Kulturalny kanał telewizji publicznej znalazł swoje miejsce nie tylko na rynku medialnym, ale i w realnym życiu.
– W ciągu dziesięciu lat staliśmy się partnerem dla wielu instytucji – mówi „Rzeczpospolitej" Katarzyna Janowska, dyrektor TVP Kultura. – Nie tylko relacjonujemy wydarzenia kulturalne, lecz także je współtworzymy, na przykład „Literacki Sopot", który od czterech lat realizujemy wspólnie z władzami miasta i Instytutem Książki, czy galę nagród im. Zbigniewa Herberta.
Wpuszczona w kanał
Pionierskie czasy stacji tak natomiast wspomina Jacek Weksler, twórca i jej pierwszy szef: – Fakt, że TVP Kultura powstała, to zasługa ówczesnego prezesa zarządu TVP Jana Dworaka, który dał nam duże jak na ówczesne możliwości pieniądze oraz wolną rękę, także, a może przede wszystkim, w doborze ludzi. Drugim człowiekiem, o którym koniecznie muszę wspomnieć, to współpracujący ze mną Jerzy Kapuściński. Wywarł ważny, autorski wpływ na kształt programowo-artystyczny TVP Kultura. Niektóre elementy jego koncepcji funkcjonują nadal.
Kiedy program powstawał, nie brakowało jednak stwierdzeń, że oto kultura została wpuszczona w kanał. Potwierdza to Jacek Weksler: – Dziesięć lat temu zgłaszano obawy, że konsekwencją powstania kanału będzie wyrugowanie kultury z podstawowych programów telewizyjnych.
Obecność kultury w stacjach publicznych i komercyjnych to temat odrębnej, niekończącej się dyskusji. Nie dotyczy ona TVP Kultura, która coraz mocniej zaznacza swą odrębnośćod telewizyjnej masówki . Dokonywało się to jednak z kłopotami.
Najgorszy był koniec poprzedniej dekady, gdy w nękanej kryzysem finansowym TVP dyrektor Krzysztof Koehler walczył, by TVP Kultura nie została zlikwidowana, a program bazował na telewizyjnych archiwaliach. Przez pierwsze lata kanał miał też do dyspozycji maleńkie studio, dawną salę prób. Gdy brałem udział w nagraniach „Tygodnika kulturalnego", czułem się jak w ciasnym pokoju, w którym trzeba się przeciskać między ścianą a stołem. Dziś program jest rejestrowany w pełni profesjonalnym studiu.
Być w awangardzie