Wygrane przez opozycję wybory dały silny impuls do zakupów akcji, za co w dużej mierze odpowiadał napływ kapitału zagranicznego, który z reguły zainteresowany jest najpłynniejszymi walorami.
– Pozytywne nastroje na GPW pojawiły się już na początku października, kiedy sondaże zaczęły wskazywać potencjalną zmianę ekipy rządzącej. Inwestorzy zagraniczni, którzy już w pierwszym półroczu zaczęli zwiększać zaangażowanie w polskie akcje – z uwagi na ich skrajnie niskie wyceny, zintensyfikowali ten proces, dyskontując zmianę rządu i władz spółek z udziałem Skarbu Państwa. Z kolei przestrzeń do wzrostu notowań banków pojawiła się po listopadowej zaskakującej decyzji Rady Polityki Pieniężnej. Finalnie stopy NBP dłużej pozostaną na wyższym poziomie, co wypchnęło wyceny banków na nowe szczyty, a jak pokazuje historia naszego rynku, bez wzrostu notowań banków nie ma hossy na GPW – zwraca uwagę Dariusz Świniarski, zarządzający funduszami w Skarbcu TFI.
Według Bartłomieja Zalewskiego, dyrektora ds. inwestycyjnych w Alior Banku, optymistyczne nastroje mają szansę utrzymać się na krajowym parkiecie dłużej, co powinno sprzyjać wzrostowi zainteresowania walorami mniejszych firm. – W pierwszej kolejności zyskały największe polskie spółki z powodu premii za płynność. Popyt powinien dalej systematycznie napływać również do małych i średnich spółek, które ze względu na nadal niskie wyceny powinny dołączyć do zwyżek na szerokim rynku. Za nami najgorsze – statystycznie – miesiące (wrzesień, październik), więc najwyższa już pora na dobrą passę do końca roku. W ostatnim miesiącu mogliśmy zaobserwować wyraźną siłę naszego rynku na tle rynków rozwiniętych, co daje pozytywny sygnał na najbliższe miesiące – argumentuje ekspert.
W 2024 r. do hossy na GPW dołączą mniejsze spółki
W ocenie Świniarskiego można oczekiwać, że w 2024 r. do hossy dołączą mniejsze spółki. Siłą napędową zwyżek w tym segmencie rynku mogą być krajowe fundusze, ale i skuszeni atrakcyjnymi stopami zwrotu inwestorzy indywidualni.