Polityczny desant na Totalizator Sportowy. Borys Budka: To tylko jedna spółka

– Myślę, że to jest tylko jeden przykład, wyjątek, gdzie coś poszło „nie tak”. Natomiast proszę zwrócić uwagę, że nie było żadnych innych doniesień, że w innych spółkach dzieje się podobnie – tak były minister aktywów państwowych Borys Budka (PO) skomentował w rozmowie z Onetem sprawę zatrudnienia w Totalizatorze Sportowym politycznych działaczy.

Publikacja: 05.10.2024 16:58

Borys Budka

Borys Budka

Foto: PAP/Radek Pietruszka

rbi

Chodzi o wymianę dyrektorów regionalnych w państwowej spółce. Jak ustalił Onet, na tych stanowiskach zostali zatrudnieni lokalni działacze PO, PSL i Lewicy, bliscy współpracownicy czołowych parlamentarzystów koalicji rządzącej czy znajomy premiera i lidera PO Donalda Tuska. Należąca w pełni do Skarbu Państwa spółka przeprowadziła w ostatnich miesiącach kadrową rewolucję, wyrzucając wszystkich regionalnych dyrektorów, a w ich miejsce powołując osoby z politycznymi powiązaniami – pisał portal.

Borys Budka o sytuacji w Totalizatorze Sportowym: Odpowiedzialność bierze zarząd

W rozmowie z Onetem europoseł PO Borys Budka, były minister aktywów państwowych w trzecim rządzie Tuska, oświadczył, że o sytuacji w Totalizatorze Sportowym dowiedział się z mediów. - Nawet nie wiem, kiedy byli wymieniani ci dyrektorzy regionalni i czy były jakieś konkursy. Za całą politykę kadrową spółki odpowiedzialność bierze zarząd, a nie minister. Ze mną na ten temat nikt nie rozmawiał – zadeklarował. – Zarządy państwowych spółek nie konsultowały ze mną, kogo zatrudniają. Minister nie ma tu żadnych kompetencji – twierdził.

Czytaj więcej

Lewica działa jak PiS, obsadziła OHP swoimi ludźmi

Budka mówił, że Ministerstwo Aktywów Państwowych pilnowało, by w spółkach nie było czynnych działaczy politycznych albo osób powołujących się na znajomości. – Jeśli chodzi o rady nadzorcze i zarządy tych spółek, bardzo pilnowaliśmy, by nie znaleźli się w nich czynni politycy. Ministerstwo nie ma żadnych narzędzi, by móc nadzorować politykę kadrową na niższych szczeblach – przekonywał.

Kontrowersje wokół Totalizatora Sportowego. Były szef MAP komentuje

Europoseł odniósł się też do sytuacji, która zaistniała w Totalizatorze Sportowym. – Mówimy o jednej spółce, więc nie generalizowałbym tego na wszystkie spółki Skarbu Państwa – powiedział. – Widziałem komunikat ministerstwa w sprawie Totalizatora i wierzę, że ta sprawa zostanie dokładnie przeanalizowana, i że wyciągnięte zostaną odpowiednie wnioski – dodał.

Trzeba sprawdzić, jakie są kompetencje osób, które zostały powołane na dyrektorskie stanowiska.

Borys Budka

Zdaniem byłego ministra, osoby zatrudnione przez firmę mogły znaleźć się tam z powodu swojej wiedzy i doświadczenia. – Przede wszystkim trzeba sprawdzić, jakie są kompetencje osób, które zostały powołane na dyrektorskie stanowiska. Nie słyszałem, by ktokolwiek zarzucał im brak kwalifikacji czy odpowiedniego doświadczenia. Wierzę, że kryterium ich doboru nie była ewentualna legitymacja partyjna – mówił Borys Budka.

Chodzi o wymianę dyrektorów regionalnych w państwowej spółce. Jak ustalił Onet, na tych stanowiskach zostali zatrudnieni lokalni działacze PO, PSL i Lewicy, bliscy współpracownicy czołowych parlamentarzystów koalicji rządzącej czy znajomy premiera i lidera PO Donalda Tuska. Należąca w pełni do Skarbu Państwa spółka przeprowadziła w ostatnich miesiącach kadrową rewolucję, wyrzucając wszystkich regionalnych dyrektorów, a w ich miejsce powołując osoby z politycznymi powiązaniami – pisał portal.

Pozostało 82% artykułu
Polityka
Sikorski: Zapytałbym Błaszczaka, dlaczego nie znalazł rakiety, która spadła obok mojego domu
Polityka
Sondaż: Przemysław Czarnek, Karol Nawrocki, Tobiasz Bocheński? Kto ma szansę na najlepszy wynik w wyborach?
Polityka
Gabinet polityczny Donalda Tuska po nowemu. Premierowi nie doradza już 23-latek
Polityka
Ryszard Petru o wolnej Wigilii: Łatwo się rzuca takie prezenty
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Polityka
Kucharczyk: PiS nie ma idealnego kandydata na prezydenta. Powodem spory w partii