwają nieprzerwanie po 20 godzin na dobę. W mieście odnotowujemy po pięć–sześć ostrzałów w ciągu dnia: w infrastrukturę miejską, domy mieszkalne, punkty handlowe. W ciągu ostatniej nocy mieliśmy trzy ostrzały – opowiada Witalij Barabasz, szef ukraińskiej wojskowej administracji miasteczka Awdijiwka, leżącego 10 kilometrów na północ od Doniecka.

– Próbują przerwać nasze pozycje i okrążyć Awidijiwkę. Chyba chcą tu zrobić drugą Wołnowachę czy Mariupol – dodał, wspominając dwa miasta prawie zrównane z ziemią przez Rosjan (Wołnowacha leży w Donbasie, na południe od Doniecka).

Charków czy Odessa

Zarówno prezydent Wołodymyr Zełenski, jak i rzecznik ukraińskiego ministerstwa obrony mówią o „decydującej bitwie”. – To ważna bitwa, od wyniku której zależy los najlepszych wojsk, jakie ma Ukraina, a które skoncentrowano tam jeszcze przed wojną – mówi Michajłow. Nim w lutym zaczął się rosyjski atak, Kijów zakładał, że Putin ograniczy się tylko do próby kolejnych podbojów terytorialnych w Donbasie. – Dlatego znalazła się tam większa część najlepszych sił, gdzie bronią się już prawie dwa miesiące – dodał Michajłow.

Poza Donbasem Rosjanie nie rezygnują też z prób zdobycia innych terytoriów. Cały czas zagrożony jest Charków, napastnicy zbliżają się też do Zaporoża.

– Myślę, że przyjdzie kolej i na Odessę – zapowiedział były dowódca rosyjskich wojsk desantowych, a obecnie deputowany Dumy, generał Władimir Szamanow. Jednak niektórzy rodzice marynarzy, którzy zginęli 14 kwietnia na rosyjskim krążowniku „Moskwa” – powołując się na wcześniejsze rozmowy z synami – twierdzą, że okręt właśnie szykował desant na Odessę. Wojskowi i analitycy są teraz zgodni, że po stracie krążownika Rosja nie jest w stanie zaatakować miasta z morza. Natomiast na drodze ataku lądowego cały czas stoi ukraińska armia.

Strach przed zwycięstwem

– Pytanie, co będzie po tej bitwie (o Donbas). Najprawdopodobniej, niezależnie od jej wyniku, rosyjska armia nie będzie w stanie prowadzić dalszych działań ofensywnych bez ogłoszenia (w Rosji) stanu wojny i mobilizacji. Nie będzie w stanie ruszyć dalej, na Charków, Zaporoże czy Mykołajiw – uważa Michajłow. Dodaje przy tym, że „nawet jeśli Ukraina przegra, to widać że jej społeczeństwo jest zdecydowane prowadzić walkę dalej, do zwycięskiego końca”.

Czytaj więcej

Lista przyjaciół Putina w Meklemburgii. Premier landu kryła fundację Gazpromu?

Ukraińskiej woli walki zaczynają się trochę obawiać zachodni sojusznicy Kijowa, co prowadzi do ograniczania przez nich asortymentu dostarczanej broni. „Początkowo obawiano się, że Ukraina użyje (dostarczanej z Zachodu – red.) broni dalekiego zasięgu – jak myśliwce – do zaatakowania samej Moskwy, co doprowadzi do rozpętania większego konfliktu. Teraz urzędnicy w Waszyngtonie wahają się, jak wiele danych wywiadowczych przekazywać Ukraińcom o rosyjskich bazach, bo i bez nich dokonywali oni helikopterowych rajdów na położone na terenie Rosji składy paliw. Waszyngton wstrzymał też dostarczanie niektórych rodzajów broni, za pomocą których można wykonywać uderzenia poprzez granicę (rosyjską), jak wyrzutnie rakiet, samoloty wsparcia czy drony średniego zasięgu” – twierdzi „New York Times”.

Takie właśnie obawy cały czas blokują przekazanie samolotów ukraińskiej armii. Mimo zapowiedzi rzecznika Pentagonu o tym, że Kijów je w końcu dostanie, ukraińskie ministerstwo obrony stwierdziło, że nic nie dostało.

Rosyjska strona ma zaś broni jeszcze pod dostatkiem, ale brakuje jej żołnierzy. Niewielkie efekty dał zarówno intensywny nabór zawodowych, a nawet najemników. Na froncie nie widać zapowiadanych wcześniej posiłków z Syrii czy Libii. Pozostaje tylko ogłoszenie powszechnej mobilizacji. Dość powszechna jest obawa, że prezydent Władimir Putin może ogłosić jakąś jej formę w trakcie obchodów 9 maja. Do świątecznych parad już przygotowuje się zaś rosyjska armia, mimo strat, jakie poniosła w Ukrainie.

– Nam wszystko jedno, na jakie fazy okupanci dzielą wojnę – powiedział doradca w biurze ukraińskiego prezydenta Mychajło Podolak.

Od wtorku rosyjscy urzędnicy zaczęli mówić, że właśnie rozpoczęła się „druga faza operacji specjalnej na Ukrainie”. Jednak narastający ostrzał artyleryjski, rakietowy i bombardowania trwają w Donbasie od piątku. Rozpoczęły się też w końcu na różnych odcinkach frontu rosyjskie ataki na ukraińskie pozycje.

Pozostało 93% artykułu
Konflikty zbrojne
Wojna na Bliskim Wschodzie wisi w powietrzu
Konflikty zbrojne
Ukraińcy strzelają do Rosjan amunicją z Indii. Indie nie protestują
Konflikty zbrojne
Eksplodujące radiotelefony Hezbollahu. To był najbardziej krwawy dzień w Libanie od roku
Konflikty zbrojne
Rosja chce mieć drugą armię świata. Czy Putin szykuje się do długiej wojny?
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Konflikty zbrojne
Wybuchające pagery w Libanie. Hezbollah upokorzony i zdruzgotany