Marek Migalski: Szczęśliwy jak umiarkowany wyborca PiS

Kluczowi są umiarkowani wyborcy poprzedniej władzy – jeśli w dzisiejszej Polsce będą czuli się dobrze, to może nie tyle zagłosują na Rafała Trzaskowskiego, ile po prostu zostaną w domu w dniu wyborów. Lub poprą Szymona Hołownię.

Publikacja: 04.09.2024 04:30

"Kluczowi są umiarkowani wyborczy PiS"

Wybory parlamentarne

"Kluczowi są umiarkowani wyborczy PiS"

Foto: Adobe Stock

W dzisiejszej Polsce najszczęśliwsi są umiarkowani wyborcy PiS. Właśnie oni, a nie zwolennicy obecnej koalicji. Ci drudzy bowiem mają prawo do sporych rozczarowań – sprawa aborcji nie została załatwiona, podobnie jak separacja Kościoła od państwa (religia nadal jest nauczana w szkołach państwowych, a Fundusz Kościelny ma się dobrze), w niedziele sklepy są wciąż pozamykane, a dziura budżetowa jest większa niż za czasów rządów PiS.

Wyborców PiS cieszy to, co martwi wyborców koalicji Donalda Tuska

Ale wszystko to, co martwi elektorat liberalny, cieszy umiarkowanego wyborcę Zjednoczonej Prawicy – dla niego prawie nic się nie zmieniło po 15 października zeszłego roku: wypłacana jest 14. emerytura, program 500+ kontynuowany jest w formie programu 800+, mur na granicy z Białorusią wzmocniono, a nie zburzono, nadal organizuje się parady wojskowe, naucza religii w szkołach, dba o dobre stosunki z Kościołem. Nawet budowa CPK, który z jakiegoś tajemniczego powodu ów wyborca uznał za kluczowy dla swego szczęścia, została zaakceptowana przez obecny rząd.

Czytaj więcej

15 sierpnia, czyli liberałowie poczuli dumę narodową

Jedynym, co dla umiarkowanych zwolenników PiS się zmieniło, to zniknięcie z mediów publicznych partyjnych sługusów poprzedniej władzy oraz wszczęcie postępowań wobec niektórych polityków Zjednoczonej Prawicy. Ale akurat dla tej części elektoratu, o której piszę, obie te sprawy są mało istotne – głosowali na partię Jarosława Kaczyńskiego nie dlatego, że zachwycała ich nachalna propaganda w TVP, lecz pomimo niej; i robili tak także nie z tego powodu, że przyklaskiwali powszechnemu złodziejstwu aparatu pisowskiego, ale pomimo tego.

Umiarkowany elektorat PiS będzie kluczowy podczas kolejnych wyborów

Wciąż trzeba pamiętać, że mowa tu o umiarkowanych wyborcach poprzedniej władzy, a nie jej najtwardszym elektoracie. Ten drugi uważa, że żyje pod niemiecką okupacją, patrioci są torturowani w więzieniach, a na Polsce dokonywany jest kolejny rozbiór. Dla niego rządy Tuska są niewyobrażalnymi katuszami. Ale jest pewna część dotychczasowych zwolenników PiS, którzy obecnie czują się w kraju równie dobrze jak przez poprzednie osiem lat. To właśnie ów umiarkowany, transakcyjny i pragmatyczny elektorat, o którym piszę.

I to on będzie kluczowy już za rok podczas elekcji prezydenckiej. Nie tzw. silni razem, nie najtwardsi zwolennicy KO – tych Tusk ma już na własność i cokolwiek zrobi, jakkolwiek nie będzie spełniać kampanijnych obietnic, i tak zagłosują na wysuniętego przez niego kandydata. Kluczowi są właśnie umiarkowani wyborcy poprzedniej władzy – jeśli w dzisiejszej Polsce będą czuli się dobrze, to może nie tyle zagłosują na Rafała Trzaskowskiego, ile po prostu zostaną w domu w dniu wyborów. Lub poprą Szymona Hołownię. I o to chodzi w tej grze Tuskowi – o zdemotywowanie pragmatycznego odłamu dotychczasowego elektoratu Zjednoczonej Prawicy do aktywnego udziału w polityce. Ma się on czuć ukontentowany obecną sytuacją, by nie chciało mu się do trzeciej nad ranem stać przed lokalami wyborczymi.

Wyraźnie widać, że dziś grupą, o której akceptację premier szczególnie zabiega, są pragmatyczni i umiarkowani zwolennicy PiS

I ten plan na zwycięstwo wydawałby się genialny, gdyby nie jedna rzecz, a mianowicie postępująca demotywacja młodych zwolenników obecnej władzy. To oni bowiem zapewnili koalicji 15 października możliwość rządzenia – nie kobiety, jak się powszechnie uważa (ich mobilizacja była prawie dokładnie taka sama jak mężczyzn), ale właśnie wyborcy w grupie 18–29 lat. I to ta kohorta ma prawo być najbardziej rozczarowana nowym rządem, bo duża część jej postulatów (z aborcją i rozdziałem państwa od Kościoła na czele) nie została zrealizowana. Jeśli badania wskazują, że 62 proc. wszystkich respondentów uważa, iż rząd nie realizuje kampanijnych obietnic, to przypuszczam, że w grupie młodych zwolenników władzy ten odsetek może sięgać powyżej 80 proc. Jeśli oni nie pojawią się przy urnach wyborczych, Tusk będzie mieć problem.

Czy premier nie wie, jak ważny jest elektorat postpisowski?

Czy premier tego nie wie? Nie sądzę. Jeśli zatem w jego działaniach jest jakiś plan, to musiałby on wyglądać następująco: do bitwy prezydenckiej kokietować umiarkowany elektorat postpisowski (by nie stawił się w lokalach, mając poczucie miłego życia), a dopiero po sierpniu 2025 roku (i po osadzeniu w Belwederze Trzaskowskiego lub… siebie) wrócić do realizacji postulatów młodych i walki o drugą kadencję rządu z KO jako główną siłą.

Czy taka skomplikowana gra może się udać? Tego nie wiem, ale wyraźnie widać, że dziś grupą, o której akceptację premier szczególnie zabiega, są pragmatyczni i umiarkowani zwolennicy PiS. I to im obecnie żyje się najmilej. Przynajmniej do czasu.

W dzisiejszej Polsce najszczęśliwsi są umiarkowani wyborcy PiS. Właśnie oni, a nie zwolennicy obecnej koalicji. Ci drudzy bowiem mają prawo do sporych rozczarowań – sprawa aborcji nie została załatwiona, podobnie jak separacja Kościoła od państwa (religia nadal jest nauczana w szkołach państwowych, a Fundusz Kościelny ma się dobrze), w niedziele sklepy są wciąż pozamykane, a dziura budżetowa jest większa niż za czasów rządów PiS.

Pozostało 91% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Janusz Reiter: Putin zmienił sposób postępowania z Niemcami. Mają się bać Rosji
Opinie polityczno - społeczne
Zuzanna Dąbrowska: Trzeba było uważać, czyli PKW odrzuca sprawozdanie PiS
Opinie polityczno - społeczne
Kozubal: 1000 dni wojny i nasza wola wsparcia
Opinie polityczno - społeczne
Apel do Niemców: Musicie się pożegnać z życiem w kłamstwie
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Opinie polityczno - społeczne
Joanna Ćwiek-Świdecka: Po nominacji Roberta F. Kennedy’ego antyszczepionkowcy uwierzyli w swoją siłę