Wtorkowa sesja na warszawskiej giełdzie miała dwa oblicza. Przez długi czas na parkiecie dominowały byki, który utrzymywały WIG20 nad kreską. Kiedy jednak do gry weszli Amerykanie, na naszym rynku sytuacja zmieniła się o 180 stopni. Wzrosty wyparowały, a zamiast nich mieliśmy wyraźne spadki. WIG20 stracił prawie 1,3 proc., spadł poniżej 2500 pkt, a w dół rynek pociągnęły głównie banki. To przed środowymi notowaniami mogło budzić obawy o siłę kupujących.
Okazuje się jednak, że byki nie zamierzają tanio sprzedawać skóry. WIG20 w pierwszej godzinie handlu rósł już ponad 1 proc. Wczorajsze straty odrabiają m.in. banki. Dobrą passę ma ochotę podtrzymać także KGHM, które znów zyskuje na wartości. Na uwagę rynku zasługuje słabość spółek energetycznych. PGE traci około 6 proc. To efekt słów minister przemysłu prof. Marzeny Czarneckiej która w „Rzeczpospolitej” stwierdziła, że planowane jest „przypisanie” kopalń do elektrowni spółek energetycznych. „Nie podjęliśmy decyzji co do konkretnego wydzielenia elektrowni ze spółek, ale konieczne jest połączenie dostaw węgla z kopalń do elektrowni” - stwierdziła minister Czarnecka.
Czytaj więcej
Planujemy „przypisać” kopalnie do poszczególnych elektrowni węglowych spółek energetycznych. Nie podjęliśmy decyzji co do konkretnego wydzielenia elektrowni ze spółek – mówi prof. Marzena Czarnecka, minister przemysłu.
Wall Street odrobiło straty
Z mocniejszymi ruchami nadal zaś ma problem rynek amerykański. S&P 500 urósł nieco ponad 0,1 proc., zaś Nasdaq zyskał 0,3 proc. Warto jednak zwrócić uwagę, że Wall Street zaczęło dzień od wyraźnej przeceny, a mimo to starty te udały się odrobić. - S&P500 utrzymuje się poniżej przełamanej linii trendu wzrostowego. DJIA zaś próbuje wydostać się nad pułap 39.3k, jednakże wczoraj skończyło się wyraźnie poniżej ww. poziomu. Na tej wysokości znajduje się lutowy szczyt. Dla niedźwiedzi jest to ważny poziom, gdyż właśnie tam mogłoby się ukształtować prawe ramię G&R. Formacja ta jak na razie jest jedynie w głowach zwolenników bessy. Niemniej jednak 2/3 ww. struktury zostało już uformowane. To wciąż za mało, aby myśleć o głębszych spadkach, lecz wystarczająco dużo, aby ich się obawiać - wskazuje Piotr Neidek, analityk BM mBanku.
Pokaźny wzrost zanotował Hang Seng. Jego notowania wzrosły o 1,8 proc. Gorzej poradził sobie Nikkei225, który spadł niecałe 0,5 proc.