Pańska wizyta w Polsce na zaproszenie Konfederacji Lewiatan zbiegła się w czasie z ogłoszeniem przez Lewiatana Listy 10 postulatów na polską prezydencję w Radzie Unii Europejskiej. Pierwszy z nich podkreśla, że Europa powinna być konkurencyjna i przyjazna dla biznesu oraz obywateli. Które z tych postulatów mogą być najtrudniejsze do realizacji?
Jeśli chodzi o trudność, to sądzę, że żaden z nich nie będzie łatwy do spełnienia. Jednak dla nas kluczowa jest konkurencyjność, którą zajmujemy się już od dłuższego czasu. Szczerze mówiąc, poprzednia Komisja Europejska przez większość swej kadencji ignorowała tę kwestię, przyjmując za pewnik, że firmy zawsze będą działać, rozwijać się, tworzyć miejsca pracy i przynosić zyski. Nie zajmowała się więc konkurencyjnością Europy.
Bo priorytetem była kwestia ochrony środowiska, w tym klimatu, i kwestie społeczne, które zyskały na znaczeniu po wybuchu pandemii?
Tak, ale na koniec dnia okazało się, że do realizacji tych wszystkich celów niezbędna jest silna gospodarka, a silna gospodarka nie jest możliwa bez silnego biznesu. Widzimy jednak, że w ostatnim czasie sporo się zmieniło. Za kilka tygodni ma być ogłoszony raport byłego prezesa EBC Mario Draghiego na temat europejskiej konkurencyjności. Z kolei w kwietniu opublikowano przygotowany na zlecenie Komisji Europejskiej raport Enrico Letty na temat przyszłości jednolitego rynku Unii. Zdecydowanie popieramy większość z jego wniosków. Odczuwamy wręcz ulgę, że wreszcie ktoś jeszcze, oprócz nas, zwraca uwagę na problem przeregulowania, fragmentacji jednolitego rynku i zastanawia się nad tym, czy będziemy mieli dość pieniędzy, aby pozwolić sobie na Zielony Ład, czy wystarczy nam środków na rozszerzenie Unii. Raport zwraca też uwagę na problem z wdrażaniem unijnych przepisów, bo na razie opracowujemy coraz to nowe regulacje, lecz ich wdrażanie wygląda już gorzej. Nie tylko popieramy wiele postulatów zawartych w raporcie Letty’ego, ale i włączyliśmy je do naszej agendy. Chcemy bowiem uniknąć sytuacji, że raport, który został ogłoszony pod koniec kadencji Komisji Europejskiej i Parlamentu Europejskiego, teraz, wraz z rozpoczęciem nowego cyklu legislacyjnego, zostanie zapomniany. Chcemy być pewni, że nastąpi płynna kontynuacja prac.
Przewodnicząca KE Ursula von der Leyen pozostanie raczej na stanowisku, jednak nastąpią pewne zmiany wśród komisarzy.
Owszem, ale Rada Europejska już zapowiedziała, że oczekuje strategii dla jednolitego rynku. A to oznacza, że nowa Komisja otrzymała od państw członkowskich Unii polecenie, by wypracować jego zasady. Wiemy jednak, że niektóre elementy tego rynku, w tym kwestia zatrudnienia, umiejętności i dostępności pracowników, są dużym wyzwaniem w całej Unii Europejskiej. W niektórych sektorach firmy po prostu nie mogą znaleźć wystarczającej liczby ludzi do pracy. Możemy rozwiązać ten problem albo z pomocą inwestycji w technologie, które zmniejszą zapotrzebowanie na pracę, albo będziemy sprowadzać pracowników spoza Unii Europejskiej. Wiemy, że jest to temat politycznie wrażliwy, ale w obecnej rzeczywistości musimy być otwarci na imigrację. Jeśli chcemy, aby europejska gospodarka się rozwijała, by nasze przedsiębiorstwa rosły, to musimy pozyskiwać wykwalifikowanych pracowników, także tych spoza Unii Europejskiej. Mam tu na myśli inicjatywę Komisji Europejskiej, dotyczącą tzw. puli talentów, czyli unijnej platformy rekrutacyjnej dla osób posiadających określone umiejętności.
Utworzenie tej platformy rekrutacyjnej dla fachowców i specjalistów spoza Unii ogłoszono pod koniec zeszłego roku, lecz jakoś o niej nie słychać. Czy działa?
Jesteśmy na razie we wstępnej fazie projektu. Platforma już powstała, a teraz państwa członkowskie muszą zacząć z niej korzystać – promować platformę, udostępniać ją firmom. Bardzo ważna w tym kontekście jest przyjęta niedawno zmieniona dyrektywa w sprawie jednego zezwolenia na pracę i pobyt na terytorium Unii. Pozwoli to osobie spoza Unii, która przyjeżdża tu do pracy, zmieniać pracodawcę bez konieczności ponownego ubiegania się o zezwolenie.
Może to być jednak wyzwaniem dla krajów z naszego regionu, gdzie płace nadal są sporo niższe niż na Zachodzie. Jeśli pracownik z Ukrainy czy Azji uzyska już w Polsce zezwolenie na pobyt i pracę, to teraz dzięki unijnej platformie i nowym regulacjom szybko będzie mógł się przenieść np. do Niemiec?
To nadal nie będzie łatwe, natomiast zależy nam na legalnej imigracji wykwalifikowanych pracowników. Rozumiemy przecież, że nie można po prostu otworzyć drzwi i wpuszczać do Europy każdego, nie zwracając uwagi na społeczne skutki takiego działania. Drugą kwestią, obok wyzwań rynku pracy, jest rozszerzenie Unii o Ukrainę. Według nas, zgodnie z podstawową zasadą, rozszerzenie Unii musi opierać się na zasługach, a kraj przystępujący do Unii musi być na to gotowy, czyli osiągnąć postęp w słynnych rozdziałach Acquis (Acquis communautaire, czyli wspólnotowego dorobku prawnego). Podtrzymując tę zasadę w przypadku Ukrainy, musimy jednak uważnie obserwować sytuację, bo jeśli sytuacja wymknie się spod kontroli i stracimy Ukrainę na rzecz Rosjan, to konsekwencje będą negatywne nie tylko dla Polski, ale też dla reszty Europy. Dlatego też musimy zwrócić szczególną uwagę na Ukrainę. Rozumiem jednak, że są pewne obawy co do oddziaływania, jakie będzie miało jej przystąpienie do Unii Europejskiej.