Po obejrzeniu europejskich statystyk tymczasowych aresztowań nasuwa się wniosek, że w Polsce prokuratorzy szczególnie lubią występować o areszty, a sądy do tych wniosków się przychylać. Na pytanie, skąd to zamiłowanie do pozbawiania obywateli wolności, można podać kilka odpowiedzi.
Areszt podejrzanego to sytuacja stawiającą w uprzywilejowanej pozycji prokuraturę, bo wtedy podejrzany przyzna się do winy szybvciej niż ktoś pozostający na wolności, tylko że nie będzie to jego wolny wybór, a do winy może przyznać się niewinny, chcący w ten sposób odzyskać wolność. Aresztowany chętniej dzieli się z prokuraturą swoją wiedzą, tylko że jego wyjaśnienia bywają często bezwartościowe, bo zeznaje nie jak było, tylko jak śledczy pragną usłyszeć. Ponadto człowiekowi pozbawionemu wolności trudniej się bronić i podejmować spór z prokuraturą. Dlatego motywy prokuratorów występujących o areszt są jasne. Trudniejsze do wyjaśnienia jest, dlaczego tak dużo tych wniosków sądy uwzględniają.
Czytaj więcej
Z impasu nie da się wyjść, nie zmieniając prawa i praktyki. Liczba aresztów może jeszcze wzrosnąć. Raport na temat praktyki stosowania tymczasowego aresztowania.
Na jednej ze spraw sędziemu uzasadniającemu zastosowanie aresztu zdarzyło się stwierdzić, że przecież nie może odmówić prokuratorowi. Zebrani zdębieli, bo kurtuazja nie należy do przesłanek stosowania tego środka.
Opinia obrońców jest jednoznaczna: w praktyce areszt jest nadużywany, a uzasadniając jego zastosowanie lub przedłużenie, sądy często ograniczają się jedynie do przytoczenia przesłanek ustawowych, bez rzetelnego wykazania, dlaczego te przesłanki zachodzą w danej sprawie.