"Gra z cieniem" w TVP: Serial o feminizmie w dobie stalinizmu

„Gra z cieniem” Kingi Dębskiej, reżyserki „Moich córek krów”, „Zabawy, zabawy” czy „Planu B”, to serial o lekarce oskarżonej o morderstwo wysoko postawionej komunistki. W TVP2 i VOD będzie dostępny od 15 września.

Publikacja: 15.09.2024 13:19

Natalia Rybicka i Kinga Dębska

Natalia Rybicka i Kinga Dębska

Foto: FOTON/PAP

— Zaczynaliśmy kompletować obsadę jeszcze przed wyborami – mówi Kinga Dębska. — Nie wszyscy chcieli występować w serialu przeznaczonym dla telewizji publicznej. Przekonywałam, że po 15 października wszystko się zmieni, TVP przestanie być trefnym miejscem… - dodaje.

„Gra z cieniem": być albo nie być w TVP

Pierwszym aktorem, którego reżyserka pozyskała, był Marcin Hycnar – zagrał ważną rolę majora UB. Po dłuższej przerwie wróciła na ekran w świetnie zagranej głównej roli Natalia Rybicka (lekarka Helena Bielawska), pamiętna m.in. z „Żurka”. Postać matki Bielawskiej stworzyła Maria Pakulnis. W serialu występują też m.in. Karolina Gruszka, Grzegorz Małecki, Ewa Wiśniewska, Kinga Preis, Julia Wyszyńska, Anna Dereszowska.

Scenariusz trzynastoodcinkowego serialu „Gra z cieniem” napisali Maciej i Anna Świerkoccy. Współpraca Świerkockiego z Wojciechem Wójcikiem przyniosła serial „Sfora” oraz „Tam i z powrotem”, film z mocnym politycznym tłem. Jest także tłumaczem literatury brytyjskiej i amerykańskiej, autorem najnowszego wydania „Ulissesa” Joyce’a i przełomowej, objaśniającej go książki „Łódź Ulissesa”.

— Producent Piotr Dzięcioł dał mi do przeczytania jego scenariusz, wówczas jeszcze pod tytułem „Uwięzieni”. Pomyślałam – to nie dla mnie. Ale jak zaczęłam czytać, wciągnęłam się – opowiada reżyserka. – Zobaczyłam w tym tekście duży potencjał - dodaje.

W rezultacie powstał serial złożony z 13 odcinków po 45 minut, kręcony przez pół roku z udziałem 150 aktorów w 160 lokacjach, m.in. w Warszawie, Łodzi, w Kaliszu, który grał Olkusz, w Pabianicach, które grały Łódź, a wreszcie w górach.

„Gra z cieniem" opowiada o latach stalinowskich

Początek lat 50. Najmroczniejszy czas stalinizmu. Młoda, ceniona lekarka Helena Bielawska, córka przedwojennego profesora medycyny, mieszka z matką i samotnie wychowuje małego syna. Ma opinię znakomitego chirurga, ale pewnej nocy bezpieka wyprowadza ją w kajdanach z mieszkania. Zostaje oskarżona o zabójstwo leżącej w szpitalu działaczki partyjnej. Skazana na dożywocie trafia do więziennej celi, w której siedzi kilka kobiet. Lojalny okazuje się tylko jej narzeczony, teatralny scenograf, który za wszelką cenę chce udowodnić jej niewinność.

W Polsce szufladkuje się reżyserów. Filmy historyczne? Nie dla kobiet. Kino szpiegowskie? Absolutnie nie dla kobiet! A niby dlaczego?

Kinga Dębska, reżyserka "Gry z Cieniem"

Jednocześnie Urząd Bezpieczeństwa szuka agenta obcego wywiadu o pseudonimie Cień. Ślady prowadzą do Heleny, zaś do Polski przyjeżdża dawna przyjaciółka lekarki – Żydówka, która jest przekonana, że to rodzice Heleny w czasie wojny wydali jej rodzinę Niemcom.

Gdy umiera nagle matka Heleny, z domu ucieka jej synek. Szukają go zarówno narzeczony Heleny, jak i funkcjonariusze Urzędu Bezpieczeństwa. A wszystko to unurzane jest w ciężkiej, złowieszczej atmosferze stalinizmu, rozgrywa się wśród walk o władzę i wpływy najwyższych stalinowskich urzędników państwowych i oficerów bezpieki.

To początek 13-dcinkowego serialu „Gra z cieniem”, który trzyma w napięciu jak dobry film sensacyjny, opowiada o uczuciach jak romantyczny melodramat, a jednocześnie niesie mocny obraz stalinowskiej dyktatury. Z ekranu wieje grozą. Kinga Dębska stworzyła przejmujący obraz Polski z początku lat pięćdziesiątych. Szarej, mrocznej, przepełnionej strachem. Polski, w której funkcjonariusze Urzędu Bezpieczeństwa mają niemal nieograniczoną władzę. Gdzie nie liczy się prawda. Gdzie łamie się ofiary torturami, a ludzkie życie waży tyle co nic.

Czytaj więcej

Skansen niepamięci narodowej. Ślady walk stopniowo znikają ze stolicy

Tak wygląda każda tyrania. I nie jest rzeczą przypadku, że dzisiaj, gdy w świecie odradzają się dyktatury, do władzy dochodzą ultraprawicowe ugrupowania, a na ulicach manifestują neofaszyści, twórcy powracają do najtrudniejszych czasów swoich krajów. Na ostatnim festiwalu weneckim Walter Salles pokazał „I’m Still Here” – opartą na faktach opowieść o inteligenckiej rodzinie zniszczonej przez reżim lat siedemdziesiątych. Takie filmy powstają w Argentynie, Chile, Korei, Grecji.

Ale jest też w „Grze z cieniem” wiele innych odcieni.

— To film feministyczny — śmieje się Dębska. — Kobiety w więzieniu okazują się solidarne, stają się dla siebie podporą. Kiedy coś się dzieje, potrafią się wziąć za ręce i powiedzieć sobie: jedna za wszystkie, wszystkie za jedną.

W serialu Dębskiej ważny jest też wątek szpiegowski, wracają problemy eksterminacji Żydów w czasie wojny. To też opowieść o postawach inteligencji w okresie stalinizmu. Ważnym wątkiem są losy dziecka, które zostało samo po aresztowaniu matki i śmierci babki.

Kobiece kino historyczne

Autorka „Moich córek krów”, „Zabawy, zabawy” czy „Planu B”, reżyserka wielu odcinków telenowel i kilku seriali m.in. „Szóstki” o przeszczepach nerek zawsze skoncentrowana była na prostych, ale jakże ważnych relacjach pomiędzy ludźmi. Nigdy dotąd nie zrobiła filmu tak mocno zanurzonego w polityce i historii. W „Grze z Cieniem” zdała nowy egzamin świetnie.

Czytaj więcej

Zgubne gadulstwo Mikołajczyka. Powstanie nie było skazane na klęskę

— Chciałam udowodnić, że potrafię robić różne filmy – mówi. – W Polsce szufladkuje się reżyserów. Filmy historyczne? Nie dla kobiet. Kino szpiegowskie? Absolutnie nie dla kobiet! A niby dlaczego?

W „Grze z cieniem” Kinga Dębska miała wspaniałą ekipę filmowych fachowców. Scenografia Ewy Skoczkowskiej została wzmocniona efektami specjalnymi. Bardzo wiele wniósł do serialu operator Adam Sikora. Nigdy wcześniej razem nie pracowali, ale Dębska zobaczyła jego pracę w czeskim filmie Davida Ondriczka „W cieniu”, którego akcja toczyła się również w latach 50. I wiedziała, że tak powinien wyglądać jej serial. Zdjęcia są dziś jego wielkim atutem. Podobnie jak aktorzy.

Wszyscy oni dokonali rzadkiej sztuki: w tym wielowątkowym serialu każdy bohater jest wyraziście narysowany, zaś widz śledzi pokaźną liczbę wątków, nie gubiąc się w nich. To po prostu bardzo dobra, filmowa robota.

„Grę z cieniem” można oglądać od 15 września w TVP2

— Zaczynaliśmy kompletować obsadę jeszcze przed wyborami – mówi Kinga Dębska. — Nie wszyscy chcieli występować w serialu przeznaczonym dla telewizji publicznej. Przekonywałam, że po 15 października wszystko się zmieni, TVP przestanie być trefnym miejscem… - dodaje.

„Gra z cieniem": być albo nie być w TVP

Pozostało 96% artykułu
Telewizja
Arya Stark może powrócić? Tajemniczy wpis George'a R.R. Martina
Telewizja
„Pełna powaga”. Wieloznaczny Teatr Telewizji o ukrywaniu tożsamości
Telewizja
Emmy 2024: „Szogun” bierze wszystko. Pobił rekord
Telewizja
"Pingwin" na platformie Max. O czym opowiada serial o przeciwniku Batmana?
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Telewizja
Obcy powrócą, tym razem w serialu. "Alien: Earth" - kierunek Ziemia