UODO przypomina, iż do poparcia danej inicjatywy ustawodawczej trzeba zebrać – oprócz podpisów – takie dane jak: imię, nazwisko, nr PESEL oraz adres. Dodatkowo każda strona listy poparcia musi zawierać nazwę komitetu i samej inicjatywy. Jest to więc zestaw danych dotyczących obywateli, które mogą ujawniać także ich poglądy polityczne lub przekonania światopoglądowe. Administratorem tych danych jest komitet inicjatywy ustawodawczej i na niego spadają obowiązki wynikające z RODO.
Jak wynika z informacji, która wpłynęła do UODO, Komitet Inicjatywy Ustawodawczej „Stop LGBT”, który zbierał podpisy, robił to tak, że listy poparcia nie były chronione. Wskazano, że w jednym z kościołów listy leżały „sobie spokojnie na ołtarzach bocznych, a w tygodniu na stoliku z prasą katolicką pod chórem. (…) Każdy może je sfotografować, a nawet bez najmniejszego problemu wynieść z kościoła. A tam są dane wrażliwe, bo przecież ujawniają także konkretny światopogląd i wyznanie. Dane wrażliwe osób wystawione są na niczym nieograniczoną dostępność (…)”.
Posłowie wyrzucili do kosza projekt „Stop LGBT”
Jak czytamy w komunikacie, administrator potwierdził, że opisana sytuacja miała miejsce, ale w jego ocenie do naruszenia przepisów RODO nie doszło. Postępowanie przeprowadzone przez Prezesa UODO wykazało jednak naruszenie wielu przepisów RODO, w tym tych, które odnoszą się do kwestii bezpieczeństwa danych osobowych.
Urząd wytknął m.in. brak nadzoru nad listami poparcia ze strony osób zbierających podpisy, co pozwalało osobom postronnym na swobodny dostęp do tych list i znajdujących się na nich danych osobowych. "Administrator analizował tylko ryzyko utraty lub zniszczenia list. A więc badał sprawę ze swojego punktu widzenia. Nie wziął pod uwagę praw osób, których dane dotyczą, a także faktu, że dane były dostępne dla innych podpisujących się pod inicjatywą, a także dla osób postronnych w lokalnej wspólnocie" - czytamy w komunikacie.
Przypomnijmy, iż współtworzony przez Kaję Godek projekt ustawy "Stop LGBT" miał na celu przede wszystkim ograniczyć, a nawet zakazać manifestacji i zgromadzeń społeczności LGBT, w tym tzw. "parad równości" organizowanych w wielu polskich miastach. Projekt został odrzucony przez Sejm w lutym tego roku.