Po kilku latach marazmu na warszawskiej giełdzie wreszcie mamy dużego debiutanta. Oferta publiczna Żabki ruszyła we wtorek, a już można stwierdzić, że się udała. Inwestorzy finansowi, do których trafi zdecydowana większość akcji, rzucili się do zakupów. Księga popytu na akcje już pierwszego dnia została pokryta w całości przy cenie maksymalnej – wynika z nieoficjalnych informacji „Rzeczpospolitej”.
Teraz trwają zapisy na akcje w transzy detalicznej. Zakończą się 9 października. Analitycy są zgodni, że tu popyt również będzie wielokrotnie wyższy od podaży, czyli zapisy zostaną mocno zredukowane.
Jakie plany ma Żabka?
Żabka to największa w Polsce sieć sklepów franczyzowych. Jest ich już około 10,5 tys. Firma pod marką Froo działa także w Rumunii, gdzie z lokalnym partnerem zaczęła w tym roku otwierać sklepy. Właścicielem Żabki jest amerykański fundusz CVC, który kupił ją w 2017 r. od Mid Europa Partners. To właśnie CVC sprzedaje akcje w IPO. Nowa emisja akcji nie jest planowana. Podczas środowej konferencji prasowej przedstawiciele Żabki podkreślili, że grupa ma pieniądze na inwestycje. A plany ma ambitne. Zamierza podwoić poziom sprzedaży do klientów końcowych do 2028 r., otwierając ponad 1000 sklepów rocznie w Polsce i Rumunii. Do 2028 r. sieć stacjonarna w Polsce ma liczyć około 14 500 sklepów.
– Nowe sklepy będą powstawać w podobnych lokalizacjach, mamy podpisane już umowy na 1 tys. lokalizacji. W ich wyborze korzystamy z algorytmu analizującego potencjał danego miejsca – mówi Tomasz Blicharski, wiceprezes odpowiedzialny za strategię w Żabce. Podkreśla, że firma nie ma problemu z kanibalizacją i że mimo wzrostu liczby sklepów nie konkurują one same ze sobą.