Pamiętamy, jak w czasie covidu wprowadzono w sądach w drugiej instancji jednoosobowe składy orzekające – i ta zmiana przeżyła epidemię i ministra Zbigniewa Ziobro. Chyba dlatego, że skraca postępowanie (oczywiście kosztem pewnego ograniczenia prawa stron do wysłuchania).
Frankowicze też muszą coraz dłużej czekać na wyrok, a fala pozwów frankowych wciąż rośnie, sięgając już 190 tys. Najwięcej jest ich w warszawskich sądach, co więcej, ma przybywać pozwów składanych także przez banki.
Czytaj więcej
Dla skuteczności podniesienia zarzutu potrącenia i odbioru oświadczenia w tej sprawie wystarczające jest pełnomocnictwo.
W tej sytuacji Ministerstwo Sprawiedliwości w konsultacji m.in. ze Związkiem Banków Polskich i stowarzyszeniami frankowiczów oraz sędziami frankowymi wśród środków zaradczych proponuje nową uproszczoną procedurę dla spraw frankowych, która ma umożliwić jednoczesne rozpoznawanie roszczeń frankowicza i banku. Przewiduje się też digitalizację pism procesowych, ich robotyczne czytanie, które ma pomóc sędziom i ich asystentom w wychwyceniu spornych kwestii i przygotowaniu wyroku oraz uzasadnienia. E-rozwiązania mają odciążyć ich też od przeliczania, czy lepiej powiedzieć: rozliczenia, umowy kredytu.
Już mam przed oczami liczne spory o wyliczenie kosztów procesu czy odsetki, gdzie coś takiego można by wykorzystać, a te kwestie są niemal we wszystkich sprawach, nie tylko frankowych.