Krzysztof Adam Kowalczyk: Krwawy poniedziałek na światowych giełdach. Polacy dostają po kieszeni

Co ma wspólnego podwyżka raty kredytu frankowego w Polsce z krachem na giełdzie w Japonii, czy – szerzej – na rynkach światowych? Niestety, dużo. Powiedzenie „nasza chata z kraja” na rynkach nie działa.

Publikacja: 05.08.2024 13:06

Krzysztof Adam Kowalczyk: Krwawy poniedziałek na światowych giełdach. Polacy dostają po kieszeni

Foto: AFP

Poniedziałkowy krach na rynkach azjatyckich, z 13-procentowym spadkiem na giełdzie w Tokio, i głęboka czerwień spadków w Europie przypominają, że giełdowe hossy nie trwają wiecznie. Amerykański indeks S&P 500, który zaliczył cztery lata hossy, spadał już w ubiegłym tygodniu po niezbyt korzystnych danych z gospodarki USA. Od pewnego czasu rosną tam obawy o dalszy wzrost kursów, nadmuchiwanych ostatnio nadziejami na wielki przełom technologiczny i wzrost produktywności gospodarki dzięki sztucznej inteligencji. Hype na AI przypomina bańkę internetową sprzed ćwierć wieku. A bańki pękają, sypiąc odłamkami dokoła. Czy i teraz mamy do czynienia z takim przekłuciem balonu? Część analityków uważa, że niekoniecznie, a przecena to pretekst do tańszych zakupów.

Światowe konflikty budzą strach inwestorów

Pewne jest natomiast, że rynki finansowe, będące pod wpływem rosnącej niepewności w globalnej polityce, skłonne są reagować panicznie na wszelkie negatywne sygnały. A tych nie brakuje. Bliski Wschód, po niedawnej wymianie ciosów miedzy Izraelem, Hamasem i Hezbollahem, zamarł o krok od pełnoskalowej wojny.

Napięcie rośnie, mimo że już i tak jest wielkie. Ataki Huti wydłużyły szlaki żeglugowe z Azji do Europy, a końca wojny w Ukrainie nie widać. Nadal chmury gradowe wiszą nisko nad Tajwanem, na którego przyłączenie mają apetyt komunistyczne Chiny. Na dodatek wybory w USA podnoszą niepewność co do przyszłej polityki Waszyngtonu.

Traci giełda w Polsce i złoty. Frank się umacnia

W tej sytuacji inwestorzy skłonni są reagować nerwowo i wyprzedawać co bardziej niepewne aktywa, w tym z rynków wschodzących, do których zaliczana wciąż jest Polska. Warszawska giełda zaczęła dzień od 4,5-proc. spadku, potem się nieco odbudowała, ale gdy piszę te słowa, WIG20 jest na 3,8-proc., a WIG 3,6-proc. minusie.

Złoty traci do euro tylko 0,4 proc., ale do franka szwajcarskiego – już ponad 1 proc., bo szwajcarska waluta jest dla globalnych inwestorów bezpieczną przystanią pozwalającą uchronić wartość aktywów w czasach zawieruchy. Podobnie zresztą jak złoto, którego notowania są na rekordowym poziomie ponad 2400 dol. za uncję.

Jeśli więc obecny poziom kursu CHF/PLN utrzyma się na dłużej, raty kredytów frankowych w Polsce pójdą w górę. Wyraźnie dzisiaj widać, że globalne rynki finansowe to system naczyń połączonych, na których polskie powiedzenie „nasza chata z kraja” nie działa.

Poniedziałkowy krach na rynkach azjatyckich, z 13-procentowym spadkiem na giełdzie w Tokio, i głęboka czerwień spadków w Europie przypominają, że giełdowe hossy nie trwają wiecznie. Amerykański indeks S&P 500, który zaliczył cztery lata hossy, spadał już w ubiegłym tygodniu po niezbyt korzystnych danych z gospodarki USA. Od pewnego czasu rosną tam obawy o dalszy wzrost kursów, nadmuchiwanych ostatnio nadziejami na wielki przełom technologiczny i wzrost produktywności gospodarki dzięki sztucznej inteligencji. Hype na AI przypomina bańkę internetową sprzed ćwierć wieku. A bańki pękają, sypiąc odłamkami dokoła. Czy i teraz mamy do czynienia z takim przekłuciem balonu? Część analityków uważa, że niekoniecznie, a przecena to pretekst do tańszych zakupów.

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację