- Ja tylko pojawiłem się w odpowiednim czasie – mówił w jednym z wywiadów. – Mój typ urody podoba się młodym. Więc to raczej młodzież wywiera wpływ na moją karierę. Młode pokolenie lubi postacie żyjące na marginesie. Za młodu chcemy się buntować.
Grał u reżyserów Nowej Fali i w kasowych hitach. Był ulubieńcem Jean-Luca Godarda („Szalony Piotruś”, „Do utraty tchu”). Grał także u innych wielkich reżyserów tamtych czasów – Melville’a, Sauteta, Malle’a, Resnaisa i Chabrola.
Zagrał w 74 filmach. Zanim do tego doszło, przez 6 lat kształcił się w Konserwatorium Sztuk Dramatycznych przygotowującego aktorów do repertuaru klasycznego i choć znany był z zamiłowania do zabawy i lekkoduchostwa, przeżywał wielce porażkę, gdy nie został uznany za najlepszego wśród zdających egzamin końcowy. Drzwi do Comédie-Franćaise zostały przed nim zamknięte. Ruszył na podbój kina – z sukcesami. I nadal unikał bycia serio. Boksował, stoczył nawet kilka amatorskich walk, grał w piłkę. – W filmie boks nadał mi gniewne emploi twardziela – mówił w jednym z wywiadów. – A w życiu boks nauczył mnie zaciekle stawiać czoło przeciwnościom.
Na planie obywał się bez dublerów, bo jak wielokrotnie pokazywał, kochał ryzyko. I nieustannie płatał figle. W czasie kręcenia jednego z filmów w Brazylii zakupił cichaczem 20 małych krokodyli i wrzucił je do bidetów mieszkających po sąsiedzku Amerykanek. Ekipa musiała opuścić hotel.
Miał dwie żony, tancerkę i aktorkę – Ursulę Andress, ale rodzinę i dzieci konsekwentnie zawsze chronił przed mediami.